Energetycy pracują, próbują rozwiązać problem nawet doraźnie, a potem będziemy przywracać rozwiązania profesjonalne, ale cały czas pamiętając o bezpieczeństwie. Skala kataklizmu jest dla regionu (kujawsko-pomorskiego), a nawet dla Polski jest bez precedensu. Wiatr powalił linie wysokiego, średniego i niskiego napięcia. Jeżeli linia leży na całej długości, to tego nie da się w prosty sposób natychmiast naprawić
- powiedział wiceminister na konferencji prasowej.
Zaznaczył, że niemożliwe jest posiadanie tak dużych zapasów w magazynach, aby szybko wymienić słupy i pociągnąć nowe przewody.
Usuwanie niektórych awarii musi po prostu trwać. Próbujemy tak zestawiać te połączenia w sieciach, tam gdzie jest to możliwe, żeby wykorzystywać alternatywne ścieżki dotarcia z energią elektryczną
- podkreślił wiceminister. Jak wyjaśniał, polska sieć niższych napięć nie była jeszcze budowana w strukturze oczkowej, która pozwala dostarczyć energię do danego miejsca z co najmniej dwóch kierunków. Zauważył jednocześnie, że struktura sieci przesyłowej - najwyższych napięć - jest taka, że bardzo często pozwala ominąć awarię pojedyńczej linii.
W ocenie wiceministra, służby energetyczne stanęły na wysokości zadania, a wielu pracowników często zmieniając plany weekendowe i urlopowe stawiło się do pracy. Brygady naprawcze pracują po kilkanaście godzin na dobę.
Piotrowski przyznał, że przywrócenie zasilania do niektórych odbiorców może potrwać kilka dni, ale zapewnił, że nikt nie pozostanie bez prądu.
Przypomnijmy, w związku z nawałnicami, które w miniony piątek i sobotę przeszły nad zachodnią i północną Polską, Państwowa Straż Pożarna odebrała ponad 4,2 tys. zgłoszeń. Uszkodzonych zostało ponad 800 domów i 300 budynków gospodarczych. Ok. 1,8 tys. zgłoszeń dotyczyło wyrwanych, połamanych drzew. W wyniku ulewnych deszczów podtopionych zostało ok. 400 budynków oraz 40 dróg.