III wojna światowa coraz bliżej?
Rosyjska naukowiec nie ma wątpliwości, że większość przepowiedni to jedna, wielka bujda. Jasnowidze, którzy ze śmiertelną powagą przestrzegają nas przed zbliżającymi się nieszczęściami, posuwają się jednak do różnych zabiegów, by uwiarygodnić swoje kłamstwa. W roku 2014 r. ostrzegają oni nas przed mogącą się rozpocząć III wojną światową. Globalny konflikt miałby się rozpocząć od Syrii oraz Iranu. Ostatecznie w spór miałyby się zaangażować też inne kraje. Dodatkowe niebezpieczeństwo upatrywane jest w regionie Dalekiego Wschodu, gdzie coraz śmielej miałaby sobie zacząć poczynać Korea Północna, wikłając się w poważny spór z Koreą Południową i wciągając w konflikt Rosję. Czy naprawdę coś podobnego może się zdarzyć? Maria Krugłowa jest przekonana, że osoby, które zajmują się formułowaniem takich wniosków i przestrzegają przed konfliktem, który rozleje się na cały świat, nie mają nic wspólnego z jasnowidzami. Już średnio rozgarnięta osoba jest w stanie bowiem określić największe punkty zapalane na naszej planecie. Niektórzy z tej powszechnie dostępnej wiedzy starają się zrobić użytek, a upowszechniane przez nich przewidywania zyskują duży rozgłos.
Kluczem do sukcesu lęk pierwotny?
Równie zdartą płytą co III wojna światowa, stał się w ostatnich latach temat wielkiej recesji. Od 2008 r., kiedy upadek banku Lehman Brothers zapoczątkował trwający do dziś kryzys ekonomiczny, temat ten wałkowany jest na okrągło. W tym roku "jasnowidze" przewidują, że destabilizacja się pogłębi - zapowiadają osłabienie się dolara. Z powodu dekoniunktury kryzys dotknie też rynku ropy naftowej. Wiele przedsiębiorstw ma upaść, a mnóstwo ludzi straci pracę.
Maria Krugłowa twierdzi, że podobne głosy zawsze wywołują reakcję lękową u ludzi i powodują, że strach pojawia się czasami również w oczach tych, którzy nie ufają przewidywaniom opartym na wróżeniu z fusów. Temat stabilności pracy oraz indywidualnej kondycji finansowej jest zawsze drażliwy, bo dotyczy właściwie wszystkich. Każdy człowiek zadaje sobie pytanie, na ile stabilna będzie sytuacja w jego pracy, czy da radę wykarmić siebie i swoją
Na podobnych, chwiejnych fundamentach oparte są również inne przewidywania, które miałyby się ziścić w 2014 r. Chodzi tu przede wszystkim o globalne ocieplenie, które według pojawiających się na ten rok przepowiedni, miałoby doprowadzić do gwałtownego podniesienia się poziomu wód i zalania wielu miast, znajdujących się w strefach przybrzeżnych. Mowa tu szczególnie o: Nowym Jorku, Wenecji i Petersburgu. Rosyjska psycholog nie ma wątpliwości, że przyczyną popularności tej "przepowiedni" jest nieustanne wałkowanie tego tematu przez media. Równie łatwo jest "przewidzieć" klęski żywiołowe oraz anomalie pogodowe, które przecież występują każdego roku i nierzadko dotykają wciąż tych samych obszarów.
W tym roku miałoby też dojść do wielkiej epidemii, wywołanej przez wirus ptasiej grypy. Na niektórych forach przewija się dyskusja rozważająca modną w niektórych kręgach wizję, jakoby choroba ta miała doprowadzić do wymarcia 1/4 części ludzkości. Sęk w tym, że to już kolejny rok popularności tej przepowiedni, a superwirus wciąż - na szczęście - nie doprowadził do zdziesiątkowania naszej populacji. Większe spustoszenie niż różne odmiany ptasiej grypy wywołują wciąż zawały czy zwykła grypa.
Czy któreś z przywoływanych przez "jasnowidzów" zagrożeń jest realne? Oczywiście, ale w tym roku w takim samym stopniu jak w latach poprzednich. Tylko głupcy się oczywiście nie boją, ale już dziś z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że przed dokładnie tymi samymi problemami "profeci" postawią nas za rok. I znów znajdą się tacy, którzy im uwierzą.
(rc/ac/niewiarygodne.pl)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz