Pod Sejmem pojawili się niepełnosprawni, którzy szczerze skrytykowali to, co wyprawia się obecnie w polskim Parlamencie. Liderkom protestu mają za złe nie tylko krzykliwość i roszczeniowość, ale przede wszystkim uważają ich za leni, którzy chcą pieniędzy za darmo.
Zarzucili protestującym, iż walczą o jałmużnę. Argumentują też, że wielu niepełnosprawnych ma sprawne umysły gdy trzeba skrytykować władzę, czy przedstawić swoje postulaty, a jednak nie chcą wykorzystać swojego intelektu do pracy.
Co ciekawe, syn liderki protestu Kuba Hartwich pracował nawet w jednej z fundacji i wyglądał na zadowolonego. Osoby, które z nim przebywały na zdjęciach stwierdziły, że chłopiec może pracować i nie wymaga całodobowej opieki. Teraz fotografie te kasowane są z internetu.
Niepełnosprawni też mogą pracować
– Nie wolno pomagać głupio proszę państwa! Drugiej stronie chodzi tylko o krzyki i agresję, mi chodzi o merytoryczną, rzetelną, spokojną dyskusję. Dlatego tutaj nie byłem, bo to by była hipokryzja. Nie byłem, bo się nie zgadzam ze strajkiem podłogowym. Nie byłem właśnie dlatego – powiedział Bawet Aondo-Akaa.
– Ile chcesz? Tysiąc złotych? Pięć tysięcy złotych? Bez przesady. A może by tak z takim intelektem do pracy pójść? Pracować, zarobić na siebie, ta złotówka będzie trzy razy bardziej warta! Bo ja pracuję i pieniądze które zarabiam są po prostu błogosławione, a te które są dane, to jest jałmużna! – dodał kolejny niepełnosprawny.
Otwartym pozostaje pytanie, czy Iwona Hartwich oraz pozostałe osoby prowadzące protest podłogowy w Sejmie przyjmą tę krytykę. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie, bowiem panie nawoływały już do tego, by nie głosować w wyborach na Prawo i Sprawiedliwość, co świadczy o tym, że protest ma charakter polityczny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz