Nie ma związku między odmową przyjmowania islamskich imigrantów czy też przestrzegania zasad prawa z funduszami unijnymi płynącymi do Polski. Przyznała to sama Komisja Europejska w dokumencie dotyczącym finansów Unii, który dziś ma ujrzeć światło dzienne.Unijni urzędnicy martwią się wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, przez co do unijnego budżetu wpłynie mniej pieniędzy. Nie ma natomiast mowy o obcinaniu funduszy Polsce, jeśli nie przestrzega tzw. wartości europejskich.
Od jakiegoś czasu częstokroć słyszeliśmy pouczenia, groźby, połajanki i pełne buty i arogancji słowa o karach dla Polski i innych krajów, które nie chcą się podporządkować przymusowemu przyjmowaniu islamskich imigrantów. Okazuje się, że sami brukselscy urzędnicy i zachodni politycy przyznają, że to jest niemożliwe, gdyż nie ma prawnych podstaw, aby to zrobić i Trybunał Sprawiedliwości UE zakwestionowałby tę decyzję.Po raz kolejny okazało się, że agresywna retoryka i naciski ze strony Zachodu były próbą narzucenia swojej woli przy użyciu nieprawdziwych argumentów. Rację mieli zatem przedstawiciele rządu Prawa i Sprawiedliwości mówiąc o braku możliwości karania naszego kraju. Nawet sam szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, który atakował i naciskał Polskę w tej sprawie nie zdecydował się na działania w kierunku blokowania funduszy, gdyż nie było na to szans.Co ciekawe, mimo takiej postawy Komisji Europejskiej przy funduszach europejskich ciągle chcą majstrować Niemcy. W dokumencie dotyczącym unijnego budżetu po 2020 roku, Berlin rozważa użycie do tego funduszu spójności, z którego korzysta Polska. Niemcy chcieliby przekierowania pieniędzy przeznaczonych na biedniejsze regiony do tych miejsc w bogatszych krajach, gdzie przyjęto uchodźców. W dokumencie czytamy: Dokument Komisji Europejskiej, który ma dzisiaj zostać ujawniony pokazuje, że to polski rząd miał rację i nie ma możliwości ograniczania funduszy europejskich za nieprzyjmowanie imigrantów czy rzekome nieprzestrzeganie prawa unijnego. Jedynym kryterium jest tutaj przestrzeganie rygorów budżetowych, a próby blokowania środków z innych powodów zostałyby zablokowane przez Trybunał Sprawiedliwości UE.
Przyznał to nawet sam szef KE Jean-Claude Juncker. Niemcy z kolei dalej drążą temat i będą podnosić przesunięcia funduszu spójności z regionów biedniejszy na teren, gdzie przyjęto imigrantów, czyli do siebie. Widać więc, że wszelkie próby nacisków i straszenia Polski były fikcją i tutaj postawa i argumentacja polskiego rządu była kluczowa. Po raz kolejny okazuje się, że w polityce zajęcie twardego i zdecydowanego stanowiska przynosi efekty, a uległość i spolegliwość wiele szkód. wRealu24/teFakty/PolsatNews
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz