Dodano: 30.10.2015 [14:57]
foto: GP
Potężny kapitał zaufania plus trochę szczęścia sprawiają, że PiS ominie konieczność zawierania śmierdzących koalicyjnych deali. Jest inny problem. Z racji tego, że wokół szeroko pojętego tzw. obozu niepodległościowego w ciągu ostatnich ośmiu lat zebrały się tysiące ludzi (a ostatnio pojawiają się masowo kompletnie nieznani), zaczynają się podchody
. Frustraci i dziwacy, młodzi, którzy się już teczek nanosili, i starzy, co podobno jeszcze mogą. „Bycie blisko władzy sprawia, że niektórzy myślą, iż ją dzierżą” – powiedział Frank Underwood w „House of cards”. Dziś obok władzy pojawia się legion tych, którzy z dnia na dzień zyskali takie przeświadczenie. Polska tego nie potrzebuje. Potrzebuje normalności. Nadęte bufony i inni,
„co zawsze wiedzieli”, gnają już przekonywać, że nadchodzi
„czas patriotów”. „Wszystkie kanały drożne, do roboty” – tak Mariusz Pilis skomentował wieść, że PiS będzie miało większość, pozwalającą na funkcjonowanie bez wchodzenia w różne układy.
Racja – jest wszystko, tylko teraz tego nie zepsuć, bo za dużo jest do stracenia. A to jest ostatnia szansa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz