Witold Gadowski zaznacza, że ludzie przebywający tuż za polską granicą dysponują unijnymi paszportami i prawem do stałego pobytu, a co za tym idzie mogą bez żadnych ograniczeń wjeżdżać na teren naszego kraju ze względu na strefę Schengen. Ludzie ci mogą stanowić śmiertelne zagrożenie:
Jeżeli my, Polacy, łudzimy się, że tego u nas nie ma, to weźmy pod uwagę fakt, że prawie 10 tys. nowych migrantów (w większości salafitów) właśnie zaludnia Görlitz i Frankfurt nad Odrą. To tylko „skok przez Odrę” i już są u nas. Ci ludzie z kartami stałego pobytu i paszportami krajów UE mogą przyjeżdżać na gościnne występy do Polski. Wracający z Syrii tzw. bojownicy Państwa Islamskiego mogą poruszać się po Europie mając europejskie paszporty, więc nic ich nie zatrzyma, aby przybyć do Polski.
Dziennikarz śledczy porusza także sprawę dotowania europejskich mediów przez „instytuty kultury” z Arabii Saudyjskiej. Saudyjskie pieniądze przekazywane są dziennikarzom, którzy z lekceważeniem piszą o islamie, nie łącząc tej religii z zamachami terrorystycznymi. Jak wspomina Gadowski taki mechanizm działał podczas ostatnich zamachów w Hiszpanii i we Francji:
Te wszystkie obrazki zbiegają się w jedną całość: na La Rambla w Barcelonie w tłum ludzi wjeżdża samochód. Ginie 15 osób, kilkadziesiąt jest rannych. Oczywiście, początkowo policja nie łączy tego zdarzenia z jakąkolwiek działalnością terrorystyczną. Później pojawiają się pierwsze nazwiska sprawców – „o dziwo” wszyscy noszą arabskie nazwiska. Prasa katalońska twierdzi, że absolutnie nie uprawnia to nikogo do stawiania wniosków, że jest to przejaw terroryzmu (…). Kilka dni później w Marsylii samochód wjeżdża w przystanek i ginie kobieta. „Nie można tego łączyć z terroryzmem” – krzyczą francuskie media, także te, które są zasilane przez instytut kultury Arabii Saudyjskiej. Później okazuje się, że imię kierowcy samochodu (oczywiście podejrzanego o chorobę psychiczną) jest „rdzennie europejskie” i brzmi Idris.
Problem poruszany przez redaktora Witolda Gadowskiego pojawia się raz po raz w dyskusjach o problemie islamskich imigrantów, tym bardziej że w Niemczech jest kilkadziesiąt tysięcy ludzi o nieznanej tożsamości, którzy przybyli z milionową rzeszą bezprawnie zaproszoną przez kanclerz Angelę Merkel. Tysięcy ludzi nie sposób w żaden sposób monitorować i racjonalnym wyjściem wydaje się przywrócenie kontroli na granicy z Niemcami. Ciekawe czy rząd w ogóle rozważa taki krok? Z kolei informacje o arabskich pieniądzach w zamian za oswajanie islamu przekazywanych zachodnim mediom pokazują, że tamtejsze środki masowego przekazu z wolnością słowa i niezależnością nie mają nic wspólnego, a stają się tubą propagandową wahabickiego, najgroźniejszego islamu.
Źródło: wpolityce.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz