Dodano: 26.11.2016 [20:52]
Policjanci z VI Komisariatu w Łodzi zatrzymali podejrzewanego, o bestialskie zabicie swojego psa. Mężczyzna, chcąc pozbyć się czworonoga zakopał go, gdy zwierzę jeszcze żyło. Za działanie ze szczególnym okrucieństwem grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Sprawa trafiła do policjantów 22 listopada, kiedy zwierzę zostało odnalezione przez przypadkowych przechodniów w okolicy ulicy Zagrodowej w Łodzi. Wówczas z pomocą strażników miejskich odkopali oni psa przypominającego owczarka niemieckiego. Zwierzak natychmiast trafił pod opiekę weterynaryjną w łódzkim schronisku. Cały czas trwa walka o jego życie.
Analizą bulwersującej sprawy zajęli się kryminalni. Do policjantów docierały liczne sygnały od osób, które chciały pomóc w zatrzymaniu sprawcy. Wszystkie przekazywane informacje były skrupulatnie weryfikowane. Przełom w sprawie nastąpił późnym wieczorem 25 listopada. Z uzyskanych przez funkcjonariuszy informacji wynikało, że za bestialskim czynem może stać dawny mieszkaniec pobliskich terenów, który wyprowadził się do bloków na ulicy Górnej. Policjanci pojawili się przed miejscem pracy podejrzewanego, który został zatrzymany.
63-latek był kompletnie zaskoczony interwencją stróżów prawa. W rozmowie z policjantami potwierdził, że znaleziony pies należał do niego. Początkowo twierdził, że chciał go uśpić, gdyż przeprowadził się z domku jednorodzinnego do bloku i nie miał warunków na trzymanie tak dużego zwierzęcia. Gdy takiemu zabiegowi sprzeciwił się weterynarz, mężczyzna postanowił pozbyć się czworonoga we własnym zakresie.
63-latek tłumaczył śledczym, że zlecił pozbycie się psa przypadkowemu mężczyźnie. Jednak policjanci obalili te twierdzenia. Wówczas przyznał się, że uderzył czworonoga w głowę szpadlem a następnie zostawił go w wykopanym dole myśląc, że nie żyje.
Mężczyzna usłyszał zarzut próby uśmiercenia zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem zagrożony karą do trzech lat pozbawienia wolności.
Sprawa trafiła do policjantów 22 listopada, kiedy zwierzę zostało odnalezione przez przypadkowych przechodniów w okolicy ulicy Zagrodowej w Łodzi. Wówczas z pomocą strażników miejskich odkopali oni psa przypominającego owczarka niemieckiego. Zwierzak natychmiast trafił pod opiekę weterynaryjną w łódzkim schronisku. Cały czas trwa walka o jego życie.
Analizą bulwersującej sprawy zajęli się kryminalni. Do policjantów docierały liczne sygnały od osób, które chciały pomóc w zatrzymaniu sprawcy. Wszystkie przekazywane informacje były skrupulatnie weryfikowane. Przełom w sprawie nastąpił późnym wieczorem 25 listopada. Z uzyskanych przez funkcjonariuszy informacji wynikało, że za bestialskim czynem może stać dawny mieszkaniec pobliskich terenów, który wyprowadził się do bloków na ulicy Górnej. Policjanci pojawili się przed miejscem pracy podejrzewanego, który został zatrzymany.
63-latek był kompletnie zaskoczony interwencją stróżów prawa. W rozmowie z policjantami potwierdził, że znaleziony pies należał do niego. Początkowo twierdził, że chciał go uśpić, gdyż przeprowadził się z domku jednorodzinnego do bloku i nie miał warunków na trzymanie tak dużego zwierzęcia. Gdy takiemu zabiegowi sprzeciwił się weterynarz, mężczyzna postanowił pozbyć się czworonoga we własnym zakresie.
63-latek tłumaczył śledczym, że zlecił pozbycie się psa przypadkowemu mężczyźnie. Jednak policjanci obalili te twierdzenia. Wówczas przyznał się, że uderzył czworonoga w głowę szpadlem a następnie zostawił go w wykopanym dole myśląc, że nie żyje.
Mężczyzna usłyszał zarzut próby uśmiercenia zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem zagrożony karą do trzech lat pozbawienia wolności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz