Ktoś powie, że pasażer miał pecha, bo prawdopodobnie przespała sylwestra w taksówce. Ale prawdziwe zmartwienie miał duński kierowca, bo pasażer po dotarciu pod wskazany adres, nie zapłacił za kurs.Rachunek wyniósł 12 500 duńskich koron, czyli ok. 7 tys. złotych.
Kierowca powiadomił policję. "Kiedy policjanci odnaleźli wskazany adres, obudzili dobrze pijanego mężczyznę, który nie potrafił wyjaśnić dlaczego taksówką postanowił wrócić do Oslo" - powiedział Vidar Pedersen ze stołecznej policji, którego cytuje VG.I tak z początkowych 12,5 tys koron mężczyzna musi zapłacić 18 tys. koron, bo do rachunku doliczono grzywnę.
Pech nie odpuszczał taksówkarza. Gdy zawrócił do Danii, ok. godziny 3 w jego elektrycznej taksówce rozładowały mu się baterie i musiał wezwać lawetę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz