2019/01/20

Zatajenie majątku, spór o dekomunizację, Amber Gold. Wszystkie grzechy Pawła Adamowicza

W ostatnich latach było o nim głośno. Przez przyjaciół i wrogów zwany jest Budyniem, lecz ta ksywka mało przystaje do gorących konfliktów, jakie wywołuje. Z rządem spierał się już m.in. o migrantów, o dekomunizację ulic czy o kolejne obchody rocznicowe. Sprawę jego ewentualnych powiązań z Amber Gold bada sejmowa komisja śledcza. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz jest też w konflikcie z wymiarem sprawiedliwości w związku z budzącymi wątpliwości oświadczeniami majątkowymi. W czwartek usłyszał kolejne zarzuty.Jak podała w komunikacie prowadząca śledztwo Prokuratura Krajowa we Wrocławiu, prezydent Gdańska podejrzany jest o złożenie nieprawdziwego oświadczenia majątkowego za 2012 rok. Zdaniem śledczych Adamowicz zataił posiadanie prawie 150 tys. zł. W oświadczeniu majątkowym miał podać, że jego zasoby pieniężne wynoszą około 120 tys. zł, podczas gdy ich faktyczna wartość wynosiła prawie 270 tys. zł.Podejrzany zataił również w oświadczeniu posiadanie jednostek uczestnictwa w ARKA BZ WBK Stabilny Wzrost o wartości prawie 30 tys. zł” – czytamy w komunikacie. 

Prokuratura podała, że Adamowicz podejrzany jest również o zatajenia informacji o dochodach w zeznaniu podatkowym za 2011 i 2012 r.Pierwsze poważniejsze problemy zaczęły się dla Adamowicza w 2015 r. Wtedy to poznańska prokuratura, która po zawiadomieniu CBA z 2013 r. zainteresowała się jego oświadczeniami majątkowymi z lat 2010-12, przedstawiła mu zarzuty. Chodziło o podejrzenie złożenia nieprawdziwych zeznań lub zatajenia prawdy. 

– Pomyliłem się, a później powieliłem błąd w paru kolejnych oświadczeniach, pomyłka miała charakter mechaniczny i popełniłem ją całkowicie nieświadomie – powiedział wówczas prezydent Gdańska. Zapewnił, że fakt postawienia mu zarzutów nie wpłynie na jego pracę jako prezydenta, wystąpił natomiast o zawieszenie jego członkostwa w Platformie Obywatelskiej.Braki w oświadczeniach majątkowych 

Czego dotyczyła sprawa? Chodziło o to, że posiadający już pięć mieszkań i dwie działki Adamowicz kupił wraz z żoną w styczniu 2009 r. i lutym 2010 r. dwa kolejne mieszkania w Gdańsku, jednak nie umieścił ich w oświadczeniu majątkowym. Nie zgadzały się również dane dotyczące zgromadzonych oszczędności, wszystkie były zaniżone.Sąd Rejonowy w Gdańsku umorzył sprawę. Uznał, że wina i społeczna szkodliwość zarzucanych Adamowiczowi czynów nie są znaczne oraz że nie ma podstaw do uznania, że działał on z zamiarem bezpośrednim popełnienia przestępstwa.

Sąd Okręgowy w Gdańsku przystał jednak na zażalenie prokuratury i w grudniu 2016 r. skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez sąd niższej instancji.Podczas pierwszej rozprawy pod koniec września 2017 roku Adamowicz przyznał, że nie podawał w oświadczeniach majątkowych wszystkich informacji o majątku, i odmówił składania wyjaśnień, a także odpowiedzi na pytania stron procesu. 

W odczytanych przez prokuratora wyjaśnieniach złożonych podczas śledztwa prezydent Gdańska tłumaczył, że jego pomyłki w oświadczeniach majątkowych były skutkiem powielania błędów z poprzednich oświadczeń, a pierwsze z nich powstało w kwietniu 2010 r. Podczas kolejnej rozprawy, w listopadzie 2017 r., składania wyjasnień odmówiły żona i teściowie prezydenta GdańskaCBA w gdańskim ratuszu 

Tymczasem sprawa nabrała nowego znaczenia. W sierpniu zeszłego roku do Urzędu Miejskiego w Gdańsku weszło CBA. Funkcjonariusze szukali dokumentacji dotyczącej okoliczności zmiany planu zagospodarowania przestrzennego w Gdańsku-Jelitkowie. Chodziło o osiedle mieszkaniowe, na którym prezydent Gdańska Paweł Adamowicz i jego rodzina mogli kupić trzy mieszkania na preferencyjnych warunkach. 

Akcja CBA została zlecona przez Wydział Zamiejscowy ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. Śledczy podjęli też wątek umorzenia śledztwa dotyczącego oświadczeń majątkowych prezydenta Gdańska. Ostatecznie obie sprawy zostały połączone w jedno postępowanie. 

W postępowaniu tym w grudniu ub.r. prokuratura postawiła małżonkom Magdalenie i Pawłowi Adamowiczom zarzut dotyczący nieujawnienia dochodów. Przestępstwo miało polegać na ukryciu środków pieniężnych, poprzez zatajenie ich na rachunkach bankowych, w kwocie ok. 326 tys. zł w 2011 r. i 124 tys. zł w 2012 r. oraz zatajeniu informacji o dochodach uzyskiwanych z wynajmu mieszkań w kwocie 25 tys. zł w 2011 r. i w kwocie 20 tys. zł zł w 2012 r., przez co uszczuplono podatek na rzecz Skarbu Państwa w kwocie 130 tys. zł. Teraz padły kolejne zarzuty.Spór o migrantów 

Zwolennicy prezydenta sugerowali, że jego problemy mogą mieć związek z jego poglądami politycznymi. Wybrany z poparciem Platformy Obywatelskiej Paweł Adamowicz dał się poznać jako zagorzały przeciwnik PiS i często kontestował decyzje obecnej władzy. 

Konflikt dotyczył m.in. uchodźców. W lutym 2017 roku Paweł Adamowicz ogłosił plan pomocy Syryjczykom. – Gdańsk i Sopot chcą zorganizować czasowy pobyt w Polsce dzieciom z Syrii, które wymagają rehabilitacji, leczenia – powiedział. Ocenił, że każde duże polskie miasto mogłoby przyjąć do siebie „10, 20 czy nawet więcej dzieci”. W czerwcu sprawa migrantów powróciła. Prezydent Gdańska postanowił skorzystać z unijnego programu „Relaunching Europe Bottom-Up”, w myśl którego to samorządy mają decydować o relokacji uchodźców. W ten sposób mógłby ominąć stanowisko rządu, które jest jednoznaczne: pomagać, ale na miejscu, w Syrii.  Jeżeli prezydent podejmie decyzję o sprowadzeniu imigrantów wbrew decyzji rządu, to złamie prawo – komentował te plany ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak.
W lipcu 2017 roku prezydent Gdańska wspierał protesty przeciwko ustawie o Sądzie Najwyższym. Gorące rocznice 

O Adamowiczu zrobiło się też głośno przy okazji obchodów 37. rocznicy podpisania porozumień sierpniowych. Prezydent wydał zgodę KOD-owi na organizację uroczystości pod pomnikiem Poległych Stoczniowców, czyli w miejscu, gdzie co roku świętuje „Solidarność”. Sprowokował tym liczne protesty i głosy oburzenia. Ostatecznie decyzję prezydenta uchylił wojewoda pomorski. 

Kolejny głośny spór dotyczył obchodów 78. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte. 1 września Paweł Adamowicz opublikował na swoim koncie twitterowym film z komentarzem: „przedstawiciele MON blokują fizycznie harcerza, który miał przeczytać Apel Pamięci”. Sprawa była szeroko komentowana, a resortowi obrony zarzucano działanie przeciwko harcerzom.W odpowiedzi MON informował, że uroczystości przebiegły zgodnie z ceremoniałem wojskowym. – Zgodnie z nim apel odczytuje żołnierz – wyjaśniała rzeczniczka MON; tak też odbywało się to w poprzednich latach. Jak ustalił portal tvp.info, to władze miasta postanowiły, że w 2017 roku zrobi to harcerz.„Nie” dla dekomunizacji ulic 

Kolejna afera wybuchła, gdy 31 sierpnia Paweł Adamowicz poinformował, że nie zamierza podejmować działań ws. dekomunizacji nazw sześciu gdańskich ulic. W myśl tzw. ustawy dekomunizacyjnej samorządy miały czas na dokonanie zmian do 2 września. – Ja mam bardzo krytyczne zdanie na temat tej ustawy, wydaje mi się, że ona łamie zasadę niezależności samorządu terytorialnego – mówił Adamowicz. W rozmowie z dziennikarzami prezydent Gdańska tłumaczył, że samorząd przeprowadził konsultacje z mieszkańcami ulic, „których patronowie budzą u niektórych kontrowersje”. – Zdecydowana większość mieszkańców nie chce zmiany – podkreślił.Przed komisją ds. Amber Gold 

We wrześniu ubiegłego roku Adamowicz stanął przed komisją śledczą ds. Amber Gold. Komisję interesowały jego związki z twórcą i szefem spółki, Marcinem P. 

Podczas wcześniejszego przesłuchania przed komisją Marcin P. był pytany m.in.o kontakty z pomorskimi politykami. – Politycy sami szukali ze mną kontaktu, ja raczej próbowałem się zawsze od polityków odcinać – mówił wówczas. Dopytywany o personalia, odparł: „na pewno prezydent miasta Gdańska, przez port lotniczy w Gdańsku”. 

Marcin P. mówił też, że wśród osób, które lokowały pieniądze w Amber Gold, znajdowały się nazwiska ok. 30 polityków. – W chwili obecnej nie jestem w stanie (powiedzieć) (...) na pewno było nazwisko Adamowicz – powiedział. 

Prezydent Gdańska podczas przesłuchania przed komisją temu zaprzeczył. – Nie miałem żadnych kontaktów z Marcinem P. i nie zabiegałem o nie; nie lokowałem też żadnych środków w produkty oferowane przez Amber Gold – zapewnił. Jak dodał, o działalności Amber Gold dowiedział się z reklam.
Trzeci na liście najbogatszych prezydentów 

Jest więc co wyjaśniać i o co się martwić, jednak problemy z pewnością nie trafiły na biedną osobę. W rankingu najbogatszych prezydentów miast, opracowanym w czerwcu 2017 roku przez Polską Agencję Prasową na podstawie oświadczeń majątkowych samorządowców, Paweł Adamowicz zajął trzecie miejsce. 

W 2017 r. zadeklarował, że ma dwa mieszkania warte w sumie milion złotych. Chętnie nabywa akcje spółek handlowych. Łącznie zainwestował w nie ponad półtora miliona. Ma też trzy kredyty. Łącznie do spłaty pozostało mu ok. 280 tys. franków, czyli ponad milion złotych.
Duży kłopot Platformy 

Teraz 53-letni Adamowicz, który rządzi Gdańskiem od 1996 r., pomimo narastających lawinowo problemów szykuje się do walki o reelekcję w nadchodzących wyborach samorządowych. W lutym o swojej decyzji poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych, nie oglądając się na plany swojej partii, która rozważała poparcie posłanki Agnieszki Pomaski lub europosła Jarosława Wałęsy.

„W trudnych czasach trzeba mówić wprost. Mówię więc jasno: będę kandydował na prezydenta Gdańska. Chcę Gdańska, w którym każdemu dobrze się żyje, pracuje, rozwija, wychowuje dzieci” – oświadczył na Twitterze. Platforma ma już jednak dość sprawiającego problemy polityka. – Niemożliwe jest, by kandydatem PO na prezydenta Gdańska był Paweł Adamowicz; podejmuje decyzję bez Platformy Obywatelskiej i musi liczyć się z polityczną konsekwencją – powiedział lider PO Grzegorz Schetyna. 

Adamowicz trwa jednak w swej decyzji o kandydowaniu, a obecne zarzuty tłumaczy polityczną walką. „Im bliżej wyborów tym bardziej można się spodziewać kreowania przez podporządkowaną politycznie prokuraturę kolejnych spraw i wątków dotyczących mnie lub urzędu miasta” – napisał w czwartek na Twitterze.Zobacz obraz na Twitterze
Jak już wcześniej mówiłem, im bliżej wyborów, tym bardziej można się spodziewać kreowania przez podporządkowaną politycznie prokuraturę kolejnych spraw i wątków dotyczących mnie lub urzędu miasta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz