2015/11/28

Kolejne dziecko umiera po szczepieniach. Kolejny niepotrzebny zgon w imię opętanej idei!
Kolejne dziecko umiera po szczepieniach. Kolejny niepotrzebny zgon w imię opętanej idei!
Najbardziej niebezpiecznym przestępcą naszych czasów jest ten, kto rozprzestrzenia wiedzę. z internetu
Zanotowaliśmy kolejny niepotrzebny zgon zdrowego dziecka po szczepieniach. W imię opętańczej idei konieczności szczepień każdego człowieka, na każdą chorobę, umiera coraz więcej dzieci.
Jak doniosła prasa, w dwa dni po szczepieniu, zmarła w Kutnie 6-ciomiesięczna Basia. Basia została zaszczepiona szczepionką GSK - Infanrix Hexa. Oczywiście spolegliwi dziennikarze zrzucają całą winę na karetkę pogotowia, która nie mogła dojechać do dziecka. Jeszcze bardziej usiłują rozmydlić sprawę tzw. specjaliści. Np. p.prof. A. Radziszewski, jeden z czołowych celebrytów wakcynologii [waka to po hiszpańsku krowa]  twierdzi w rynekzdrowia.pl z dnia 18-01-2014, że: ”Nie ma mowy, by szczepionka skojarzona mogła być przyczyną śmierci. Zanim zostaną dopuszczone do użytku, wszystkie szczepionki przechodzą szczegółowe badania skuteczności i bezpieczeństwa” - podkreśla profesor i dodaje, że szczepionki skojarzone, które podaje się w pierwszych miesiącach życia, to tzw. martwe szczepionki. Generalnie te szczepionki są lepiej tolerowane niż szczepionki z komórkowym składnikiem. Podanie szczepionki skojarzonej zabezpiecza przed większą liczbą chorób zakaźnych itd, itp.
To były dywagacje zwolennika szczepień. A jaka jest prawda? Już w 2011 roku, czyli dwa lata wcześniej, ujawniono, że szczepionka Infanrix Hexa firmy GSK, tylko w malutkiej Belgii, spowodowała 1742 powikłania i aż 36 zgonów, w okresie od 23 października 2009 do 22 października 2011 roku, czyli co dwa miesiące troje dzieci niepotrzebnie umierało, aby koncern, przy pomocy usłużnych ...mógł zarabiać. Oprócz tych 36 bezpośrednich zgonów, zanotowano jeszcze 73 dalsze ofiary. I to tylko w jednym małym kraju!!!  Posiadając widzę, że lekarze belgijscy, tak jak i polscy, są zastraszani w zgłaszaniu powikłań i tylko do 10 % jest notowanych, to znaczy, że liczba zgonów mogła być 10-krotnie wyższa.
Policzmy: w Belgii ok. 11 milionów mieszkańców, ginie ok. 40 [400] dzieci, to znaczy, że w Polsce, ok. 40 - to milionowym kraju, zginęła nie jedna Basia, ale ponad 120 [1200] dzieci. Oczywiście jest to bezpośredni dowód na to, jak naprawdę są zbierane dane, odnośnie powikłań poszczepiennych. A przypomnę, że od 1964 roku obowiązuje ustawa o konieczności zgłaszania wszystkich powikłań poszczepiennych. I co? I nic! Jak widać, nikogo nie obchodzi to, że ustawa jest martwa.
A prawdziwa liczba wszystkich  powikłań może sięgać kilkunastu tysięcy.
I dochodzimy do sedna. Jeżeli osoba sprawująca funkcję nauczyciela akademickiego  o tym nie wie, to o co naprawdę chodzi? Czy jest takim ekspertem, za jakiego chce uchodzić, czy też z innych względów opowiada prasie to, co kazano? Czy to brak wiedzy, czy pozamerytoryczne problemy?

Po drugie, co w tej sytuacji taki osobnik przekazuje studentom? Ponieważ prasa podaje, że p.prof. A.Radzikowski pełni funkcję kierownika kliniki Gastroenterologii i Żywienia Dzieci WUM.
Z  JAKĄ WIEDZĄ WYJDĄ PRZYSZLI LEKARZE DO CHORYCH?  Czy też jest to ten nowy chów sprzedawców dla wielkich koncernów, w myśl procedur opracowywanych za biurkami: co, ile i gdzie sprzedać?

Oczywiście możecie być pewni, Szanowni Czytelnicy, że całą sprawę prokuratura rozmyje i co najwyżej sprowadzi ją do winy kierowcy, który za wolno jechał. Przecież konsultantami będą ci sami celebryci od szczepień. Jakże mogą się przyznać do uśmiercenia dziecka. A przecież, jeżeli w Belgii zanotowano tyle zgonów już dwa lata wcześniej, to szczepionka powinna być wycofana natychmiast! Przecież żyjemy w Unii i dane są podobno przekazywane bezpośrednio. Dlaczego więc „nasze” odpowiedzialne instytucje milczały z „rencami” pod siedzeniem? Przypomnę, że miliard dwieście milionów Chińczyków zdecydowało się wycofać inną szczepionkę po zanotowaniu tylko ośmiu zgonów.
Świadczy to bezpośrednio o braku jakiejkolwiek skutecznej kontroli w Polsce, nad sprzedawanymi szczepionkami.
Spekulanci od szczepień specjalnie zmieniają nazwy chorób, aby w atmosferze zagrożenia wprowadzać nowe trucizny do organizmów małych dzieci. Typowym przykładem jest szczepionka przeciwko pneumokokom. Nazwa ta powstała dopiero ok. 1992 roku. Specjalizuje się w sianiu tej propagandy zagrożenia właśnie prof. A. Radziszewski z Warszawy. Pneumokok to dawniejsza nazwa dwoinki zapalenia płuc. Była to choroba  XIX wieku. Od czasu odkrycia antybiotyków praktycznie niegroźna. Ale odpowiednia propaganda w wykonaniu „ekspertów” gazetowych i urzędniczych doprowadziła do powstania prawdziwej epidemii strachu u matek. I o to chodziło.
Faryzeusze od szczepień, idąc za obecną modą, próbują leczyć nie chorego, ale objaw, lub wybrany parametr choroby. Coraz częściej spotykamy np. Poradnię Leczenia Bólu. A przecież ból to jest jeden z podstawowych objawów stanu zapalnego, zdefiniowany ok. 2000 lat temu. Lekarz zawsze leczył chorego, a nie objaw. Ale przecież jak wyleczy chorego, to ten człowiek już nic nie kupi i staje się bezwartościowy dla przemysłu farmaceutycznego. Czyli nie można wyleczyć chorego, tylko trzeba pomóc mu znosić jeden z objawów choroby. Stąd bicie na alarm „specjalistów” o konieczność stworzenia kolejnej specjalizacji do walki z bólem, a nie jego przyczyną.
Takim objawem jest także temperatura. Pomimo, że powszechnie wiadomo lekarzom, że temperatura jest objawem zapalenia i generalnie pomaga w wyzdrowieniu [po prostu system odpornościowy szybciej reaguje], to powstał cały rynek farmakologiczny leków obniżających temperaturę, w celu wydłużenia choroby i umożliwienia sprzedaży innych leków.
Trzeba pamiętać, że ponad 40 % przemysłu farmakologicznego należy do koncernów Rockefellera, czyli jednego właściciela.
Leczymy jeden z objawów choroby trzustki, jakim jest cukrzyca, ale powstała specjalizacja diabetologów, czyli ludzików zwalczających jeden z parametrów laboratoryjnych choroby trzustki i sprzedających lek na obniżenie tego parametru. Pomimo iż wiadomo, że zmiana metabolizmu trzustki zależy od prawidłowego poziomu witaminy D-3 i K-2. Nie spotkałem się w ostatnim 20-leciu z ŻADNYM przypadkiem, aby diabetolog wystawił choremu skierowanie na badanie 25 OHD, nie wspominając o przepisaniu witaminy K-2. A mam dużo przypadków powikłań cukrzycowych w postaci niegojących się ran, leczonych od wielu lat w poradniach specjalistycznych.
W Polsce tzw. diabetolodzy w ogóle nie zajmują się profilaktyką cukrzycy i nie badają przyczyn np. przewlekłego zatrucia fluorem, szczególnie u małych dzieci, myjących zęby pastami z fluorem. Po co? Przecież jak wyleczymy takiego dzieciaka, to więcej nie przyjdzie i NSZ nie zapłaci za wizytę. A tak do śmierci będzie musiał przychodzić po insulinę.
Podobnie wytworzono sztucznie chorobę zwaną ADHD. Pomimo, że facet [trudno go nazwać lekarzem], który to wymyślił, przyznał się w 2009 roku, że to tylko jego wymysł, ponieważ potrzebował pieniędzy, a na nowe badania zawsze było łatwiej uzyskać granty. Do dnia dzisiejszego powstała cała masa specjalistów od ADHD. I co teraz z tymi ludźmi zrobić. Wejście w jakąkolwiek wyszukiwarkę pokazuje  aż 16 900 000 rekordów z ADHD. Gdyby ilość miała przechodzić w jakość to sądząc po tej liczbie musi to być bardzo ważna choroba. A ona tak naprawdę nie istnieje, jest to wytwór wyobraźni jednego człowieka.

Podobnie tworzy się całą listę tzw. chorób psychicznych, nie dla tego, że one naprawdę istnieją. Pierwszy MAD pokazywał ok. 30 chorób psychicznych, a MAD V opublikowany w 2005 roku, już ok. 300 chorób. Proszę zauważyć, że ani psycholodzy, ani psychiatrzy, nie posługują się badaniami laboratoryjnymi. Ani razu nie widziałem, aby jakikolwiek psychiatra wydał podejrzanemu o chorobę skierowanie na badanie np. poziomu ołowiu, rtęci, kadmu czy fluoru w organizmie. A przecież wiadomo, że subkliniczne zatrucia wymienionymi pierwiastkami, powszechne obecnie, lub związkami zawierającymi wymienione pierwiastki, mogą powodować i powodują zaburzenia psychiczne. Ludziska nie chcą przyjąć do wiadomości prostego twierdzenia, że  powstawanie tych nowych chorób wymusza przemysł farmaceutyczny, rozszerzając w ten sposób rynek zbytu na swoje produkty.
Ludzie nie przyjmują, że za czasów złego Stalina w łagrach było ok. 1500 000 ludzi, a za dobrego Gorbaczowa, aż do 2 000 000 w psychuszkach. To politycy, pod naciskiem przemysłu, zatwierdzają prawa, pozwalając na przetrzymywanie nieskończenie długi czas niewygodnych osób, vide sprawa Trynkiewicza...
Przykład działania prawa. Ustawa mówi, że zwolnienie chorobowe może wydawać lekarz leczący. Ale sądy dorobiły sobie przepis wykonawczy, że to tylko ich lekarz ma prawo wydawać zwolnienia lekarskie uwzględniane przez sądy. Czyli są lekarze dobrzy do leczenia, ale niedobrzy do wystawiania zwolnień. Przecież to czysta paranoja. Poza tym lekarze sądowi zostają z reguły w pewien sposób uzależnieni od wymiaru, zwanego z niewiadomych powodów, wymiarem sprawiedliwości.
Poniższe zestawienie pokazuje w jakim stopniu wzrosła ilość szczepionek podawanych małym dzieciom.  Przyjmując te 20-30 szczepionek zawartość substancji toksycznych, metali ciężkich jest dopuszczalna dla osobnika o masie 1500 kg. Jak wiadomo wakcynolodzy to wciskają dzieciom 2-4 kg.
A dlaczego szczepionki podaje się małym dzieciom? To proste, o wiele trudniej zaobserwować powikłania. Zawsze można zrzucić na matkę lub ojca, tworząc nowe zespoły chorobowe w rodzaju „zespół potrząsanego dziecka”. Pomimo dowiedzionego faktu, że to jest fikcja, w Polsce nawet prokuratura oskarża rodziców o pobicie dziecka, z powodu występujących po szczepieniu krwiaków. Usłużni konsultanci potwierdzają takie diagnozy. A przecież każdy, kto ma trochę do czynienia z medycyną w Polsce wie, że od 20 lat wszystkie czasopisma medyczne są w jednym ręku – należą do Elsever i spółek pośrednich. Żadna wiec praca  naukowa niezgodna z polityką marketingowa wydawnictwa, nie ma prawa się ukazać. Nawet tzw. listy do redakcji nie są publikowane. Powoduje to dalsze uwstecznianie się lekarzy, pozbawionych możliwości wymiany obserwacji. Widocznie o to w tym wszystkim chodzi.
Wracając do szczepień, To przecież nie nowina, że jeżeli w jednej szczepionce znajdują się metale ciężkie, formaldehyd i inne neurotoksyny, to dojdzie do uszkodzenia struktur komórkowych. Jest tylko kwestią czasu, kiedy my zaobserwujemy te uszkodzenia, w postaci objawów chorobowych.
Niektórzy mogą się dziwić, dlaczego pozornie rożne tematy poruszam w jednym artykule? To nie przypadek. Celowo pokazuję różne tematy w jednym tekście, aby wykazać, co się dzieje w przypadku rozbijania specjalizacji na odrębne zagadnienia, związane nie z człowiekiem jako całością, ale z objawami, jako oddzielnymi problemami medycznymi. Obecnie nie leczymy chorego, ale usuwamy pojedyńcze objawy. Jak objaw wykracza poza naszą specjalizację, to odsyłamy do KOLEGI. Stąd między innymi te kolejki do „specjalistów”. Przyczyna jest w decyzjach urzędników za biurkami, którzy chcą się wykazać i wymyślają najrozmaitsze bzdury tego rodzaju, że lekarz pierwszego kontaktu [niesamowita nazwa, tylko dureń mógł coś takiego wymyśleć] nie może przepisać niektórych badań zastrzeżonych dla specjalistów, ale te badania wyjaśniłyby od razu problem medyczny. Stąd np. na diagnozowanie raka czeka się kilka miesięcy.
I drugi problem. Jak łatwo odróżnić sprzedawcę medycznego od lekarza? Sprzedawca, jak każdy sprzedawca, nawet z dyplomem Uniwersytetu Medycznego, będzie tylko chwalił swój towar, a lekarz, czy naukowiec, będzie przedstawiał wszystkie za i przeciw. Niestety, nie znam żadnych „za” szczepionkami.
 dr J. Jaśkowski
Rozpowszechnianie wszelkimi możliwymi sposobami jak najbardziej wskazane.
kontakt:  jjaskow@wp.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz