1 MAJA Święto Pracy, Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy, popularnie zwany 1 Maja – międzynarodowe święto klasy robotniczej, obchodzone od 1890 corocznie 1 maja. W Polsce Święto Pracy jest świętem państwowym od 1950[1].
Święto wprowadziła w 1889 II Międzynarodówka dla upamiętnienia wydarzeń z pierwszych dni maja 1886 w Chicago, w Stanach Zjednoczonych podczas strajku będącego częścią ogólnokrajowej kampanii na rzecz wprowadzenia 8-godzinnego dnia pracy. Sytuacja w Chicago była napięta już kilka lat przed wydarzeniami z 1886. Fatalne warunki pracy, niskie płace i praca do dwunastu godzin na dobę były standardem. Dodatkowo antykapitalistyczne nastroje były podsycane przez radykalnych agitatorów, walczących m.in. o ośmiogodzinny dzień pracy. Opór robotników skierował się przeciwko właścicielowi firmy McCormick Harvester Co., który zamierzał modernizować zakład, co spowodowałoby zwolnienia ogromnej rzeszy pracowników. Pociągnęło to za sobą strajk robotników, w wyniku którego właściciel fabryki zmuszony został do radykalnych ustępstw. Nie trwało to jednak zbyt długo. Już w lutym 1886 dokonał zwolnienia wszystkich pracowników. Na ich miejsce zatrudnił całkowicie nową kadrę, której bezpieczeństwa miała pilnować kilkudziesięcioosobowa grupa ochroniarzy.
Działacze związkowi szybko przeszli do ofensywy. Rozpoczęli przygotowania do demonstracji zapowiedzianej na 1 maja. Jej celem było wywalczenie ośmiogodzinnego dnia pracy. Na czele demonstracji stał Albert Parsons – związkowiec, anarchokomunista; opowiadający się także m.in. za równouprawnieniem czarnych. Pomimo obaw wielu ludzi pochód przeszedł bez rozlewu krwi. Wzięło w nim udział kilkadziesiąt tysięcy osób. Do dalszej ofensywy ruszył inny, urodzony w Niemczech związkowiec, anarchista August Spies, redaktor pracowniczego pisma „Chicagoer Arbeiter-Zeitung”. Zorganizował on trzeciego maja wiec, w trakcie którego doszło do bójki między wychodzącymi z zakładu McCormicka nowymi robotnikami a demonstrantami. Ponad dwustu policjantów interweniowało, używając rewolwerów i pałek. Trudno jest określić dokładną liczbę ofiar. Według różnych źródeł zginęło od dwóch do pięciu robotników, około sześciu zostało poważnie postrzelonych, wiele osób zostało pobitych. Spies zbulwersowany brutalnością policji, apelował do robotników, aby stawili się na demonstracji następnego dnia.
Wiec przygotowany przez Spiesa, Parsonsa i Samuela Fieldena miał miejsce na placu Haymarket. Przebiegał zasadniczo bez ekscesów. Obecny na demonstracji burmistrz Chicago Carter Harrison, twierdził później, iż nic nie wskazywało na to, że policja będzie musiała interweniować. Pod koniec przemówienia Fieldena, na skutek obfitych opadów deszczu, na placu pozostało jedynie około 200 osób. Nagle, z nieznanych powodów, 180 policjantów dowodzonych przez kapitana Johna Bienfielda ruszyło do ataku na demonstrantów. Nie pomogły zapewnienia Fieldena, iż demonstracja jest pokojowa.
Chwilę później w stronę policji poszybowała bomba. Na miejscu zginął jeden funkcjonariusz, kilkunastu zostało rannych. W odpowiedzi policjanci otworzyli ogień do demonstrujących. Nieznana jest liczba zabitych robotników. Musiała być jednak znaczna skoro w chaosie, jaki zapanował na placu, wielu policjantów zostało postrzelonych przez swoich kolegów. Całe wydarzenie znane jest jako Haymarket Riot.
W wyniku tych zajść doszło do ostrych represji skierowanych przeciwko działaczom związkowym. Wszystkie te działania były podsycane przez prawicowe i bliskie establishmentowi chicagowskie gazety. Ostatecznie przed sądem stanęło osiem osób. W tym trzej główni organizatorzy majowego wiecu i pięciu związkowców, którzy w wiecu nawet nie uczestniczyli.
Proces rozpoczął się 21 czerwca 1886. Wszystkich oskarżono o zabicie policjanta, który zginął na miejscu w wyniku wybuchu. Nie podejrzewano, że w obliczu braku dowodów, oskarżeni mogą zostać skazani na surowe kary. Mimo to, siedem osób zostało skazanych na śmierć. 11 listopada 1887 zostali powieszeni: Parsons, Engel, Spies i Fischer. Dzień wcześniej w celi odebrał sobie życie Louis Lingg. Pozostali skorzystali z prawa łaski i po 7 latach opuścili więzienie. Przyczyniła się do tego kampania prowadzona przez ruch robotniczy, w wyniku której wyroki zostały anulowane. Obecnie historycy podejrzewają, iż bomba została rzucona przez policyjnego agenta współpracującego z kapitanem Johnem Bienfieldem.
Trzy lata po tragicznych wydarzeniach, czyli w 1889 II Międzynarodówka uznała dzień 1 maja Świętem Pracy. Chciano w ten sposób docenić oddanie dla sprawy licznych ofiar, jakie w wyniku tych zajść poniósł ruch robotniczy. Mimo to w Ameryce Północnej Święto Pracy obchodzi się w pierwszy poniedziałek września. Najpierw doszło do tego w stanie Oregon, zaś w skali federalnej – od roku 1887[2].
Święto 1 maja w Polsce[edytuj | edytuj kod]
Na ziemiach polskich pierwsze obchody miały miejsce w 1890 i odbywały się niejednokrotnie wbrew woli zaborców współorganizowane m.in. przez działaczy II Proletariatu. Masowe demonstracje, pochody oraz starcia z carskim wojskiem, policją oraz kozakami, a także wspierającymi je nacjonalistycznymi bojówkami miały miejsce w czasie rewolucji 1905 roku na ziemiach polskich zaboru rosyjskiego, organizowały je głównie Polska Partia Socjalistyczna, Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy oraz Bund. Podobnie liczne pochody i demonstracje klasowych organizacji robotniczych i partii lewicowych, w tym Polskiej Partii Socjalistycznej, żydowskiego Bund-u, nielegalnej Komunistycznej Partii Polski, Polskiego Stronnictwa Ludowego „Wyzwolenie”, Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi odbywały się też w ten dzień w okresie II RP, często były one atakowane przez policję oraz nacjonalistycznych bojówkarzy, dochodziło do morderstw działaczy klasowych związków zawodowych i partii lewicowych. Po zakończeniu wojny rząd komunistyczny nadał dniu 1 maja status święta państwowego, wolnego od pracy i stan ten trwa do chwili obecnej. W czasach PRL organizowano tego dnia pochody pierwszomajowe. W latach 80. nielegalne demonstracje pierwszomajowe organizowała w opozycji do oficjalnych obchodów podziemna Solidarność. Święto Pracy było jednym z najważniejszych świąt w PRL-u, miało ono również szczególną wagę dla nazewnictwa w tym okresie. Nazwę imienia „1 maja” nosiło wiele ulic i placów Polski. Na cześć Święta Pracy otrzymała nazwę również jedna z najnowocześniejszych i największych kopalń w ówczesnej Polsce – KWK 1 Maja w Wodzisławiu Śląskim. 1 maja i... przedziwne wymieszanie tradycji
1 maja — święto pracy. Na obchody tego radosnego święta złożyło się wiele przeróżnych tradycji. W dawnych wiekach dzień ten był początkiem pasterskiego sezonu. Przez wsie wędrowały wówczas korowody pasterzy wypędzających po raz pierwszy bydło na świeżą trawę; w przeddzień odbywały się wielkie ceremonie oczyszczające. Najważniejszą było rytualne rozpalanie wielkiego ogniska przez Celtów zwanego tein-eigin czyli „ogień w potrzebie" (ogień rozniecało dziewięciu prawych i uczciwych mężczyzn). Innym ważnym elementem majowego święta było dzielenie się specjalnie przygotowanym ciastem, którego jeden kawałek miał wyjątkowe znaczenie — ten, kto go otrzymał, na cały rok zostawał Starcem Beltaine — a mógł nim zostać nawet bardzo młody człowiek (warto porównać z wyborem „króla pasterzy"). Podczas ceremonii oczyszczenia skakano przez ogień; ognisko płonęło do wschodu słońca, kiedy to kąpielą w rosie i zbieraniem majowych traw, kwiatów i gałązek kończono obchody Beltaine.
W tradycji niemieckiej to Noc Walpurgi — sabat czarownic odbywający się na górze Brocken. Nazwa święta pochodzi od imienia angielskiej zakonnicy żyjącej w VIII wieku, która pomagała świętemu Bonifacemu w nawróceniu Germanów na chrześcijaństwo. Święto nawiązywało do wcześniejszej pogańskiej tradycji, zgodnie z którą dzień ten był dla mężczyzn początkiem pracy na roli, dlatego też w przeddzień czarownice ustalały z szatanem sezonowy plan działań.I dziś, tak jak przed wiekami, wieczorem 30 kwietnia, w wigilię celtyckiego święta Beltaine i nordyckiej Nocy Walpurgi, płonie coraz więcej ogni. Bo jest to najsłynniejsza noc w historii europejskiej magii, opisana zarówno w Fauście Goethego, jak i w Mistrzu i Małgorzacie Bułhakowa, czy Ulissesie Jamesa Joyce'a. Pogańskie ceremonie Nocy Walpurgi i Beltaine dotyczyły ochrony przed czarami i czarownicami.
A w Polsce? Łukasz Gołębiowski w swoich Grach i zabawach pisał: „Maj, majówki czyli przechadzki majowe. Miesiąc to wiosny rozwiniętej nadobnie; możnaż się dziwić, że wesołości poświęcony? U starożytnych ludów była Maja bogini, cześć jej oddawano pierwszego dnia tego miesiąca i dotąd przyzwania jej i tańce wiejskie zachowały się u Greków. Zdaje się, że i nam poniekąd była znana. Słowianie przy pieśni i tańcach na murawie zwykli witać wiosnę".
Kim więc była sławna Maja, której kult ma związek z nazwą miesiąca?
Według mitologii greckiej — Maja, to najstarsza i najpiękniejsza z Plejad, córka Atlasa i Plejony. Żyła samotnie w górach Arkadii do momentu, aż Zeusowi urodziła syna — Hermesa. W mitologii rzymskiej Maja (Maiesta) to staroitalska bogini natury i źródeł, rozrostu w przyrodzie, matka Ziemi uważana przez niektórych za żonę Wulkana. W dniu 1 maja kapłan Wulkana (flament volcanalis) składał jej w ofierze prosię.
Także w religii Celtów wśród różnych bóstw kobiecych poczesne miejsce zajmowała bogini Maia. Ponieważ celtyckie święta kobiece obchodzono wiosną, Maia była odpowiednikiem słowiańskiej Wiosny — „Wiosna jako bogini mądrości świata i budzącej się do nowego życia przyrody była dziewicą piękną, umajoną zielenią, obsypaną kwiatami, które po jej śladach wyrastały obficie. Symbolem jej i ptaszkiem jej poświęconym był nadworny pieśniarz i nieodstępny towarzysz skowronek (...). Na cześć tej milutkiej boginki obchodzono majówki" (Mitologia słowiańska).
W Polsce pierwszomajowy wieczór, a później i w następne sobotnie majowe wieczory, we wsiach nad Bugiem i Narwią rozlegały się „konopielki", pieśni dziewcząt marzących o zamążpójściu.
Przedziwne wymieszanie tradycji sprawiło, że później dziewczęta urządzały sobie pod przydrożnymi krzyżami śpiewające wieczory — śpiewały o wiankach, ogniach, młodzieńcach, a jeszcze później pod tymi samymi krzyżami i pod kapliczkami Matki Boskiej zaczęto odprawiać tzw. święte wieczory, kiedy to śpiewano religijne pieśni.
Niestety, znikły majowe panieńskie śpiewy, tak jak znikły majowe zabawy mężatek na łące na świeżym powietrzu, gdzie panie „tworzyły kółko, pląsając słodko nuciły lubej wiosny pochwały". Te polskie kobiece zabawy i wiosenne obrzędy, np. wybór królowej maja, stanowią pewną analogię do celtyckich zabaw kobiecych.
„W Pińszczyźnie i innych stronach Litwy, za mojej pomnę młodości, że w dniu 1 tego miesiąca, na błoniu gdzie się lud zbiera do zabawy, drzewo zielone zakopywano, w różnobarwne wstążki ubrane. Przybywały mężatki, dziewczęta, chłopcy i ludność cała, na czele mając hożą dziewicę, która tę boginię wyobrażała, wieniec zielony zdobił jej skronie, gałązki brzozowe aż do stóp ją okrywały. Śpiewano piosenki, w których często się powtarzało „O Maja! Maja!" i tańczono wokoło drzewa. Pospolicie tę uroczystość obchodzą teraz na zielone święta" (Ł. Gołębiowski).
Do dzisiaj wśród górali żywieckich pozostała już tylko rytualna forma, traktowana jako okazja do zabawy, choć nie pozbawiona posmaku wierzeń różnego pochodzenia. Mojka — to stary sposób wyrażania uczuć, umajone drzewko postawione 1 maja przed domem ukochanej dziewczyny było okazją do publicznego wyrażenia uznania. Ale jeśli dziewczyna lub jej rodzice obrazili chłopaka, Mojka wykorzystywana była do okazania złości, pretensji, a nawet pogardy. Chłopcy zamiast mojki stawiali jej wtedy na dachu dziada — odrażającą kukłę słomianą odzianą w stare łachy, którego oglądała cała wieś (podobną rolę pełniły wielkanocne przywoływki). Czasami dziewczyny, aby sprowokować ustawienie mojki przed ich domem, już na tydzień przed pierwszomajowym świętem urządzały zabawę.
Chłopcy już w połowie kwietnia, w tajemnicy, przynosili z lasu smukłe, młode, świerkowe lub jodłowe drzewko i w ukryciu przygotowywali mojkę. „Obdzierają korę z drzewka, pień malują w pasy białe i czerwone lub owijają bibułką, a na wierzchu umocowują małą ale zgrabną choinkę. Choinkę zdobią kolorowymi wstążkami, kwiatkami z bibuły". Nocą z 30 kwietnia na 1 maja przed domem wybranej dziewczyny chłopak stawiał mojkę, „tak żeby gdy dzień nastanie wszyscy we wsi widzieli, a wijące się na wietrze kolorowe wstążki dodawały jej życia. Dziewczyna niby nie wie, kto mojkę postawił, ale w dowód przyjęcia tego wyznania zaprasza wieczorem kilku chłopców i dziewczęta na tańce, muzykę i poczęstunek" (Ronowicz L Folklor górali żywieckich).
Ale ten odarty z kory, często pomalowany pień wysokiego drzewa (najczęściej brzozy lub świerka), zwany drzewkiem majowym, w wielu kulturach jest symbolem majowego święta. A taniec wokół niego — o czym niewielu ludzi pamięta — jest pozostałością rytuałów płodnościowych z czasów najdawniejszych.
W legendach wielu krajów noc poprzedzająca 1 maja jest nocą czarownic. A jeśli czarownice, to i wróżby — a wiele z nich dotyczyło przyszłości. Stąd być może wzięła się ulubiona przez młodzież gra wiosenna, w XVII wieku zwaną trawką, a dzisiaj grą w „zielone".
Wespazjan Kochowski, siedemnastowieczny poeta w Lirykach polskich tak pisał o niej:
W zielone grywały także młode pary, traktując tę zabawę jako pretekst do płatania sobie rozmaitych figli. Andrzej Morsztyn założył się np. z panną, że jeśli przegra, sprawi jej prezent, a jeśli wygra, to ona musi mu dać „trzykroć gęby". I to był ten „ryczałt".
Gra w zielone znana była w Polsce od XVI I wieku, a może i wcześniej i najprawdopodobniej powstała po to, aby umożliwić kontaktowanie się młodym parom. „Ta gra już nie chwilowa, ale trwalsza, zaczyna się właściwie od drugiego dnia Wielkiejnocy, a ciągnie się do świętego Michała. Dwie osoby umawiają się, że przez cały tego czasu przeciąg zawsze zielone przy sobie mieć będą. Dziś ta gra i dziewczyńska praktykowana jest od pokazania się pierwszej zieleni" — pisał Łukasz Gołębiowski.
Maj długo podtrzymywał różne wesołe tradycje. Jeszcze na początku XX wieku do powszechnego obyczaju należały szkolne wyjazdy na majówkę. Wszystkie szkoły pustoszały; „skoro świt biły bębny i całe klasy pod wodzą nauczycieli wyruszały na wieś, do lasu, na łąkę. Tam wyciągano kosze z przygotowanym przez mamy jedzeniem; tam rozpoczynano gonitwy, gry, śpiewano. Upojne zabawy kończyły się o zmierzchu".
Ale nie tylko uczniów maj wyciągał z murów szkół. W Warszawie na przykład słynne były majówki na Bielanach, gdzie wyruszano całymi rodzinami.
Aż przyszedł rok 1890 — robotnicy wnieśli do majowych zabaw bunt, demonstracje, sztandary. Najpierw w Warszawie, potem w Krakowie ruszyły pierwszomajowe pochody; w następnych latach pojawiły się też w innych polskich miastach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz