Moje dziecko nie dość, że czuje się gorsze, bo nie ma pełnej rodziny, to jeszcze zostało zdyskryminowane przez rząd.
Chcę, by Pani wiedziała, jak bardzo skrzywdziła wiele rodzin, a tym bardziej dzieci (mojego syna też), nieudolnie wprowadzając politykę "prorodzinną" 500 plus.
W moim rodzinnym domu od jakiegoś czasu dużo się mówi o programie 500 plus, a ja nie spodziewałam się, że mój ośmioletni syn tak wiele słyszy z naszych rozmów. Ja jako samotna matka oczywiście nie załapałam się na pomoc, gdyż niewiele przekroczyłam próg dochodowy. Strasznie boli mnie to, że ciężko pracuję, ledwo wiążę koniec z końcem i nie otrzymałam pomocy, i co można zapewnić dziecku z takich zarobków?
Sytuacja wydarzyła się w niedzielę 21 sierpnia. Po południu syn wrócił z placu zabaw zapłakany i wbiegł do pokoju, krzycząc, że nienawidzi tej Szydło, że jest wredna. Co się okazało, dzieci mają swój rozum i też rozmawiają o życiu.
Mój syn dowiedział się, że koledzy dostali po 500 zł, a on nie, i to niesprawiedliwe. Ja już kiedyś tłumaczyłam, że tylko biedne dzieci dostają. Jednak wyszłam w oczach syna na kłamczuchę. Syn mi wykrzyczał, że oni mają "wszystko" w rozumieniu dziecka: telefony, duże telewizory, tablety, ich mamusie kupują soczki, chodzą na basen i do kina, mają ładne samochody, klocki Lego i ubrania ze sklepów nie z ciuchlandu, a on nie ma nic!
Ośmioletnie dziecko wypomniało mi nawet, że go na obiady w szkole nie zapisałam, bo mówiłam, że nie mam pieniędzy. Sama się popłakałam, bo to prawda, na początku roku szkolnego nie mogłam syna zapisać, bo po prostu 100 zł na obiady to nasze tygodniowe zakupy - nie miałam tych 100 zł. Teraz moje dziecko nie dość, że czuje się gorsze, bo nie ma pełnej rodziny, to jeszcze zostało zdyskryminowane przez rząd. Widzę, że syn wiele rozumie, umie porównać majętność swoją i najbliższego otoczenia. Boli mnie, bo nie ma progu dochodowego dla bogaczy, ich dzieci zasłużyły na 500 plus, a moje nie?
Obiecałam synowi, że napiszę do pani premier, i proszę, by wytłumaczyła mojemu dziecku, jak to jest, że bogaci koledzy dostali od niej pomoc, a on nie zasłużył.
W moim rodzinnym domu od jakiegoś czasu dużo się mówi o programie 500 plus, a ja nie spodziewałam się, że mój ośmioletni syn tak wiele słyszy z naszych rozmów. Ja jako samotna matka oczywiście nie załapałam się na pomoc, gdyż niewiele przekroczyłam próg dochodowy. Strasznie boli mnie to, że ciężko pracuję, ledwo wiążę koniec z końcem i nie otrzymałam pomocy, i co można zapewnić dziecku z takich zarobków?
Sytuacja wydarzyła się w niedzielę 21 sierpnia. Po południu syn wrócił z placu zabaw zapłakany i wbiegł do pokoju, krzycząc, że nienawidzi tej Szydło, że jest wredna. Co się okazało, dzieci mają swój rozum i też rozmawiają o życiu.
Mój syn dowiedział się, że koledzy dostali po 500 zł, a on nie, i to niesprawiedliwe. Ja już kiedyś tłumaczyłam, że tylko biedne dzieci dostają. Jednak wyszłam w oczach syna na kłamczuchę. Syn mi wykrzyczał, że oni mają "wszystko" w rozumieniu dziecka: telefony, duże telewizory, tablety, ich mamusie kupują soczki, chodzą na basen i do kina, mają ładne samochody, klocki Lego i ubrania ze sklepów nie z ciuchlandu, a on nie ma nic!
Ośmioletnie dziecko wypomniało mi nawet, że go na obiady w szkole nie zapisałam, bo mówiłam, że nie mam pieniędzy. Sama się popłakałam, bo to prawda, na początku roku szkolnego nie mogłam syna zapisać, bo po prostu 100 zł na obiady to nasze tygodniowe zakupy - nie miałam tych 100 zł. Teraz moje dziecko nie dość, że czuje się gorsze, bo nie ma pełnej rodziny, to jeszcze zostało zdyskryminowane przez rząd. Widzę, że syn wiele rozumie, umie porównać majętność swoją i najbliższego otoczenia. Boli mnie, bo nie ma progu dochodowego dla bogaczy, ich dzieci zasłużyły na 500 plus, a moje nie?
Obiecałam synowi, że napiszę do pani premier, i proszę, by wytłumaczyła mojemu dziecku, jak to jest, że bogaci koledzy dostali od niej pomoc, a on nie zasłużył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz