2016/09/01

Może to i dobrze , leki to nie cukierki !!!!


Polacy będą mieli ograniczony dostęp do leków przeciwbólowych? Kontrowersyjny pomysł Naczelnej Izby Aptekarskiej
• Naczelna Izba Aptekarska chce wprowadzenia znacznych restrykcji dotyczących sprzedaży leków bez recepty w punktach pozaaptecznych
• Przyjęcie takich warunków byłoby jednoznaczne z utrudnionym dostępem Polaków do leków przeciwbólowych czy przeciwgorączkowych
• Konsekwencją zrealizowania pomysłów NIA mogłoby być także całkowite zmonopolizowanie tego sektora
• Pomysły NIA blokowane są przed PASMI Polski Związek Producentów Leków Bez Recepty
• Ostateczną decyzję podejmie Ministerstwo Zdrowia, który zapowiada, że projekt rozwiązań zostanie przekazany do oceny opinii publicznej

Kontrowersyjny pomysł Naczelnej Izby Aptekarskiej, która chce, by leki sprzedawane bez recepty zniknęły z marketów, stacji benzynowych czy kiosków, trafił do Ministerstwa Zdrowia. Izba foruje wprowadzenie barier dla sprzedaży pozaaptecznej popularnych i najtańszych leków przeciwbólowych, przeciwgorączkowych czy tych, stosowanych przy niestrawności. Sprzedaż poza punktami aptecznymi, która w Polsce rozwija się od lat 30-tych ubiegłego wieku, pozwala pacjentowi na samodzielne i doraźne poradzenie sobie z nagle występującymi problemami zdrowotnymi. Jeśli resort zdrowia przychyli się do pomysłu NIA, setki tysięcy Polaków będzie miało utrudniony dostęp do leków sprzedawanych bez recepty.

- Kiedy pacjent stosuje się do ulotki, jest zabezpieczony przed możliwością działań niepożądanych. Przyjmowanie leku OTC, zgodnie z opisem na opakowaniu, jest bezpieczne - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską dr Monika Madalińska. - W sytuacji nagłego bólu pacjent powinien mieć łatwy dostęp do środków przeciwbólowych, których oczywiście bez konsultacji nie można przyjmować długofalowo i nie mogą zastąpić wizyty u lekarza - dodaje. Leki, o których usunięcie z obiegu pozaaptecznego wnioskuje NIA, nie stanowią zagrożenia dla życia czy zdrowia pacjentów. Mają bowiem odpowiedni profil bezpieczeństwa, dostosowany do leczenia bez konsultacji z lekarzem czy farmaceutą. Są to także środki stosowane wyłącznie przy podstawowych dolegliwościach, mające długą historię stosowania. Polskie lobby aptekarskie wnioskowało między innymi o zakaz sprzedaży pozaaptecznej ASA (kwas acetylosalicylowy), który wchodzi w skład: Aspiriny, Polopiryny, Kopiryny, Etopiryny, Coffepirine. W wyniku rozmów z resortem zdrowia i PASMI Polskim Związkiem Producentów Leków Bez Recepty, NIA odstąpiła od tego pomysłu. Zaproponowała jednak rozwiązania, które mimo wszystko mogą uderzyć w małe sklepy sprzedające leki bez recepty. Naczelna Izba Aptekarska postuluje o nałożenie obowiązku przetrzymywania leków OTC w specjalnych szafkach na produkty lecznicze - z funkcją kontroli temperatury, obowiązkowego nadzoru ze strony farmaceutów punktów pozaaptecznych oraz nałożenie na nie opłat licencyjnych za możliwość sprzedawania leków OTC. 

Zgodnie z danymi IMS Health w Polsce sprzedaż leków odbywa się zdecydowanie poprzez apteki i stanowi 94 % całkowitej sprzedaży leków bez recepty. Sprzedaż prowadzona w sklepach ogólnodostępnych oraz na stacjach benzynowych to jedynie ok. 6 proc. z czego 80 proc. to małe sklepy, których w Polsce jest prawie 86 tysięcy. Sklepy te generują roczną średnią marżę ze sprzedaży leków na poziomie 74 zł, co stanowi nikły odsetek całego, rocznego dochodu. - Uważamy, że przepisy regulujące rynek sprzedaży pozaaptecznej powinny być proporcjonalne do skali. Jeżeli mały sklep zarabia tak małe pieniądze na sprzedaży leków, nie ma możliwości fizycznej, by mógł uiścić dodatkowe opłaty z tytułu sprzedaży leków OTC (red. ok. 900 zł za licencję). A już na pewno nie zatrudni farmaceuty, który miałby kontrolować tę sprzedaż - komentuje prezes PASMI Ewa Jankowska.

- Należy jednak pamiętać, iż oprócz niewymiernego w pieniądzach kosztu, jakim jest zdrowie pacjenta, należy wziąć pod uwagę wymierne straty finansowe ponoszone przez budżet państwa na leczenie osób w wyniku niewłaściwie udzielonych porad. O dramatycznych elektach spożycia leku przez dziecko trudno nawet mówić. Wystarczy wspomnieć historię małego pacjenta, który spożył środek chemiczny udrażniający rury (tzw. kret), w wyniku niewłaściwego zabezpieczenia powierzchni sprzedaży - informuje Wirtualną Polskę prezes Naczelnej Izby Aptekarskiej Elżbieta Piotrowska-Rutkowska. pomysł Naczelnej Izby Aptekarskiej
• Naczelna Izba Aptekarska chce wprowadzenia znacznych restrykcji dotyczących sprzedaży leków bez recepty w punktach pozaaptecznych
• Przyjęcie takich warunków byłoby jednoznaczne z utrudnionym dostępem Polaków do leków przeciwbólowych czy przeciwgorączkowych
• Konsekwencją zrealizowania pomysłów NIA mogłoby być także całkowite zmonopolizowanie tego sektora
• Pomysły NIA blokowane są przed PASMI Polski Związek Producentów Leków Bez Recepty
• Ostateczną decyzję podejmie Ministerstwo Zdrowia, który zapowiada, że projekt rozwiązań zostanie przekazany do oceny opinii publicznej

Kontrowersyjny pomysł Naczelnej Izby Aptekarskiej, która chce, by leki sprzedawane bez recepty zniknęły z marketów, stacji benzynowych czy kiosków, trafił do Ministerstwa Zdrowia. Izba foruje wprowadzenie barier dla sprzedaży pozaaptecznej popularnych i najtańszych leków przeciwbólowych, przeciwgorączkowych czy tych, stosowanych przy niestrawności. Sprzedaż poza punktami aptecznymi, która w Polsce rozwija się od lat 30-tych ubiegłego wieku, pozwala pacjentowi na samodzielne i doraźne poradzenie sobie z nagle występującymi problemami zdrowotnymi. Jeśli resort zdrowia przychyli się do pomysłu NIA, setki tysięcy Polaków będzie miało utrudniony dostęp do leków sprzedawanych bez recepty.

- Kiedy pacjent stosuje się do ulotki, jest zabezpieczony przed możliwością działań niepożądanych. Przyjmowanie leku OTC, zgodnie z opisem na opakowaniu, jest bezpieczne - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską dr Monika Madalińska. - W sytuacji nagłego bólu pacjent powinien mieć łatwy dostęp do środków przeciwbólowych, których oczywiście bez konsultacji nie można przyjmować długofalowo i nie mogą zastąpić wizyty u lekarza - dodaje. Leki, o których usunięcie z obiegu pozaaptecznego wnioskuje NIA, nie stanowią zagrożenia dla życia czy zdrowia pacjentów. Mają bowiem odpowiedni profil bezpieczeństwa, dostosowany do leczenia bez konsultacji z lekarzem czy farmaceutą. Są to także środki stosowane wyłącznie przy podstawowych dolegliwościach, mające długą historię stosowania. Polskie lobby aptekarskie wnioskowało między innymi o zakaz sprzedaży pozaaptecznej ASA (kwas acetylosalicylowy), który wchodzi w skład: Aspiriny, Polopiryny, Kopiryny, Etopiryny, Coffepirine. W wyniku rozmów z resortem zdrowia i PASMI Polskim Związkiem Producentów Leków Bez Recepty, NIA odstąpiła od tego pomysłu. Zaproponowała jednak rozwiązania, które mimo wszystko mogą uderzyć w małe sklepy sprzedające leki bez recepty. Naczelna Izba Aptekarska postuluje o nałożenie obowiązku przetrzymywania leków OTC w specjalnych szafkach na produkty lecznicze - z funkcją kontroli temperatury, obowiązkowego nadzoru ze strony farmaceutów punktów pozaaptecznych oraz nałożenie na nie opłat licencyjnych za możliwość sprzedawania leków OTC.

Zgodnie z danymi IMS Health w Polsce sprzedaż leków odbywa się zdecydowanie poprzez apteki i stanowi 94 % całkowitej sprzedaży leków bez recepty. Sprzedaż prowadzona w sklepach ogólnodostępnych oraz na stacjach benzynowych to jedynie ok. 6 proc. z czego 80 proc. to małe sklepy, których w Polsce jest prawie 86 tysięcy. Sklepy te generują roczną średnią marżę ze sprzedaży leków na poziomie 74 zł, co stanowi nikły odsetek całego, rocznego dochodu. - Uważamy, że przepisy regulujące rynek sprzedaży pozaaptecznej powinny być proporcjonalne do skali. Jeżeli mały sklep zarabia tak małe pieniądze na sprzedaży leków, nie ma możliwości fizycznej, by mógł uiścić dodatkowe opłaty z tytułu sprzedaży leków OTC (red. ok. 900 zł za licencję). A już na pewno nie zatrudni farmaceuty, który miałby kontrolować tę sprzedaż - komentuje prezes PASMI Ewa Jankowska.

- Należy jednak pamiętać, iż oprócz niewymiernego w pieniądzach kosztu, jakim jest zdrowie pacjenta, należy wziąć pod uwagę wymierne straty finansowe ponoszone przez budżet państwa na leczenie osób w wyniku niewłaściwie udzielonych porad. O dramatycznych elektach spożycia leku przez dziecko trudno nawet mówić. Wystarczy wspomnieć historię małego pacjenta, który spożył środek chemiczny udrażniający rury (tzw. kret), w wyniku niewłaściwego zabezpieczenia powierzchni sprzedaży - informuje Wirtualną Polskę prezes Naczelnej Izby Aptekarskiej Elżbieta Piotrowska-Rutkowska. Skrajnie inne stanowisko w tej sprawie przyjął PASMI Polski Związek Producentów Leków Bez Recepty. - Próbowaliśmy ustalić wspólne rozwiązanie dla dobra pacjenta z zabezpieczeniem jego dostępu do leków oraz zagwarantowaniem bezpieczeństwa ich stosowania. Niestety, nasze propozycje są bardzo rozbieżne. PASMI nie zgadza się z propozycjami, które zostały przedstawione przez NIA - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prezes Ewa Jankowska. - Propozycje NIA są nieproporcjonalne i zbyt rygorystyczne w stosunku do skali i wielkości sprzedaży tych leków, jaką mamy w sklepie - dodaje. 

Monopolizacja rynku

Wprowadzenie restrykcji zaproponowanych przed NIA może doprowadzić do sytuacji, w której małe sklepy wycofają się ze sprzedaży leków bez recepty, co jeszcze bardziej pogłębi dysproporcję w dostępie do leków między miastami a wsiami. - Koszty wprowadzenia takich rozwiązań dla leków OTC nie powinny być znaczne, podobnie jak koszty szafek, w których przechowywane są nożyki do golenia, czy droższe kosmetyki. Należy pamiętać, że w odróżnieniu od apteki, która ponosi koszty ok. 10 tys. za uzyskanie zezwolenia na prowadzenie działalności, placówki obrotu pozaaptecznego nie ponoszą żadnych kosztów związanych z obrotem lekami, w odróżnieniu od wielotysięcznych opłat ponoszonych z tytułu obrotu alkoholem - przekonuje Elżbieta Piotrowska-Rutkowska, prezes NIA.

Jak wynika z raportu przygotowanego w ubiegłym roku przez Federacje Konsumentów, 66 proc. Polaków jest za sprzedażą pozaapteczną leków bez recepty. Z takiej możliwości kupna leków, w miejscach innych niż apteka, skorzystało 15 milionów Polaków. Stanowi to zaledwie 6 proc. całego obrotu lekami bez recepty. Obecny model sprzedaży leków OTC umożliwiający ich kupno zarówno w aptekach, jak i poza nimi, gwarantuje wszystkim pacjentom równy dostęp do leczenia najprostszych dolegliwości bólowych. Planowane przez lobby aptekarskie wprowadzenie bariery dostępu do najprostszych i jednocześnie najtańszych leków może doprowadzić do całkowitej monopolizacji rynku. - Jesteśmy przeciwni wymaganiom, które nie służą uporządkowywaniu rynku, a jego zamknięciu - mówi Wirtualnej Polsce prezes PASMI.

- Istnieje błędne przekonanie, że na wprowadzeniu ograniczeń obrotu pozaaptecznego zyskają apteki. Tak się nie stanie. Decyzja o zakupie preparatów na stacjach benzynowych, poczcie, czy supermarkecie w przeważającej większości ma charakter impulsowy. W praktyce oznacza to, że pacjent kupuje dany lek na „zapas”, a nie dlatego, że jest on mu potrzebny w danej chwili - kontrargumentuje prezes Naczelnej Izby Aptekarskiej. Świadomość pacjenta 

Polski Związek Producentów Leków Bez Recepty nie zgadza się na ograniczenie dostępu pacjentów do leków. Proponuje własne rozwiązania, które uwzględniają nagłą konieczność radzenia sobie z bólem głowy, gorączką czy niestrawnością. Związek jest też za stworzeniem rejestru podmiotów, prowadzących obrót lekami. Koszty związane z jego utworzeniem powinny ponieść firmy, które wprowadzą leki do pozaaptecznego kanału sprzedaży. To jedyny sposób, aby sklepiki, głównie zlokalizowane w małych miastach i na terenach wiejskich nadal były w stanie sprzedawać leki.

- My także chcemy zwiększyć nadzór nad rynkiem pozaaptecznym i tu z NIA częściowo się zgadzamy. Chcemy, by wszystkie firmy farmaceutyczne, odpowiedzialne za zaopatrzenie sklepów i stacji benzynowych, uiszczały opłaty, które zasiliłyby sektor inspekcji i kontroli rynku. Jednak, przeciwnie do NIA, nie chcemy nakładać opłat nasklepy, które przecież nie powinny ponosić konsekwencji za decyzje biznesowe danej firmy - zaznacza prezes PASMI.

Polski Związek Producentów Leków Bez Recepty rekomenduje, by maksymalne opakowanie, które pacjent może kupić, odpowiadało dwóm dniom terapii. - Chcemy także budować świadomość pacjenta. Mówimy mu: nie kupuj więcej, jeśli nie ma potrzeby. Podkreślamy, że ma to być doraźna pomoc, a nie kupowanie na zapas - mówi Jankowska.

Decyzję dotyczącą ewentualnego ograniczenia sprzedaży leków bez recepty w sklepach, na stacjach benzynowych czy kioskach, ostatecznie podejmie Ministerstwo Zdrowia. - Aktualnie prowadzone są prace koncepcyjne, więc nie można jeszcze wskazać szczegółów proponowanych zmian oraz trudno określić termin wprowadzenia przedmiotowych regulacji. Obecnie w Ministerstwie Zdrowia trwają intensywne prace nad wypracowaniem optymalnych rozwiązań zapewniających odpowiednie zabezpieczenie pacjentów w leki przy równoczesnym zagwarantowaniu bezpieczeństwa ich stosowania. Po zakończeniu prac projekt wypracowanych rozwiązań zostanie przedstawiony opinii publicznej do oceny i zgłaszania uwag - czytamy w oficjalnym piśmie Ministerstwa Zdrowia przesłanym do Wirtualnej Polski.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz