2018/02/23

Zakrwawione ciało kobiety pod blokiem w Lublinie. Wiadomo, kto jej to zrobił!

Monika R. odeszła od męża tyrana Piotra R. i zaczęła układać sobie życie od nowa. Ten jednak nie pozwalał jej o sobie zapomnieć. Nie mógł przeżyć, że go zostawiła. Kobieta została zabita, a jej ciało leżało pod blokiem, w którym mieszkała.
Monika i Piotr pobrali się 21 lat temu. Mieszkali w wiosce Bystrzyca niedaleko Lublina. Niedługo potem na świat przyszedł ich pierwszy syn. Byli szczęśliwi, mieli plany, marzenia. Na początku wszystko układało się dobrze. Piotr był jednak chorobliwie zazdrosny o żonę i z roku na rok w ich małżeństwie robiło się coraz gorzej. Jakieś pięć lat temu sytuacja w domu zaczęła się robić nie do wytrzymania. Piotr znęcał się nad żoną psychicznie.Kontrolował ją na każdym kroku, gdzie idzie i z kim rozmawia. Gdy Monika zaczęła pracować na stacji benzynowej w Lublinie odżyła, bo wyszła do ludzi. Zaczęła się częściej uśmiechać, była szczęśliwsza. I to było powodem do awantury. W końcu zaczął jej wyliczać pieniądze na paliwo, kontrolował przejechane kilometry, a powodem do kłótni była nawet pozostawiona w gniazdku ładowarka do telefonu.
Pasowało mu, gdy żona pracowała jako opiekunka do dzieci u ich sąsiadów, bo mógł ją mieć na oku. Monika ze strachem przed kolejną awanturą bała się wracać do domu. Piotr był zakompleksiony, stale przekonany, że nie dorównuje swojej pięknej, młodszej o kilka lat żonie. Do tego Monika zarabiała więcej niż on, co też wpędzało go w kompleksy.
Gdy wspominała mężowi, że od niego odejdzie, ten straszył ją że się zabije. I tak przez wiele lat Monika żyła jeszcze u boku męża, głównie dla ich dwóch synów. Chciała, by mieli normalną rodzinę.
– Na zewnątrz wyglądali na dobrą rodzinę. Pieniędzy im nie brakowało. Oboje pracowali. Monika od kilku lat na stacji benzynowej w Lublinie, Piotr był kierowcą betoniarki. Mieli też dochody z rolnictwa. Tylko te stałe kłótnie – mówi krewna Moniki.
Po jednej z awantur, dwa lata temu Monika nie wytrzymała i odeszła od męża. Wciąż pracowała. Próbowała na nowo sobie poukładać życie. Już nie musiała się obawiać awantury, gdy wróci z pracy. Wynajęła mieszkanie w jednym z bloków przy ulicy Gęsiej w Lublinie. Zaczęła się spotykać z kolegą z pracy, była szczęśliwa. Jej mąż nie mógł pogodzić się z tym, że go zostawiła. Śledził ją, przyjeżdżał do pracy i przesiadywał pod jej blokiem, wysyłał esemesy z pogróżkami.
20 lutego o godzinie 6 rano ciało Moniki zostało znalezione w kałuży krwi pod klatką schodową bloku, w którym mieszkała. Zginęła od uderzenia tępym narzędziem w głowę. Śledczy podejrzewali, że związek z jej śmiercią miał mąż. Rozpoczęły się jego poszukiwania. Znaleziono go następnego dnia. Leżał w bagażniku pod stertą ubrań w płonącym samochodzie.Na jednym z parkingów w Kraśniku doszło do pożaru osobowego volvo. Wewnątrz samochodu znajdował się mężczyzna. Ja się okazało, był to poszukiwany przez nas 47 latek – informuje Renata Laszczka-Rusek z KWP w Lublinie.
Prawdopodobnie chciał popełnić samobójstwo. W ciężkim stanie został przetransportowany do szpitala w Łęcznej. Jeśli potwierdzą się przypuszczenia policji i prokuratury, za zabójstwo może dostać dożywocie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz