Skąd się bierze empatia?
Rozmawiamy z profesorem doktorem habilitowanym Tomaszem Maruszewskim z Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej i członkiem Polskiej Akademii Nauk. Profesor Maruszewski specjalizuje się w psychologii poznawczej, psychologii emocji i przychologii zarządzania. Jest też autorem wstępu do wydanej niedawno w Polsce książki Simona Baron-Cohena "Teoria zła. O empatii i genezie okrucieństwa".
Czy w świetle współczesnych badań mamy dość argumentów, by sądzić, że empatia lub altruizm to "naturalne" cechy naszego mózgu? A może empatia została wykształcona w procesie socjalizacji?
Nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. Warunkiem empatii jest prawidłowe działanie różnych struktur mózgowych. Jednak to nie wystarcza, gdyż ujawnianie się aktywności tych struktur może wystąpić w specyficznych sytuacjach społecznych. Na przykład, kiedy człowiek empatyczny zostanie zaatakowany, może bronić się i zrobić krzywdę napastnikowi; następuje wtedy chwilowe wyłączenie obwodu empatii. Z drugiej strony – jak powiada Baron-Cohen – osoba pozbawiona empatii może być poddana pewnym oddziaływaniom (nazwijmy je korekcyjnymi), które przynajmniej w pewnym stopniu mogą te braki empatii skompensować.
Brak empatii jako zaburzenie, ale co na to samolubni karierowicze; ideolodzy, wynalazcy, geniusze, którzy za wszelką cenę dążą do spełnienia swoich celów, nawet kosztem innych; bezlitośni managerowie i maklerzy giełdowi? Innymi słowy czy brak empatii możemy uznawać wyłącznie za dysfunkcję? Może jest to cecha przynosząca korzyści?
Oczywiście brak empatii przynosi korzyści tym, którzy jej nie posiadają. Braku empatii nie można uznać za dysfunkcję w sensie indywidualnym. Jednak niektóre formy braku empatii prowadzą do retorsji społecznych; dobrym przykładem są psychopatyczni przestępcy, którzy trafiają przed oblicze wymiaru sprawiedliwości. W innych przypadkach braku empatii możemy mówić o sukcesach, czy wybitnych osiągnięciach. Wynalazcy, czy ludzie sukcesu mogą przynosić korzyści innym, jednak codzienne kontakty z takimi osobami mogą być źródłem dyskomfortu dla najbliższego otoczenia.
Czy osoby, u których stwierdzono brak empatii wykazują jakieś cechy kompensujące? Jakieś wybitne zdolności, które czynią je wyjątkowymi?
Tak dzieje się w wypadku niektórych form braku empatii. Na przykład, osoby z zespołem Aspergera cechują się niezwykłymi zdolnościami do systematyzacji. Potrafią w zbiorze na pozór chaotycznych danych dostrzegać pewne regularności, dzięki czemu potrafią przewidywać przyszłe zdarzenia lepiej. W życiu codziennym te zdolności do systematyzacji bywają uciążliwe. Osoby takie niezwykle dokładnie porządkują swoje otoczenie; każda zmiana położenia jakiegoś przedmiotu powoduje ich protesty, a niekiedy nawet panikę.
Czy jest możliwe całkowite i trwałe wyleczenie osoby, u której wystąpiły zaburzenia z przyczyn społecznych (trudne dzieciństwo)? Jak bardzo plastyczny jest umysł, a raczej ludzki charakter?
Odpowiem w sposób mało zdecydowany: to zależy. Po pierwsze zależy od tego, jak długo trwało owo trudne dzieciństwo. Im wcześniej ktoś się spotkał z niepożądanymi zachowaniami otoczenia (rodziców, opiekunów), tym korekcja jest trudniejsza. Po drugie, bardzo dużo zależy od funkcjonowania mózgowego obwodu empatii. Jeśli nie wykazuje on dysfunkcji, tym korekta jest łatwiejsza. Po trzecie, olbrzymią rolę odgrywa różnorodność dostępnych metod. W niektórych sytuacjach wystarczy możliwość nawiązania ufnych i ciepłych kontaktów z inną osobą, w innych zaś konieczne może być zastosowanie pewnych zabiegów psychoterapeutycznych, niekiedy konieczne jest wspomaganie farmakologiczne.
Na część pytania dotyczącą plastyczności odpowiem krótko. Im człowiek jest młodszy, tym bardziej plastyczny. Nie wyklucza ta jednak zmian w okresie dorosłości – Baron-Cohen opisuje przypadki osób, które odbyły karę więzienia i stały się innymi ludźmi. Psychologowie powiadają, że osobowość człowieka cechuje się względną stałością. Wielkie konwersje osobowości zdarzają się rzadko, natomiast zmiany o mniejszym zakresie pojawiają się relatywnie często.Jak należy, Pańskim zdaniem, postępować z osobami z zaburzeniami empatii, które zrobiły coś niewłaściwego - karać czy leczyć? Czy poszukiwanie wytłumaczenia odstępstw w osobowości i jednocześnie okazywanie współczucia przez pozostałych nie prowadzi do unikania odpowiedzialności i zasadności surowej kary?
Nie potrafię rozwiązać tego dylematu. Karanie przestępców ma uzasadnienie w systemie prawnym: pełni rolę odstraszającą i prowadzi do izolacji niebezpiecznych osób. Tu nie ma dyskusji. Są jednak osoby pozbawione „zmysłu moralnego”, które nie zdają sobie sprawy z tego, że wyrządzają innym krzywdę lub zachowują się w sposób nieobyczajny. Jeśli u podłoża takiego zachowania leży dysfunkcja pewnych okolic mózgu, to kara nie pełni funkcji korekcyjnej. Sprawca jest przekonany, że nie zrobił niczego złego. Można podjąć trud ćwiczenia takiej osoby w odróżnianiu dobra i zła – są różne mniej lub bardziej złożone techniki. Jednak w takich sytuacjach – twierdzi Baron-Cohen – wymiar sprawiedliwości skłonny jest do stosowania kar. Izolują one sprawcę od otoczenia społecznego, ale nie sprawiają, że zostanie odbudowany „zmysł moralny”.
A może empatia ma związek z inteligencją? Czy potrafimy ocenić rozwój ludzkiej inteligencji na przestrzeni dziejów?
Empatia nie wiąże się z inteligencją. Osoby o wysokiej i niskiej inteligencji mogą cechować się zarówno wysokim jak i niskim poziomem empatii. Sprawa rozwoju inteligencji jest złożona. Testy inteligencji istnieją od nieco ponad 100 lat. Badania wykazują, że w tym okresie następował wzrost IQ. Trzeba jednak pamiętać o tym, że testy inteligencji nie mierzą wszystkich jej składników. Poza tym dawniej nie było możliwości wystandaryzowanego pomiaru inteligencji. Ponieważ jedną z podstawowych właściwości gatunku ludzkiego jest zdolność do współpracy i współdzielenia się doświadczeniami, można przypuszczać, że to właśnie przyczyniało się do wzrostu poziomu inteligencji. Warto zajrzeć do książki Jamesa Flynna „O inteligencji inaczej. Czy jesteśmy mądrzejsi od naszych przodków?”, by przekonać się, jak bardzo złożony jest ten problem. Z nieco innego punktu widzenia spogląda na to zagadnienie Richard Nisbett w książce „Inteligencja. Sposoby oddziaływania na IQ”
Ktoś kto nie odczuwa empatii nie potrafi wcielić się w odczucia drugiej osoby. Może zatem mamy tutaj do czynienia z deficytem zdolności poznawczych, który można zredukować np. za pomocą leków nootropowych?
Obawiam się, że zażywanie leków nootropowych nie jest to dobrym rozwiązaniem. Empatia to nie tylko zdolności poznawcze związane z możliwością punktu widzenia drugiej osoby. Oprócz zdolności poznawczych w empatii ważna jest komponenta emocjonalna. Baron-Cohen zwraca uwagę na inne leki, które np. mogą pośrednio wpływać poziom serotoniny (jej niski poziom sprzyja agresywności). Wdychanie oksytocyny w sprayu może łagodzić zachowania impulsywne – Baron-Cohen wspomina o tym w swojej książce. Nie jestem lekarzem i nie mogę wypowiadać się w sposób autorytatywny na temat leków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz