Halina T. (†30 l.) z Warszawy była szczęśliwą mamą, miała niemal całe życie przed sobą. Uległa modzie na zabawę w szamańskie zabiegi . Wzięła udział w ceremonii Kambo, która według amazońskich Indian uważana jest za źródło oczyszczenia z toksyn i nowe narodziny. Za tę decyzję zapłaciła najwyższą cenę.
Według fanatyków amazońskiej ceremonii zwanej „Kambo” – w której istotną rolę odgrywa smarowanie jadem żaby – ciało człowieka wraca do harmonii i odzyskuje zdrowie. Po niej ludzie czują się odmłodzeni. To skusiło 30-letnią Halinę T. do wzięcia udziału w ceremonii. W niedzielę ze swoją siostrą i jej mężem przyjechali do Grodziska Mazowieckiego, gdzie w jednej z siłowni odbywał się rytuał pod przewodnictwem Konrada S. Udział kosztował ponad 200 zł.
Wydzielinę z amazońskiej żaby nałożono na skórę kobiety. Ta po chwili zaczęła wymiotować. Według entuzjastów „Kambo” to naturalny proces, bo po wymiotach następuje rzekomo poprawa. Ale po kilku minutach stan kobiety dramatycznie się pogorszył! Dostała biegunki, zaprowadzono ją do łazienki, gdzie straciła przytomność. Wezwano pogotowie, które zabrało ją do szpitala. Wciąż było gorzej. U pacjentki stwierdzono obrzęk mózgu. Lekarze robili co w ich mocy, ale kobieta zmarła w nocy z 22 na 23 listopada.Sprawą natychmiast zajęła się prokuratura. W charakterze świadka przesłuchano m.in. organizatora warsztatów. Konrad S. tłumaczył, że zajęcia prowadzi od lipca 2015 r. i nigdy do czegoś podobnego nie doszło. – Został powołany również biegły z zakresu badań chemicznych, który ustali skład tej substancji oraz jej toksyczność. Ta opinia zostanie przesłana do pracowni toksykologicznej, aby dowiedzieć się jaki wpływ taka substancja może mieć na organizm człowieka – mówi Dariusz Ślepokura, prokurator rejonowy w Grodzisku Mazowieckim.
Wydzielinę z amazońskiej żaby nałożono na skórę kobiety. Ta po chwili zaczęła wymiotować. Według entuzjastów „Kambo” to naturalny proces, bo po wymiotach następuje rzekomo poprawa. Ale po kilku minutach stan kobiety dramatycznie się pogorszył! Dostała biegunki, zaprowadzono ją do łazienki, gdzie straciła przytomność. Wezwano pogotowie, które zabrało ją do szpitala. Wciąż było gorzej. U pacjentki stwierdzono obrzęk mózgu. Lekarze robili co w ich mocy, ale kobieta zmarła w nocy z 22 na 23 listopada.Sprawą natychmiast zajęła się prokuratura. W charakterze świadka przesłuchano m.in. organizatora warsztatów. Konrad S. tłumaczył, że zajęcia prowadzi od lipca 2015 r. i nigdy do czegoś podobnego nie doszło. – Został powołany również biegły z zakresu badań chemicznych, który ustali skład tej substancji oraz jej toksyczność. Ta opinia zostanie przesłana do pracowni toksykologicznej, aby dowiedzieć się jaki wpływ taka substancja może mieć na organizm człowieka – mówi Dariusz Ślepokura, prokurator rejonowy w Grodzisku Mazowieckim.
Do śledczych zgłosiła się inna mieszkanka Grodziska Mazowieckiego, która w czerwcu wzięła udział w ceremonii Kambo, po której nabawiła się problemów z nogą. W ciągu najbliższych kilku dni zostanie przesłuchana w charakterze świadka. Śledczy zbadają, czy w innych miastach w Polsce nie było podobnych spraw związanych z obrzędem „Kambo”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz