.Ponad 300 tys. dzieci dostaje alimenty nie od rodzica, ale od państwa. Alimenciarze nie boją się komorników ani prokuratorów. Najlepsze efekty przynosiło odbieranie praw jazdy. Sęk w tym, że takie działanie jest niekonstytucyjne, więc sądy każą zwracać dokumenty dłużnikom. Czy Sejm zdąży ze zmianą przepisów?
Rodzic zobowiązany do płacenia alimentów powinien wiedzieć, że:
- obowiązek alimentacyjny ciąży na nim bez względu na to, czy ma władzę rodzicielską nad dzieckiem, czy też został jej pozbawiony, została mu ograniczona lub zawieszona;
- alimenty na dziecko trzeba płacić tak długo, jak długo dziecko nie jest w stanie się samodzielnie utrzymać.
Bat na dłużnika
Alimenciarze wykorzystują każdą lukę w przepisach, by uniknąć płacenia zobowiązań: zatrudniają się na cząstkę etatu za śmieszne pieniądze, stale zmieniają rachunki w bankach, uciekają z majątkiem, czyli przepisują go na rodzinę lub kupują nieruchomości na podstawione osoby. Komornicy nie nadążają za ich pomysłami, dlatego udaje się ściągnąć zaledwie ok. 14 proc. długów, podczas gdy w Anglii jest to ok. 80 proc.
Uporczywe uchylanie się od płacenia alimentów na dziecko to przestępstwo zagrożone karą do dwóch lat więzienia. Doniesienie do prokuratury może napisać rodzic, który ma wyrok sądu przyznający alimenty, ale też sąsiadka, znajoma, babcia dziecka, przedstawiciel gminy czy komornik.
Niestety, zazwyczaj postępowanie tego typu zostaje umorzone ze względu na małą szkodliwość społeczną. Jeśli już dochodzi do sprawy, sędziowie najczęściej orzekają karę pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Za niepłacenie alimentów można trafić na czarną listę dłużników. Takie listy prowadzą biura informacji gospodarczej. Obecnie działają trzy: Krajowy Rejestr Długów (KRD), BIG InfoMonitor oraz Rejestr Dłużników ERIF.
Żeby trafić na listę, dłużnik musi być winien kwotę większą niż 200 zł przez co najmniej 60 dni. Najpierw jednak trzeba wysłać dłużnikowi pisemne wezwanie do zapłaty należnych alimentów. Najlepiej listem poleconym.
Na czarną listę może też wpisać dłużnika komornik, ale dopiero po roku zalegania z wpłatą.
Wpisany do rejestru dłużników alimenciarz może mieć problemy z zaciągnięciem pożyczki, zakupami na raty czy nawet z zakupieniem telefonu komórkowego na abonament.
Prawdziwym batem na niesolidnych alimenciarzy było zatrzymywanie prawa jazdy. W 2010 r. wójtowie i burmistrzowie skierowali do starostów ponad 33 tys. wniosków o zatrzymanie tego dokumentu. Dowodzili, że dłużnik nie płaci i nie chce pracować. Gdy tylko alimenciarz dowiadywał się, że gmina wysłała wniosek, natychmiast deklarował, że się poprawi, byle tylko nie odebrano mu prawa jazdy, jego narzędzia pracy.
Niestety, Trybunał Konstytucyjny uznał tę procedurę za niekonstytucyjną. Niektóre starostwa przestały rozpatrywać wnioski o zatrzymanie praw jazdy, inne mają kłopoty, bo dłużnicy alimentacyjni zaczęli się odwoływać do sądów i wygrywać.
Sejm właśnie pracuje nad zmianą przepisów. Jeśli jednak nie zdąży z tym do końca kadencji, prace trzeba będzie rozpocząć od nowa.
Komornik
Najczęściej jednak rodzic, który nie dostaje zasądzonych na dziecko alimentów, zwraca się o pomoc do komornika. Musi zacząć od wypełnienia wniosku o wszczęcie egzekucji. Powinien do niego dołączyć orzeczenie sądu lub ugodę w sprawie alimentów oraz podać wszystkie znane mu dane alimenciarza: NIP, PESEL, adres zamieszkania, miejsce pracy, nazwę banku, w którym ma konto (Uwaga! Nie chodzi o numer rachunku, wystarczy nazwa banku).
Do wniosku trzeba też wpisać majątek dłużnika: ruchomości i nieruchomości. Marka samochodu i jego numery rejestracyjne także mają ogromne znaczenie.
Do listy ruchomości dłużnika trzeba podejść praktycznie. Powinny na nią trafić jedynie te przedmioty, które można sprzedać. Stary komputer lub gierkowska meblościanka mają jedynie wartość sentymentalną. Co innego 50-calowa plazma, antyki lub kolekcja starych monet.
Zajęciu komorniczemu mogą też podlegać zwierzęta. Kundel czy kot dachowiec nie mają żadnej wartości, za to zwierzęta z rodowodem już tak. Próba ich zlicytowania może podziałać na dłużnika bardziej mobilizująco niż licytacja samochodu. Auto można odkupić, ale czworonożnego przyjaciela już nie.
- obowiązek alimentacyjny ciąży na nim bez względu na to, czy ma władzę rodzicielską nad dzieckiem, czy też został jej pozbawiony, została mu ograniczona lub zawieszona;
- alimenty na dziecko trzeba płacić tak długo, jak długo dziecko nie jest w stanie się samodzielnie utrzymać.
Bat na dłużnika
Alimenciarze wykorzystują każdą lukę w przepisach, by uniknąć płacenia zobowiązań: zatrudniają się na cząstkę etatu za śmieszne pieniądze, stale zmieniają rachunki w bankach, uciekają z majątkiem, czyli przepisują go na rodzinę lub kupują nieruchomości na podstawione osoby. Komornicy nie nadążają za ich pomysłami, dlatego udaje się ściągnąć zaledwie ok. 14 proc. długów, podczas gdy w Anglii jest to ok. 80 proc.
Uporczywe uchylanie się od płacenia alimentów na dziecko to przestępstwo zagrożone karą do dwóch lat więzienia. Doniesienie do prokuratury może napisać rodzic, który ma wyrok sądu przyznający alimenty, ale też sąsiadka, znajoma, babcia dziecka, przedstawiciel gminy czy komornik.
Niestety, zazwyczaj postępowanie tego typu zostaje umorzone ze względu na małą szkodliwość społeczną. Jeśli już dochodzi do sprawy, sędziowie najczęściej orzekają karę pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Za niepłacenie alimentów można trafić na czarną listę dłużników. Takie listy prowadzą biura informacji gospodarczej. Obecnie działają trzy: Krajowy Rejestr Długów (KRD), BIG InfoMonitor oraz Rejestr Dłużników ERIF.
Żeby trafić na listę, dłużnik musi być winien kwotę większą niż 200 zł przez co najmniej 60 dni. Najpierw jednak trzeba wysłać dłużnikowi pisemne wezwanie do zapłaty należnych alimentów. Najlepiej listem poleconym.
Na czarną listę może też wpisać dłużnika komornik, ale dopiero po roku zalegania z wpłatą.
Wpisany do rejestru dłużników alimenciarz może mieć problemy z zaciągnięciem pożyczki, zakupami na raty czy nawet z zakupieniem telefonu komórkowego na abonament.
Prawdziwym batem na niesolidnych alimenciarzy było zatrzymywanie prawa jazdy. W 2010 r. wójtowie i burmistrzowie skierowali do starostów ponad 33 tys. wniosków o zatrzymanie tego dokumentu. Dowodzili, że dłużnik nie płaci i nie chce pracować. Gdy tylko alimenciarz dowiadywał się, że gmina wysłała wniosek, natychmiast deklarował, że się poprawi, byle tylko nie odebrano mu prawa jazdy, jego narzędzia pracy.
Niestety, Trybunał Konstytucyjny uznał tę procedurę za niekonstytucyjną. Niektóre starostwa przestały rozpatrywać wnioski o zatrzymanie praw jazdy, inne mają kłopoty, bo dłużnicy alimentacyjni zaczęli się odwoływać do sądów i wygrywać.
Sejm właśnie pracuje nad zmianą przepisów. Jeśli jednak nie zdąży z tym do końca kadencji, prace trzeba będzie rozpocząć od nowa.
Komornik
Najczęściej jednak rodzic, który nie dostaje zasądzonych na dziecko alimentów, zwraca się o pomoc do komornika. Musi zacząć od wypełnienia wniosku o wszczęcie egzekucji. Powinien do niego dołączyć orzeczenie sądu lub ugodę w sprawie alimentów oraz podać wszystkie znane mu dane alimenciarza: NIP, PESEL, adres zamieszkania, miejsce pracy, nazwę banku, w którym ma konto (Uwaga! Nie chodzi o numer rachunku, wystarczy nazwa banku).
Do wniosku trzeba też wpisać majątek dłużnika: ruchomości i nieruchomości. Marka samochodu i jego numery rejestracyjne także mają ogromne znaczenie.
Do listy ruchomości dłużnika trzeba podejść praktycznie. Powinny na nią trafić jedynie te przedmioty, które można sprzedać. Stary komputer lub gierkowska meblościanka mają jedynie wartość sentymentalną. Co innego 50-calowa plazma, antyki lub kolekcja starych monet.
Zajęciu komorniczemu mogą też podlegać zwierzęta. Kundel czy kot dachowiec nie mają żadnej wartości, za to zwierzęta z rodowodem już tak. Próba ich zlicytowania może podziałać na dłużnika bardziej mobilizująco niż licytacja samochodu. Auto można odkupić, ale czworonożnego przyjaciela już nie.
Koszty komornicze
Obciążają alimenciarza. Wynoszą 8 proc. od wyegzekwowanej kwoty, jeśli jest ona ściągana z pensji, renty lub rachunku bankowego. W przypadku egzekucji z nieruchomości i ruchomości koszty są wyższe i wynoszą 15 proc.
Wynagrodzenie z tytułu umowy-zlecenia lub o dzieło można zająć w całości. Pensję, rentę lub emeryturę można zająć do wysokości 60 proc.
Uwaga! Jeśli emerytura lub renta wpływa na konto bankowe, może się zdarzyć, że komornik zajmie 100 proc. tego świadczenia, czyli pozbawi dłużnika środków do życia. Tylko od wierzyciela zależy, czy zgodzi się zostawić jakąś kwotę na rachunku alimenciarza.
Komornik dostanie wynagrodzenie tylko wtedy, gdy skutecznie przeprowadzi egzekucję, czyli ściągnie dług. Jednak sprawy alimentacyjne ciągną się latami, a egzekucja jest często bezskuteczna (ściągalność długów wynosi ok. 12 proc.), komornicy więc nie lubią takich spraw, bo na nich nie zarabiają.
Bezskuteczna egzekucja
Jeśli przez dwa miesiące komornikowi nie uda się ściągnąć zadłużenia, powinien wystawić zaświadczenie o nieskutecznej egzekucji. Dopiero z takim zaświadczeniem w ręku można się ubiegać o pieniądze z Funduszu Alimentacyjnego.
Alimenty z Funduszu wypłaca urząd miasta lub gminy, ewentualnie ośrodek pomocy społecznej. Tam też składa się wniosek. Powinien on zawierać:
- dane osobowe rodzica ubiegającego się o pieniądze i dziecka (imię, nazwisko, data urodzenia, numer PESEL, numer NIP);
- oświadczenie o przekazaniu informacji dotyczących dłużnika - trzeba napisać, gdzie mieszka osoba zobowiązana do płacenia alimentów, gdzie pracuje (i czy w ogóle) itp.;
- zaświadczenie z urzędu skarbowego o dochodach - będzie potrzebne do ustalenia, czy należy nam się wsparcie z Funduszu; jeśli mamy nową rodzinę, podajemy dochody całej rodziny;
- dokument stwierdzający wiek dziecka;
- zaświadczenie od komornika potwierdzające, że ten próbował bezskutecznie ściągnąć pieniądze od dłużnika;
- ewentualne orzeczenie o stopniu niepełnosprawności dziecka;
- odpis orzeczenia sądu zasądzającego alimenty;
- zaświadczenie o tym, że dziecko (dzieci), na które występuje się o pieniądze, chodzi jeszcze do szkoły;
- oświadczenie o tym, że dziecko, na które sąd zasądził alimenty, nie przebywa w instytucji zapewniającej całodobowe utrzymanie (to np. dom opieki społecznej) albo w rodzinie zastępczej, nie ożeniło się/nie wyszło za mąż, a także nie jest uprawnione do zasiłku rodzinnego na własne dziecko.
Aby dostać pieniądze z Funduszu, dochód na osobę w rodzinie nie może przekraczać 725 zł netto miesięcznie. Jeśli jest wyższy choćby o złotówkę, świadczenie się nie należy.
Jak obliczyć dochód?
Należy zsumować dochody całej rodziny: wynagrodzenia za pracę, opodatkowany na zasadach ryczałtowych dochód z działalności gospodarczej, zasiłki chorobowe, alimenty na dzieci, stypendia uczniowskie, dodatek kombatancki, renty inwalidzkie, zasiłki chorobowe, diety np. radnych, a następnie podzielić przez liczbę osób uprawnionych (rodzic, jego współmałżonek lub konkubent, dzieci pozostające na ich utrzymaniu).
Obciążają alimenciarza. Wynoszą 8 proc. od wyegzekwowanej kwoty, jeśli jest ona ściągana z pensji, renty lub rachunku bankowego. W przypadku egzekucji z nieruchomości i ruchomości koszty są wyższe i wynoszą 15 proc.
Wynagrodzenie z tytułu umowy-zlecenia lub o dzieło można zająć w całości. Pensję, rentę lub emeryturę można zająć do wysokości 60 proc.
Uwaga! Jeśli emerytura lub renta wpływa na konto bankowe, może się zdarzyć, że komornik zajmie 100 proc. tego świadczenia, czyli pozbawi dłużnika środków do życia. Tylko od wierzyciela zależy, czy zgodzi się zostawić jakąś kwotę na rachunku alimenciarza.
Komornik dostanie wynagrodzenie tylko wtedy, gdy skutecznie przeprowadzi egzekucję, czyli ściągnie dług. Jednak sprawy alimentacyjne ciągną się latami, a egzekucja jest często bezskuteczna (ściągalność długów wynosi ok. 12 proc.), komornicy więc nie lubią takich spraw, bo na nich nie zarabiają.
Bezskuteczna egzekucja
Jeśli przez dwa miesiące komornikowi nie uda się ściągnąć zadłużenia, powinien wystawić zaświadczenie o nieskutecznej egzekucji. Dopiero z takim zaświadczeniem w ręku można się ubiegać o pieniądze z Funduszu Alimentacyjnego.
Alimenty z Funduszu wypłaca urząd miasta lub gminy, ewentualnie ośrodek pomocy społecznej. Tam też składa się wniosek. Powinien on zawierać:
- dane osobowe rodzica ubiegającego się o pieniądze i dziecka (imię, nazwisko, data urodzenia, numer PESEL, numer NIP);
- oświadczenie o przekazaniu informacji dotyczących dłużnika - trzeba napisać, gdzie mieszka osoba zobowiązana do płacenia alimentów, gdzie pracuje (i czy w ogóle) itp.;
- zaświadczenie z urzędu skarbowego o dochodach - będzie potrzebne do ustalenia, czy należy nam się wsparcie z Funduszu; jeśli mamy nową rodzinę, podajemy dochody całej rodziny;
- dokument stwierdzający wiek dziecka;
- zaświadczenie od komornika potwierdzające, że ten próbował bezskutecznie ściągnąć pieniądze od dłużnika;
- ewentualne orzeczenie o stopniu niepełnosprawności dziecka;
- odpis orzeczenia sądu zasądzającego alimenty;
- zaświadczenie o tym, że dziecko (dzieci), na które występuje się o pieniądze, chodzi jeszcze do szkoły;
- oświadczenie o tym, że dziecko, na które sąd zasądził alimenty, nie przebywa w instytucji zapewniającej całodobowe utrzymanie (to np. dom opieki społecznej) albo w rodzinie zastępczej, nie ożeniło się/nie wyszło za mąż, a także nie jest uprawnione do zasiłku rodzinnego na własne dziecko.
Aby dostać pieniądze z Funduszu, dochód na osobę w rodzinie nie może przekraczać 725 zł netto miesięcznie. Jeśli jest wyższy choćby o złotówkę, świadczenie się nie należy.
Jak obliczyć dochód?
Należy zsumować dochody całej rodziny: wynagrodzenia za pracę, opodatkowany na zasadach ryczałtowych dochód z działalności gospodarczej, zasiłki chorobowe, alimenty na dzieci, stypendia uczniowskie, dodatek kombatancki, renty inwalidzkie, zasiłki chorobowe, diety np. radnych, a następnie podzielić przez liczbę osób uprawnionych (rodzic, jego współmałżonek lub konkubent, dzieci pozostające na ich utrzymaniu).
W przypadku osób prowadzących gospodarstwo rolne przyjmuje się, że z 1 ha przeliczeniowego uzyskuje się dochód miesięczny w wysokości 1/12 dochodu ogłaszanego corocznie w drodze obwieszczenia przez prezesa GUS (dochód z 1 ha za 2009 r. wyniósł 1908 zł, czyli 159 zł miesięcznie). Gdy rodzina osiąga dochody z gospodarstwa i dodatkowo z pracy etatowej - są one sumowane.
Alimenty z Funduszu to maksymalnie 500 zł na dziecko. Jeśli sąd przyznał dziecku 600 zł - z Funduszu dostanie o 100 zł mniej. Jeśli jednak sąd zasądził 350 zł - z Funduszu dostanie właśnie tyle.
Uwaga! Jeśli bierzesz pieniądze z Funduszu, nie bierz ich od dłużnika ani komornika.
To bardzo ważne, bo gdy gmina dowie się, że wierzyciel - oprócz alimentów z funduszu - pobiera jakieś dodatkowe pieniądze, może wstrzymać wypłatę świadczenia i zażądać zwrotu dotychczas wypłaconych kwot.
Alimenty z zagranicy
W najgorszej sytuacji są dzieci, których rodzice-alimenciarze wyjechali za granicę i słuch po nich zaginął. W takich przypadkach ściągnięcie alimentów graniczy niemal z cudem.
Nie należy jednak załamywać rąk. Można ich ścigać na dwa sposoby: za pośrednictwem polskiego sądu albo przy pomocy sądu kraju, w którym alimenciarz aktualnie przebywa.
W pierwszym przypadku trzeba złożyć wniosek w wydziale cywilnym sądu okręgowego właściwego dla miejsca zamieszkania wierzyciela, czyli rodzica opiekującego się dzieckiem (wniosek powinien być dostępny w sądzie). Należy go wypełnić, podpisać i dołączyć odpis prawomocnego wyroku zasądzającego alimenty oraz odpis aktu urodzenia dziecka. (Ilość i rodzaj składanych dokumentów może się różnić w zależności od tego, czy dziecko jest ślubne, czy pozamałżeńskie).
Wniosek jest zwolniony z opłaty, ale trzeba się liczyć z wydatkami za wydanie odpisu wyroku i aktu urodzenia dziecka.
Teraz najważniejsze: trzeba podać adres dłużnika. Gdy go nie znamy, skuteczność egzekucji już na starcie stoi pod znakiem zapytania.
Druga możliwość dochodzenia alimentów z zagranicy wynika z rozporządzenia UE nr 44/2001 w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych (tzw. pierwsze rozporządzenie brukselskie). Obowiązuje ono w stosunku do wyroków wydanych po 1 marca 2002 r. w krajach członkowskich Unii Europejskiej z wyjątkiem Danii.
Jeśli więc mamy prawomocny wyrok polskiego sądu, to na jego podstawie możemy domagać się wypłaty alimentów w sądzie zagranicznym, właściwym dla obecnego miejsca zamieszkania dłużnika (o ile je znamy).
Uwaga! Wniosek musi być napisany w języku kraju, w którym go składamy. Również załączniki do niego, jak odpis wyroku polskiego sądu, odpisy aktów urodzenia dzieci muszą być przetłumaczone przez biegłego tłumacza.
Wniosek można wysłać samemu lub za pośrednictwem polskiego sądu w ramach tzw. pomocy prawnej.
Największą wadą rozporządzenia nr 44/2001 jest to, że orzeczenie stwierdzające wykonalność polskiego wyroku obowiązuje tylko w kraju, w którym zostało wydane. Jeśli alimenciarz wyjedzie z np. Niemiec do Holandii, całą procedurę trzeba zaczynać od nowa.
Alimenty z Funduszu to maksymalnie 500 zł na dziecko. Jeśli sąd przyznał dziecku 600 zł - z Funduszu dostanie o 100 zł mniej. Jeśli jednak sąd zasądził 350 zł - z Funduszu dostanie właśnie tyle.
Uwaga! Jeśli bierzesz pieniądze z Funduszu, nie bierz ich od dłużnika ani komornika.
To bardzo ważne, bo gdy gmina dowie się, że wierzyciel - oprócz alimentów z funduszu - pobiera jakieś dodatkowe pieniądze, może wstrzymać wypłatę świadczenia i zażądać zwrotu dotychczas wypłaconych kwot.
Alimenty z zagranicy
W najgorszej sytuacji są dzieci, których rodzice-alimenciarze wyjechali za granicę i słuch po nich zaginął. W takich przypadkach ściągnięcie alimentów graniczy niemal z cudem.
Nie należy jednak załamywać rąk. Można ich ścigać na dwa sposoby: za pośrednictwem polskiego sądu albo przy pomocy sądu kraju, w którym alimenciarz aktualnie przebywa.
W pierwszym przypadku trzeba złożyć wniosek w wydziale cywilnym sądu okręgowego właściwego dla miejsca zamieszkania wierzyciela, czyli rodzica opiekującego się dzieckiem (wniosek powinien być dostępny w sądzie). Należy go wypełnić, podpisać i dołączyć odpis prawomocnego wyroku zasądzającego alimenty oraz odpis aktu urodzenia dziecka. (Ilość i rodzaj składanych dokumentów może się różnić w zależności od tego, czy dziecko jest ślubne, czy pozamałżeńskie).
Wniosek jest zwolniony z opłaty, ale trzeba się liczyć z wydatkami za wydanie odpisu wyroku i aktu urodzenia dziecka.
Teraz najważniejsze: trzeba podać adres dłużnika. Gdy go nie znamy, skuteczność egzekucji już na starcie stoi pod znakiem zapytania.
Druga możliwość dochodzenia alimentów z zagranicy wynika z rozporządzenia UE nr 44/2001 w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych (tzw. pierwsze rozporządzenie brukselskie). Obowiązuje ono w stosunku do wyroków wydanych po 1 marca 2002 r. w krajach członkowskich Unii Europejskiej z wyjątkiem Danii.
Jeśli więc mamy prawomocny wyrok polskiego sądu, to na jego podstawie możemy domagać się wypłaty alimentów w sądzie zagranicznym, właściwym dla obecnego miejsca zamieszkania dłużnika (o ile je znamy).
Uwaga! Wniosek musi być napisany w języku kraju, w którym go składamy. Również załączniki do niego, jak odpis wyroku polskiego sądu, odpisy aktów urodzenia dzieci muszą być przetłumaczone przez biegłego tłumacza.
Wniosek można wysłać samemu lub za pośrednictwem polskiego sądu w ramach tzw. pomocy prawnej.
Największą wadą rozporządzenia nr 44/2001 jest to, że orzeczenie stwierdzające wykonalność polskiego wyroku obowiązuje tylko w kraju, w którym zostało wydane. Jeśli alimenciarz wyjedzie z np. Niemiec do Holandii, całą procedurę trzeba zaczynać od nowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz