Skrajnie niedożywiony niemowlak z odleżynami na twarzy! Omal nie zagłodzili synka!
Szok w Bytomiu. Według śledczych 4-miesięczny Mateusz zanim trafił pod opiekę lekarzy, był niedożywiony, odwodniony, a także zaniedbany higieniczne. Na szczęście jego rodziców 16 sierpnia odwiedziła w domu znajoma. Kiedy zobaczyła, w jakim niemowlak jest stanie, natychmiast wezwała pogotowie ratunkowe.
- Zostaliśmy powiadomieni przez pogotowie, że w mieszkaniu znajduje się skrajnie wycieńczone dziecko, które wymaga natychmiastowej pomocy lekarskiej – informuje Tomasz Bobrek z Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu.
Reporter: Niewiele brakowało, żeby to dziecko zmarło?
Policjant: Tak, stan dziecka był ciężki, zatrzymaliśmy rodziców. Matka dziecka tłumaczyła, że wiedziała, iż dziecko nie je, nie pije, ale myślała, że to chwilowe. Z jej zachowania można było wywnioskować, że nie wiedziała, w czym problem.
Reporter: Niewiele brakowało, żeby to dziecko zmarło?
Policjant: Tak, stan dziecka był ciężki, zatrzymaliśmy rodziców. Matka dziecka tłumaczyła, że wiedziała, iż dziecko nie je, nie pije, ale myślała, że to chwilowe. Z jej zachowania można było wywnioskować, że nie wiedziała, w czym problem.
- Matce i ojcu przedstawiono zarzut narażenia dziecka na utratę życia i zdrowia poprzez doprowadzenie go do skrajnego odwodnienia i stanu zaniedbania higienicznego. Ojciec dziecka przyznał się do winy, ale odmówił składania zeznań – dodaje Dorota Nowak z Prokuratury Rejonowej w Bytomiu.
Czteromiesięczny Mateuszek trafił na odział pediatrii Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Bytomiu. Dziś już czuje się lepiej. W ciągu kilku ostatnich dni przytył ponad pół kilograma. Jednak początkowe rokowania nie były dobre.
- Dziecko trafiło do szpitala w stanie skrajnego odwodnienia z zaniedbaniami w postaci odleżyn na twarzy i innych częściach ciała – opowiada Dorota Nowak z Prokuratury Rejonowej w Bytomiu.
- Okazało się, że dziecko ma infekcję dróg moczowych. Każda infekcja u tak małego pacjenta może doprowadzić do ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – wyjaśnia dr Barbara Kobylec-Zamłyńska ze Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Bytomiu.
22-letnia matka dziecka - Patrycja J., jak i 21-letni ojciec Łukasz K. nigdzie nie pracują. Utrzymują się z zasiłków. Dużo imprezują. Świadczą o tym częste interwencje policji w ich domu i relację sąsiadów. Para wychowuje także półtoraroczną córkę. Teraz dziewczynka znajduje się pod opieką babci.
- Z tym malutkim dzieckiem nie widziałam, żeby spacerowali – mówi sąsiadka pary.
Reporter: A zdziwiła panią ta sytuacja?
Sąsiadka: Bardzo. Mam wnuczkę dwumiesięczną, mieszka ze mną. Nie potrafię zrozumieć, że płacz dziecka im nie przeszkadzał. Lubią sobie wypić.
Reporter: I on, i ona?
Sąsiadka: Prawdopodobnie. Jego często widziałam pijanego, a ją widziałam, jak po piwo chodzi. Nawet 3 razy dziennie.
Reporter: A zdziwiła panią ta sytuacja?
Sąsiadka: Bardzo. Mam wnuczkę dwumiesięczną, mieszka ze mną. Nie potrafię zrozumieć, że płacz dziecka im nie przeszkadzał. Lubią sobie wypić.
Reporter: I on, i ona?
Sąsiadka: Prawdopodobnie. Jego często widziałam pijanego, a ją widziałam, jak po piwo chodzi. Nawet 3 razy dziennie.
- Rodzina objęta jest zasiłkami. To świadczenia rodzinne: 89 zł razy 2, pieniędzmi z programu 500+, jak i również świadczeniami z tytułu urodzenia dziecka – mówi Rafał Szpak z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Bytomiu. W sumie młodzi rodzice dostają ponad 2100 zł.
O tym, że ojciec dzieci od dawna nadużywa alkoholu, pracownicy socjalni wiedzieli doskonale. Jednak w sierpniu ani razu nikt nie pojawił się na kontroli.
- Kontrolowaliśmy rodzinę w lipcu, byliśmy u niej 4 razy – mówi Rafał Szpak z MOPR w Bytomiu.
Reporter: Ale w sierpniu ani razu.
Reporter: Ale w sierpniu ani razu.
- Każdy pracownik socjalny ma 80 środowisk. Nie ma możliwości bycia tam codziennie.
Rodziców czteromiesięcznego Mateusza spotkaliśmy w centrum Bytomia. Beztrosko spacerowali w towarzystwie innych członków rodziny. Kiedy nas zauważyli, zaczęli uciekać. Schowali się w toalecie miejscowego hipermarketu. „Wyp…, k..., dziecko będzie u nas!” – wykrzyczeli.
- O losie dziecka zdecyduje sąd rodzinny. Jest zbierany wywiad środowiskowy. Ma on ustalić, czy chłopiec wróci do rodziców, czy na czas postępowania zostanie umieszczony w jakieś placówce – mówi dr Barbara Kobylec-Zamłyńska ze Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Bytomiu.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz