—skarży się dziennikarka.
Nieważne są autorytety prawnicze, PiS ma swoje. Nieważne, że ludzie protestują, bo przecież to „świry” – jak to ujął na spotkaniu z wyborcami marszałek Stanisław Karczewski. Potem przeprosił
—dodaje.
Olejnik nie podoba się, że orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie wątpliwości irlandzkiego sądu „nie potrząsnęło klasą rządzącą”.
Ależ skądże! Zbigniew Ziobro stwierdził, że to jest sentencja bliska stanowisku polskiego rządu, czyli „Polacy, nic się nie stało!”. A stało się!
—żali się Olejnik.
Stało się, bo na ulicach Polski ludzie protestują przeciwko rozwalaniu Sądu Najwyższego i chcą, żeby prezydent zawetował nową ustawę. Ale przecież to prezydent Andrzej Duda jest winien temu, co się teraz dzieje. To on, który przysięgał na konstytucję, skrócił bezprawnie kadencję pierwszej prezes SN, to doktor prawa pisze takie ustawy
—dodaje.
Dziennikarka pisze również, że prezydent „ma duże szczęście, że PiS wyrzuciło jego referendum do kosza”, bo byłoby „blamażem w Święto Niepodległości”.
Naczelnik z Nowogrodzkiej, skryty za twarzami swoich akolitów partyjnych, którzy potrafią powiedzieć wszystko, powstrzymał prezydenta
—skwitowała.
Jak widać, gdy brak merytorycznych argumentów, zostaje obrażanie prezydenta, prezesa PiS i rządu. To płytkie i niesmaczne, ale dziennikarka przyzwyczaiła nas przez lata do podobnych przemyśleń. Żenujące również jest to, iż twierdzi ona, że prezydent skrócił „bezprawnie” kadencję I prezes SN.
pc/”GW”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz