Unikałem jak ognia wchodzenia w dyskusję ideologiczną, estetyczną i moralną w związku z publiczną działalnością Jerzego O. W ostatnim programie Anity Gargas, gdzie rozmawialiśmy o „Przystanku Woodstock” powiedziałem nawet, że mnie te aspekty nie interesują, ponieważ młodzi ludzie będą się upadlać, jak i ja się swego czasu upadlałem, bez względu na miejsce i organizatora spędu. Zwracałem za to baczną uwagę na bezpieczeństwo i finanse przy organizacji festynu zalewanego tonami wodnistego piwa. „Zabawa” odbywa się na polu minowym pozbawianym barierek, a 700 tysięcznego tłumu upojonego i będącego pod innym wpływem, pilnuje 1000 dzieci plus firma ochroniarska stosująca bandyckie metody. W przeciwieństwie do najpodlejszej grupy wyznawców Jerzego O., która atakowała moją rodzinę i nazywała mnie pedofilem, nigdy nie pisałem o sferze intymnej życia „dyrygenta”, jego żony, czy tym bardziej dzieci i wnuczek. Nie zamierzam rezygnować z jednego i drugiego standardu, ale dłużej nie będę tolerował powtarzających się łgarstw Jerzego O., które wprowadzają w błąd rodziców i narażają na niebezpieczeństwo nieletnich. Póki organizator tandetnej imprezy muzycznej i jeszcze większego chłamu towarzyskiego, zachęca i poleca zbiegowisko osobom dorosłym, nie widzę problemu etycznego, ale brak gustu, kpinę z celów statutowych i łamanie ustawy o organizacji imprez masowych.
Znacznie poważniejszy problem zaczyna się wówczas gdy słyszymy, że ta alkoholowa i seksualna orgia jest „podziękowaniem dla wolontariuszy”, czyli 12-14 letnich dzieci z puszkami. Mało tego, Jerzy O. nie raz i nie dwa razy, ale kilkadziesiąt razy zachęcał rodziców do puszczania dzieci na „Przystanek Woodstock”, a także namawiał do rodzinnych wyjazdów. Czas najwyższy zweryfikować kłamstwa na temat bezpieczeństwa i realizacji celów statutowych WOŚP, które odnoszą się do ochrony zdrowia, szczególnie dzieci. Istnieje bardzo prosty test na szczerość słów Jerzy O., wystarczy pokazać, że dziadek „Jurek” bierze pełną odpowiedzialność za swoją nieletnią wnuczkę na organizowanej przez siebie „zabawie”. Skoro „Przystanek Woodstock” zdaniem organizatora jest imprezą, dla takich dzieci:
pomimo takich zachowań i „atrakcji”
to pytam pana „Jurka”. Czy zechce pan zabrać na „Przystanek Woodstock” własną wnuczkę i zaprowadzić ją do namiotu ASP, aby posłuchała jak „seksualni edukatorzy” z grupy „Ponton” opowiadają bajkę o transseksualnym ślimaczku, o dwóch chłopczykach, którzy się kochają, o stosunku analnym i oralnych uciechach między tymi samymi i odmiennymi płciami? Zaprowadzi pan „Jurek” wnuczkę do sekty Hare Kryszna, aby zapoznała się z potęgą boga Kryszna i towarzyszących bóstw Rama oraz Hare? Zaprowadzi pan „Jurek” wnuczkę do piwnej wioski? Wykąpie się pan „Jurek” z wnuczką w sztucznym, napakowanym fekalnym brudem, błocie? Zaproponuje sąsiadom, znajomym i dalszym krewnym, aby puścili samodzielnie swoje 14-letnie córki i synów na imprezę, gdzie w tamtym roku zginęło najmniej 4 osoby, 1500 trafiło do szpitala lub ambulatorium, w tym większość z zatruciami alkoholowymi i narkotykowymi? A może zaprosi pan „Jurek” na koszt „Złotego Melona” grupę z domu dziecka lub przedszkola i oprowadzi po całym polu pachnącym "ziołami", miłością uprawianą publicznie, tolerancją dla sekt, walką z alkoholem przy dystrybutorze i z narkotykami w namiocie? Znając poziom cynizmu Jerzego O. jestem pełen obaw, że taką wycieczkę po dżungli byłby w stanie wnuczce i dzieciakom zafundować, aby tylko wypchać kabzę czterech rodzinnych firm i omamić miliony dorosłych.
Nie oczekuję i zabraniam tej głupoty, ale jednocześnie domagam się – odszczekaj i przeproś panie Jerzy O. za łgarstwa, że ten spęd jest podziękowaniem dla kilkunastoletnich dzieci, które biegają w zimie z puszkami. Odszczekaj i przeproś wszystkich rodziców „za bezpieczną imprezę”, zwłaszcza rodziców tych ośmiu chłopaków i dziewczyn, którzy na „Przystanku Woodstock” w ciągu ostatnich 4 lat stracili życie i tych setek, które się zatruły. Kto chce się przerobić na bezmózgie, pijane i dzikie zwierzątko lub stado zwierzątek, niech się przerabia. Jedni z tego wyrosną, drudzy na tym etapie zostaną, ale od dzieci wara ideologiczna dziczy! To nie jest impreza dla ludzi, którzy mają jakikolwiek gust muzyczny, bo tam muzyki zwyczajnie nie ma, jest emerytowany playback punkowo-metalowy i weselne grupy z całego świata. To nie jest impreza dla piwoszy, bo tej lury rozwodnionej, w 30 stopniowym upale, pić się nie da. Ale przede wszystkim to nie jest towarzystwo i pole minowe dla dzieci, które w zimie biegały z puszkami. Tylko za to kłamstwo „wychowawca dzieci i młodzieży” powinien odpowiedzieć przed odpowiednimi organami za narażanie na utratę życia lub zdrowia znacznej grupy osób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz