Dodano: 25.11.2016 [11:56]
Lech Wałęsa w żaden sposób nie chce współpracować z biegłymi grafologami, którzy badają autentyczność teczki byłego agenta SB o pseudonimie „Bolek”. Gdy poproszono go o przekazanie kilku próbek pisma, zdecydowanie odmówił. - To upokarzające dla byłej głowy państwa - podsumował adwokat Lecha Wałęsy, prof. Jan Widacki.
W połowie listopada informowaliśmy o tym, że były prezydent nie chce pomóc prokuratorom zajmującym się sprawą „Bolka”. Potwierdził to zresztą sam Wałęsa. W rozmowie z portalem Wirtualna Polska przyznał, że na 28 października był wezwany do Krakowa do biura zajmującego się ekspertyzami sądowymi.
Z tego właśnie powodu nie w połowie listopada 2016, lecz dopiero pod koniec stycznia 2017 roku ma być znana ekspertyza grafologiczną, nad którą pracują specjaliści z krakowskiego Instytutu im. Jana Sehna. Badają oni autentyczność podpisów Lecha Wałęsy w SB-ckich aktach.
Czytaj więcej: Wałęsa kluczy ws. teczki Bolka. I potwierdza informacje „Gazety Polskiej”
O tym, że biegli nie mogą liczyć na współpracę z byłym prezydentem informuje dziś portal Onet.pl.
Wałęsa odmówił śledczym przekazania próbek swojego pisma.
Biegli szukali więc dokumentów z pismem Wałęsy w trójmiejskich instytucjach.
Śledczy zwrócili się też o przekazanie żałobnych wpisów złożonych między 8 lipca 2005 a 16 lipca 2010 roku do ksiąg kondolencyjnych. Wałęsa wpisywał się tam m.in. po śmierci prałata Henryka Jankowskiego, kapelana „Solidarności”.
Adwokat byłego prezydenta starał się ośmieszyć czynności biegłych.
Czytaj też: Wałęsa wściekły. Wystarczył krótki wpis Cenckiewicza, żeby zamilkł
Sam Wałęsa zdradził, jak będzie postępował po opublikowaniu opinii biegłych:
W połowie listopada informowaliśmy o tym, że były prezydent nie chce pomóc prokuratorom zajmującym się sprawą „Bolka”. Potwierdził to zresztą sam Wałęsa. W rozmowie z portalem Wirtualna Polska przyznał, że na 28 października był wezwany do Krakowa do biura zajmującego się ekspertyzami sądowymi.
- stwierdził.
Przedstawiono mi różne papierki. Pozbierano wszystko, co tylko jest możliwe, jakieś papiery z wojska. Chodziło prawdopodobnie o to, żebym potwierdzał, że to jest moje pismo, a wtedy będą się powoływali na to, że podobne pismo jest w teczkach znalezionych u Kiszczaka. Już mnie chyba nie będą wzywać ponownie, bo ileż można?
Z tego właśnie powodu nie w połowie listopada 2016, lecz dopiero pod koniec stycznia 2017 roku ma być znana ekspertyza grafologiczną, nad którą pracują specjaliści z krakowskiego Instytutu im. Jana Sehna. Badają oni autentyczność podpisów Lecha Wałęsy w SB-ckich aktach.
Czytaj więcej: Wałęsa kluczy ws. teczki Bolka. I potwierdza informacje „Gazety Polskiej”
O tym, że biegli nie mogą liczyć na współpracę z byłym prezydentem informuje dziś portal Onet.pl.
Wałęsa odmówił śledczym przekazania próbek swojego pisma.
- stwierdził Jan Widacki.
IPN oczekiwał, że prezydent złoży kilka wersji swoich autografów i napisze jeszcze jakieś fragmenty zadanych tekstów. To upokarzające dla byłej głowy państwa, dlatego też odmówiliśmy
Biegli szukali więc dokumentów z pismem Wałęsy w trójmiejskich instytucjach.
- powiedział Onetowi pracownik Urzędu Miasta w Gdańsku.
Zwrócili się do nas o księgę kondolencyjną, którą wystawiamy w ratuszu przy okazji śmierci znanych Polaków
Śledczy zwrócili się też o przekazanie żałobnych wpisów złożonych między 8 lipca 2005 a 16 lipca 2010 roku do ksiąg kondolencyjnych. Wałęsa wpisywał się tam m.in. po śmierci prałata Henryka Jankowskiego, kapelana „Solidarności”.
Adwokat byłego prezydenta starał się ośmieszyć czynności biegłych.
- powiedział Jan Widacki.
Próbki z lat 2004-10 są kompletnie bezużyteczne. Jestem profesorem kryminologii i mówię to jako naukowiec: IPN musi odnaleźć próbki pisma Lecha Wałęsy z lat 70-tych, na kiedy datowana jest teczka „Bolka”. W latach 70-tych Wałęsa był prostym robotnikiem. Pisał niewiele, więc popełniał błędy ortograficzne, a charakter pisma miał mniej wyrobiony. Jako prezydent i współcześnie więcej czyta i pisze. Jego obecne pismo jest przez to bardziej wyrobione i różni się od pisma sprzed ponad czterech dekad
Czytaj też: Wałęsa wściekły. Wystarczył krótki wpis Cenckiewicza, żeby zamilkł
Sam Wałęsa zdradził, jak będzie postępował po opublikowaniu opinii biegłych:
Jeśli powiedzą, że podpisy są moje, to wtedy mam dwa wyjścia. Albo natychmiast zgłosić się do przyjaciół z zagranicy i poprosić o zrobienie takich samych badań, albo poczekać aż ta grupa odejdzie i wtedy wyjaśnić, dlaczego doszło do tego, że takie były wyroki i pociągnąć winnych do odpowiedzialności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz