2015/03/29

DIALOG !!!!!!!!!!!!!!!!!!

numer 13/2015
GOŚKA DANISZEWSKA rano zobaczyła śnieg w lesie. Natychmiast pobiegła boso, bo to ostatnia okazja w tym roku.AGNIESZKA WOŁK-ŁANIEWSKA dalej moczy dupę w wodach południowych. Nie ma sprawiedliwości. Przecież to lewaczka – powinna się umartwiać. A burżujka byczyć się w cieple.

Wołk-Łaniewska: – Tobie się jednak coś pozajączkowało w twojej ślicznej główce. To katole się umartwiają, a nie ateolewacy. My się świetnie bawimy między jedną rewolucją a drugą.
Daniszewska: – To znaczy kiedy?
– Na przykład teraz.
– No właśnie. Ty się bawisz, a rewolucja więdnie. Niby tak kochasz Grodzką, a gówno się przyłożyłaś do zbierania podpisów. Takie wielbicielki to my mamy w dupie.
– Nie będę się kłócić, bo masz rację.
– Co?!
– Masz rację. Ja Ani nerkę oddam, ale zbieranie podpisów mnie przerasta. Przerastało mnie 15 lat temu, kiedy zbieraliśmy na Ikonowicza i przerasta mnie teraz. Boję się ludzi, nie potrafię ich zaczepiać na ulicy, krępuje mnie to nieopisanie…
– Że niby taka nieśmiała jesteś?
– No nie, są sytuacje, w których jestem bardzo śmiała…
– Nie mówię o pierdoleniu.
– To w takim razie jestem nieśmiała.
– Albo leniwa i pretekst sobie wymyśliłaś. Ja w każdym razie w niedzielę wzięłam wnuki i do Wilanowa! Trochę podpisów przybyło, ale były też piękne katolickie kwiatki. Pani po siedemdziesiątce, elegantka do mnie: „Ty stara babo! Co ty mi proponujesz, i to jeszcze przy dzieciach!”. Rozdarła mordę na pół parku. Pan z „Gazetą Polską” pod pachą: „Ty dzieciaku podpisy na zboczeńca zbierasz!”. To do mojego wnuka. Na co rezolutny potomek: „Proszę nie obrażać mojej ukochanej i mądrej cioci. Ciocia jest posłanką”. Wnuczka podeszła do taksówkarza. „Pod kościołem to myślałem, że na PiS zbierasz, ale na panią Grodzką to podpiszę”. Młoda para z dzieckiem w kawiarni: „Proszę bardzo. Wiem, jak wypełniać, bo też zbierałam. Ja jestem pisowiec, ale proszę bardzo, niech wygra lepszy”. Trochę mnie wcięło, nie ukrywam.
– Bardzo liryczne masz spojrzenie na sprawę. Moim zdaniem pisowcy podpiszą każdemu, kto ma szansę uszczknąć choć pół promila Gajowemu. Głos do głosu i zbierze się druga tura. A tu postępowa inteligencja, że tak subtelnie napomknę o twoim mężu, a moim najznakomitszym przełożonym, ogłasza publicznie, że zagłosuje na PO. A jakby Anka zebrała podpisy, to chyba by mu ręka uschła, gdyby zamiast na nią, zagłosował na wąsatego dziecioroba.
– Się ogolił.
– Powierzchownie tak. Ale w głębi nadal jest wąsaty.
– Wracając do spraw ważnych: niestety miejsce do zbierania podpisów wybrałam słabe, bo dużo było cudzoziemców – aj dont spik polisz, sory. No i nastrój po tej katoliczce, co nazwała mnie starą, słaby. Aż tu nagle idzie mój zaprzeszły wieloletni kochanek. Na spacerze z żoną. – Małgoniu, ślicznie wyglądasz. Buzi, buzi i przechodzimy do rzeczy. – Zbieram podpisy… – Ależ oczywiście kochanie. Za to żona należała do kategorii „zapomniałam dowodu, a peselu nie pamiętam”. Właściwie trudno jej się dziwić, zważywszy na ożywienie znudzonego męża.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz