W trumnie śp. Andrzeja Karwety znaleziono m.in. trzy ręce i trzy szczęki. Jak ustaliła „Gazeta Polska”, Rosjanie musieli mieć świadomość, że bezczeszczą zwłoki. Świadczy o tym nie tylko liczba poszczególnych części ciała (np. kończyn) w pojedynczej trumnie, lecz także przemieszanie szczątków mężczyzn i kobiet wśród niektórych ekshumowanych niedawno ciał
- pisaliśmy w tekście Rosyjskie barbarzyństwo! W Smoleńsku zbezczeszczono zwłoki admirała Karwety. O sprawie poinformowaliśmy jako pierwsi. Ustalenia były dokonane po optycznych oględzinach. Później dokonano analizy DNA.
Dziś na konferencji prasowej, która odbyła się w Gdyni o ustaleniach śledzczych po ekshumacji mówiła wdowa po admirale. Jak stwierdziła, w trumnie, w której pochowany został jej mąż, w workach na śmieci znajdowały się szczątki ośmiu osób (dwóch z nich nie udało się śledzczym zidentyfikować). Fragmenty zwłok admirała odnaleziono tymczasem w czterech innych trumnach.
Zobaczyłam mundur mojego męża, mundur admiralski, pod mundurem bielizna, nie jego, mała, w znacznie mniejszym rozmiarze, zielona (…), sądzę, że należała do jakiegoś przedstawiciela wojsk lądowych (…). Pod bielizną – worki. Jeden, to worek taki, w jakich zwykle są transportowane ciała ofiar katastrof, morderstw (…). Obok - dwa worki duże, ciemne, na śmieci i reklamówka żółta, przejrzysta. Tak pochowano mojego męża
– powiedziała Mariola Karweta.
Boję się podjąć decyzji o kolejnym pogrzebie. Boję się, bo sekcje się nie zakończyły, a dla mnie każdy pogrzeb, każdy jego pogrzeb jest ogromnym dramatem
– mówiła dodając, że „ma nadzieję, iż po tym, wszystkim w końcu z godnością pochowa w końcu swojego męża.
Mam ogromny żal do rządu, który nie zadbał o bezpieczeństwo człowieka, który dbał także o jego bezpieczeństwo
- stwierdziła.
Wszystko we mnie krzyczy, kiedy słyszę, że państwo się sprawdziło, kiedy słyszę, że komuś żal wycinanych bezbronnych drzew. A co z nami? Nas wam nie żal?
- pytała Mariola Karweta.
W chwili śmierci 10 kwietnia 2010 r. Andrzej Karweta miał 52 lata.Został on pochowany w położonym pod Gdańskiem Baninie, gdzie admirał - od 2007 r. dowódca Marynarki Wojennej, mieszkał przed śmiercią.