2018/05/01

Ryanair zgubił wózek inwalidzki pani Pauliny. "Nie mogę nawet samodzielnie skorzystać z toalety"

Samolot linii Ryanair (zdjęcie ilustracyjne)Zgubili wózek inwalidzki pani Pauliny, gdy leciała na wakacje. "Rozmowa z lotniskiem w Manchesterze i Ryanairem to jak gra w ping-ponga" - tak było przez trzy dni. Po serii artykułów, firma odnalazła wózek i przeprosiła.Wyobraźcie sobie sytuację, w której lecicie na wyczekany urlop, wysiadacie z samolotu i na miejscu ktoś Wam mówi, że od teraz nie możecie używać prawej ręki i lewej nogi. Do tego nie skorzystacie samodzielnie z toalety, nie umyjecie zębów w umywalce, nie położycie się samodzielnie do łóżka. Brzmi jak super wakacje, prawda? napisała na Facebooku pani Paulina, wiceprezeska Fundacji Machina Zmian, która działa na rzecz osób z niepełnosprawnościami.

Ryanair zgubił jej wózek inwalidzki
W piątek 27 kwietnia 28-latka wyleciała razem z rodziną na wakacje liniami Ryanair z gdańskiego lotniska do Lizbony. Przesiadkę miała w Manchesterze. Jak opisuje, na obu lotniskach miała pełną asystę, do wejścia na pokład samolotu spokojnie czekała na wózku inwalidzkim. „Obsługa była profesjonalna, wszystko szło gładko”, opisuje. Ale, jak podkreśla, do czasu. Gdy razem z rodziną wylądowała w stolicy Portugalii, okazało się, że w luku bagażowym nie ma jej wózka. „Wyobraźcie sobie najgorszy koszmar - ja w tamtym momencie się w nim znalazłam” – opisuje Polka. "Nie rozumiem, jak można było przeoczyć taką rzecz. Rzecz, która umożliwia mi normalne życie" - dodała.

Kobiecie wypożyczono wózek lotniskowy, który był przeciwieństwem jej specjalnego, aktywnego, lekkiego i zwrotnego sprzętu.

Wózek lotniskowy nie daje mi możliwości samodzielnego poruszania się. Nie mogę nawet samodzielnie skorzystać z toalety, bo jest za duży, nie jestem w stanie w nim wjechać do łazienki. To też kwestia zdrowotna, bo nie jest dopasowany do moich potrzeb, siedzę na nim wykrzywiona, nogi mi dyndają. Ciekawe co na to mój kręgosłup... pewnie za jakiś czas odezwie się i da o sobie dotkliwie znać.
- napisała w poście.

"Rozmowa z lotniskiem i Ryanairem to jak gra w ping-ponga"

Jeszcze w piątek pani Paulina zgłosiła zaginięcie wózka w biurze Lost&Found na lizbońskim lotnisku. Jak opisuje, pracownicy lotniska od razu powinni byli przekazać zgłoszenie do Manchesteru. Tak się jednak nie stało – wpłynęło dopiero w poniedziałek, 30 kwietnia, o czym Ryanair poinformował ją drogą mailową.

Jak twierdzi, „rozmowa z lotniskiem w Manchesterze i Ryanairem to jak gra w ping-ponga”.

Zadzwoniłam pod wszystkie możliwe numery, w Ryanair, na lotnisku w Manchesterze, na lotnisku w Lizbonie. Historia wykonanych połączeń w moim telefonie z ostatnich trzech dni to chyba z 50 numerów. Rozmawiałam z Ryanairem przez infolinię i przez czat, tam każą mi kontaktować się z lotniskiem, które ich zdaniem odpowiada za sytuację. Na lotnisku w Manchesterze mówią, że mam się kontaktować z liniami lotniczymi. I tak w kółko...
- opisuje pani Paulina. Kobieta dostała od linii Ryanair link do śledzenia zagubionego bagażu z informacją, że „rozpatrywanie sprawy może zająć 28 dni”, jednak bez informacji, gdzie wózek się znajduje – otrzymany link również tego nie pokazywał.

Paulina Polka Pohl
16 godz.
***Możecie udostępniać*
Wyobraźcie sobie sytuację, w której lecicie na wyczekany urlop, wysiadacie z samolotu i na miejscu ktoś Wam mówi, że od teraz nie możecie używać prawej ręki i lewej nogi. Do tego nie skorzystacie samodzielnie z toalety, nie umyjecie zębów w umywalce, nie położycie się samodzielnie do łóżka. Brzmi jak super wakacje, prawda? Ja jestem właśnie w takiej sytuacji. Na trasie Manchester-Lisbona zgubiono mój wózek. Dodam - nie byle jaki, bo aktywny, lekki, 
 nie byle jaki, bo aktywny, lekki, sprawny i zwrotny, moja kochana Pantherka. Zgubiony na lotnisku wózek inwalidzki popsuł wakacje całej mojej rodzinie i skutecznie sprawił, że naprawdę czuję się jak „osoba niezdolna do samodzielnej egzystencji”, jak mam napisane w orzeczeniu o niepełnosprawności. Dziś Mija trzeci dzień, w którym wiem ABSOLUTNE NIC!
W piątek 27 kwietnia wyleciałam z lotniska w Gdańsku liniami Ryanair do Manchasteru. Wieczorem leciałam tymi samymi liniami do Lizbony. W obu przypadkach została mi udzielona pełna asysta, siedziałam na swojej Pantherce do samego wejścia na pokład. Obsługa była profesjonalna i wszystko szło gładko. Do czasu... Po przylocie do Lizbony okazało się, że wózka nie ma w luku bagażowym. Wyobraźcie sobie najgorszy koszmar - ja w tamtym momencie się w nim znalazłam.
Obsługa w Lizbonie wypożyczyła mi wózek lotniskowy, z którego korzystam do tej pory. Bo chociaż mija trzeci dzień od zgłoszenia braku wózka, nie ma żadnych wieści, gdzie wózek się znajduje i kiedy do mnie wróci. Zgłosiłam w piątkowy wieczór zaginięcie wózka w biurze Lost&Found na lotnisku w Lizbonie. Informacja teoretycznie powinna od razu trafić do Manchesteru. Tymczasem dopiero dziś (poniedziałek 30.04), czyli trzy dni później, dostałam mailowo potwierdzenie od Raynaira, że takie zgłoszenie przyjął. Zadzwoniłam pod wszystkie możliwe numery, w Ryanair, na lotnisku w Manchesterze, na lotnisku w Lizbonie. Historia wykonanych połączeń w moim telefonie z ostatnich trzech dni to chba z 50 numerów. Rozmawiałam z Ryanairem przez infolinię i przez czat, tam każą mi kontaktować się z lotniskiem, które ich zdaniem odpowiada za sytuację. Na lotnisku w Manchasterze mówią, że mam się kontaktować z liniami lotniczymi. I tak w kółko...
Dostałam od Ryanaira link do śledzenia swojego zagubionego bagażu. Bo dla linii lotniczych wózek ma dokładnie taki sam priorytet jak zgubiona walizka. Ryanair poinformował mnie, że rozpatrywanie sprawy może zająć do 28 dni!!!! Strona linii po kliknięciu na link do śledzenia zagubionego bagażu pokazuje komunikat „tracing”, czyli tak jakby nawet do tej pory nie było wiadomo, gdzie wózek się znajduje. Może jest w Honolulu, może w Rzymie albo na Zanzibarze? Nie mam pojęcia, w którym momencie się zgubił czy został na płycie lotniska, nie rozumiem, jak można było przeoczyć taką rzecz. Rzecz, która umożliwia mi normalne życie. Wózek lotniskowy nie daje mi możliwości samodzielnego poruszania się. Nie mogę nawet samodzielnie skorzystać z toalety, bo jest za duży, nie jestem w stanie w nim wjechać do łazienki. To też kwestia zdrowotna, bo nie jest dopasowany do moich potrzeb, siedzę na nim wykrzywiona, nogi mi dyndają. Ciekawe co na to mój kręgosłup... pewnie za jakiś czas odezwie się i da o sobie dotkliwie znać.
Pojutrze powinnam jechać do Porto. Co powinnam zrobić? Czekać w Lizbonie? Jechać (jakoś) z tym z lotniska? Nie wiem... nikt nie wie. Rozmowa z lotniskiem w Manchesterze i Ryanairem to jak gra w ping-ponga.
Koszt zakupu nowego wózka w podobnym standardzie to ok. 10-12 tys. złotych. Nie liczę kasy wydanej na wakacje oraz odszkodowania za czas, który właśnie marnuje w pięknej Lizbonie czekając na jakiekolwiek wieści.
W raporcie UE z 2008 na temat zaginionych na lotniskach sprzętów do poruszania się, piszą że taka sytuacja zdarza się raz na milion pasażerów. Wiem, że jestem wyjątkowa. Szkoda, że rzeczywistość musi przypominać o tym aż tak brutalnie.
(Dla porównania - moje zdjęcie na Pantherce i zdjęcia na wózku z lotniska)
EDIT: Media i facebook czynią cuda! Sekundę temu pan z lotniska w Lizbonie zadzwonił z informacją, że wózek został odnaleziony i jutro rano powinien być w Lizbonie!!! Dziękuje wszystkim za pomoc 
EDIT 2: Pantherka jest już u mnie. Przed 2 w nocy bardzo miła obsługa w Lizbonie przywiozła mi wózek. Ma lekko zdarty lakier i małe wgniecenie, których wcześniej nie było. Nie wiem co się stało, gdzie był, dlaczego przyleciał dopiero ósmym lotem od momentu zdarzenia... Będę szukać osób odpowiedzialnych za tę sytuację. Jeśli prawdą jest, że to firma OCS, mam nadzieję że #ryanair wesprze mnie w zmaganiach o odszkodowanie. Przede wszystkim dlatego, by nikomu coś takiego się nigdy nie zdarzyło. A gdybym nie jechała na wakacje, tylko miała ważne wystąpienie albo brała ślub? A gdybym przyleciała tutaj zupełnie sama, bez wsparcia rodziny i musiałabym poradzić sobie z codziennymi czynnościami? Nie weszłabym nawet do miejsca, w którym nocuję w Lizbonie... Wierzę, że akcja ma wymiar edukacyjny, widzę w komentarzach na portalach, że niektórzy dowiedzieli się po raz pierwszy, że osoby poruszające się na wózkach mogą w ogóle latać samolotem. Tak, możemy!  Jeszcze raz dziękuję wszystkim za ogromne wsparcie i pomoc. Trochę straszne, że dopiero trzy artykuły i lawina udostępnień na fb sprawiły, że sprawa się rozwiązała. Jest w Was moc! A teraz w końcu, po 3 dniach ruszam na podbój Lizbony! .                    
W poście pani Paulina odwołała się do raportu UE z 2008 roku na temat zaginionych na lotniskach sprzętów:

Piszą że taka sytuacja zdarza się raz na milion pasażerów. Wiem, że jestem wyjątkowa. Szkoda, że rzeczywistość musi przypominać o tym aż tak brutalnie
Przeprosiny Ryanaira
W poniedziałek w polskich mediach ukazało się kilka artykułów na ten temat. Wieczorem pani Paulina napisała na Facebooku, że wózek został odnaleziony i we wtorek rano powinien dolecieć do Lizbony.

W oświadczeniu przesłanym do krakowskiej „Gazety Wyborczej”, Ryanair obwinił zewnętrzną firmę z informacją, że wart ok 10 tys. zł wózek odnaleziono na lotnisku w Manchesterze.

Bardzo nam przykro z powodu wszystkich niedogodności. Za obsługę wózków inwalidzkich na lotnisku w Manchesterze odpowiada firma OCS, której linie lotnicze za to płacą. OCS jest odpowiedzialny za zagubienie wózka i wszystkie problemy z tego wynikające
- napisano w oświadczeniu.
Więcej: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,23343110,ryanair-zgubil-wozek-inwalidzki-pani-pauliny-nie-moge-nawet.html                    

                                         Zdjęcie użytkownika Paulina Polka Pohl.Zdjęcie użytkownika Paulina Polka Pohl.Zdjęcie użytkownika Paulina Polka Pohl.Zdjęcie użytkownika Paulina Polka Pohl.Zdjęcie użytkownika Paulina Polka Pohl.Zdjęcie użytkownika Paulina Polka Pohl.Zdjęcie użytkownika Paulina Polka Pohl.Zdjęcie użytkownika Paulina Polka Pohl.Zdjęcie użytkownika Paulina Polka Pohl.Zdjęcie użytkownika Paulina Polka Pohl.Zdjęcie użytkownika Paulina Polka Pohl.Zdjęcie użytkownika Paulina Polka Pohl.
Zdjęcie użytkownika Paulina Polka Pohl.
           Zdjęcie użytkownika Paulina Polka Pohl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz