Jak poinformował TVN24, Joanna G. przy swoim domu urządziła zabijanym zwierzętom cmentarzysko. W toku śledztwa wyszło na jaw, że skazana najpierw próbowała utopić, a następnie dobiła szpadlem cztery szczeniaki. Natomiast Zygmunt S. znęcał się nad zwierzętami, których był prawnym opiekunem. Wyrok ma na celu pokazać wszystkim, że nie można traktować tak zwierząt. Dla skazanych kara więzienia ma być środkiem prewencyjnym – tak wyrok uzasadnił sędzia.
W marcu ub. r. inspektorzy z Fundacji na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Mondo Cane przeprowadzili interwencję po anonimowym telefonie, który otrzymali. Z informacji wynikało, że w jednej z posesji w Poznaniu zaniedbane psy. W towarzystwie policji wtargnęli na teren posesji. Tam zastali cztery kompletnie zaniedbane psy. Zorientowali się, że na tym nie koniec.
– Tam były dwie suki. Zobaczyłam, że mają bardzo wyciągnięte sutki i pękate brzuchy. Nie były wysterylizowane, musiały rodzić – powiedziała w TVN24 Anna Cierniak z fundacji Mondo Cane. Zygmunt S. wyznał im szokującą prawdę. – Żona zabija, ja nie mogę – stwierdził.
Policjanci natychmiast przesłuchali Joannę G. Długo nie wierzyli w to, co im powiedziała. Kobieta przyznała się, że najpierw topiła szczenięta w wannie. Potem wrzucała je półżywe do wykopanej wcześniej w szklarni dziury, przysypywała ziemią i dobijała łopatą. Gdy to mówiła, nie miała żadnych wyrzutów sumienia.
Funkcjonariusze znaleźli w ziemi szczątki czterech martwych szczeniaków, ale według słów kobiety, mogło ich być nawet ponad 20.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz