2015/03/29

MOWA JEST SREBREM

                                                                                                   Milczenie jest srebrem, złotko – powiedziała Anne Applebaum.
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                               
– Srebrem jest mowa, czarownico – mruknął pod nosem marszałek Radosław Sikorski – a złotem milczenie.
– Co tam szepczesz, skarbie?
– Nic, nic… Coś o znajomości polskich przysłów…
***
Czarownica miała rację – Sikorski zdawał sobie sprawę z tego, że powinien trzymać język za zębami, inaczej Schetyna rozniesie go w drobny pył.
Ale co robić, jeśli ma się tyle złych wiadomości? Z kim się nimi podzielić? Po kwadransie zastanawiania się marszałek doszedł do wniosku, że o wszystkim, co wie, będzie rozmawiał z człowiekiem, którego kochał najbardziej na świecie – ze sobą.
Zszedł do piwnicy. Zamknął się od wewnątrz w pomieszczeniu z ogórkami konserwowymi (przepadał za nimi) i kiszonym czosnkiem (przepadała za nim Anne). Zapalił latarkę. I zaczął przemawiać.
– W Tunezji zginęło tylko trzech Polaków, ale gdyby jednego rannego liczyć za jedną trzecią zwłok, to wyjdzie na moje: siedem ofiar śmiertelnych. Zresztą sam musisz przyznać, Radku, że czasem lepiej zginąć niż ocaleć i aż do śmierci żyć jako kaleka.
– Masz rację, Radku.
– A teraz katastrofa airbusa w Alpach. To nieprawda, że nie zginął w niej żaden Polak. Zginęło osiemnastu Niemców polskiego pochodzenia. Niektórzy mieli nawet podwójne obywatelstwo. To tak jakby zginęło osiemnastu Polaków, prawda?
– Prawda.
– Wojna na wschodzie Ukrainy. Po ruskiej stronie walczą polscy najemnicy. Niedobitki z Legii Cudzoziemskiej, rozmaite psy wojny… Po ukraińskiej stronie też walczą Polacy albo przynajmniej Ukraińcy z matki Polki lub ojca Polaka. A gdzie drwa rąbią… – Sikorski uśmiechnął się na wspomnienie o żonie, która nie znała przysłowia o milczeniu – …tam wióry lecą, nie ma więc siły, żeby codziennie wśród dwudziestu ofiar po obu stronach nie było żadnego zabitego Polaka. Jeden dziennie to daje trzydziestu nieboszczyków miesięcznie, tak czy nie?
– Oczywiście.
– W przyszłym tygodniu dojdzie do zderzenia dwóch pociągów w centralnej Portugalii. Zginie ponad pięćdziesięciu pasażerów i dwóch maszynistów. W Portugalii pracuje około czterdziestu tysięcy Polaków. Jakie jest prawdopodobieństwo, że w tej katastrofie kolejowej nie zginie żaden Polak? Bliskie zera. Na moje oko wśród ofiar będzie od trzech do pięciu Polaków. Nie licząc rannych…
– Ty, Radek, a skąd wiesz, że te pociągi w ogóle się zderzą?
– Właśnie… – zastanowił się Sikorski.
I sam sobie odpowiedział: – Z dobrze poinformowanych źródeł zbliżonych do emeszetu.
A potem odkręcił słoik i schrupał korniszona.               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz