- Ukraina zatrzymała inwazję Putina. To jest drugi taki przypadek. ZSRR weszło do Czechosłowacji i na Węgry, ale połamało sobie zęby na Afganistanie. Teraz Rosjanie połamali je sobie na Ukrainie. Ukraina jest dla nich drugim Afganistanem - ocenił w Debacie Faktów "Rosja Putina" redaktor naczelny "Gazety Wyborczej", Adam Michnik.
- Władimir Putin wpadł w pułapkę, którą sam na siebie zastawił. Miał taki scenariusz: narzucić siłą Janukowicza, który nie podpisuje porozumienia z Unią, ale Ukraińcy powiedzieli Putinowi nie i pokazali mu gest Kozakiewicza. Putin uważał, że Ukraińców trzeba złamać siłą. Nie udało się. Scenariusz drugi był taki: "bierzemy Krym". Był przekonany, że Unia Europejska i NATO to zlekceważą, uznają za lokalny konflikt. I to była jego druga porażka - mówił Adam Michnik.
"Obsesją Putina jest kijowski Majdan na Placu Czerwonym w Moskwie"
Dodał, że wbrew oczekiwaniom rosyjskiego prezydenta "ta podzielona Unia Europejska mówi jednym głosem". - I tu ogromną zasługą ministra Sikorskiego jest to, że cały problem ukraiński umiędzynarodowił - zaznaczył.
Jak zauważył, "Putin był przekonany, że wejdzie na całą wschodnią Ukrainę jak na Krym".
- Okazało się, że nie. Teraz nie za bardzo się może cofnąć i nie za bardzo może pójść do przodu. W momencie Janukowicza (gdy był prezydentem Ukrainy - red.) i po olimpiadzie w Soczi miał wszystkie karty w ręku. Po roku stał się politykiem izolowanym i wszyscy widzą, że jest kłamcą i oszustem, nikt nie wierzy mu w ani jedno słowo. Jedyne czego boją się zachodni politycy to jego nieobliczalności - ocenił.
Stwierdził, że "obsesją Putina jest kijowski Majdan na Placu Czerwonym w Moskwie". - Ale możliwa jest w Rosji zmiana na gorsze, bo jeżeli jest w niej możliwość buntu, to możliwe jest też obudzenie się "potencjału faszystowskiego" - dodał.
"Czas będzie pracował przeciwko Putinowi"
Adam Michnik zauważył też, że "w Rosji jest bardzo silna tradycja wolnościowa". - Jedyna rada to jest pomóc dziś Ukrainie, bo prawdziwą szansą dla demokracji Rosji jest sukces demokracji na Ukrainie, to będzie zaraźliwe jak pyłek - podkreślił.
Ocenił, że "Rosjanie to jest zupełnie normalny naród". - Moim zdaniem czas będzie pracował przeciwko Putinowi. On swoją pieśń dośpiewał do końca. Nie umiem podać daty (kiedy skończą się jego rządy - red.), ale tak samo było w przypadku Breżniewa. On już będzie gnić - stwierdził.
Dodał, że "mimo tej całej paskudy, która się w Rosji dzieje, to nie jest kraj komunistyczny". - To jest gnijący autorytaryzm. Ja się Putina boję, bo on jest w stanie zrobić rzeczy nieprzewidywalne. Myliłem się, bo myślałem, że to jest typowy sowiecki KGB-ista, a oni zwykle są przewidywalni - zauważył.
"Człowiek o charyzmie liliputa"
Powiedział też, że "Putin ma w Moskwie pseudonim Lili". - Liliputin. Człowiek o charyzmie liliputa, nie Stalina - stwierdził.
Zdaniem Michnika, to nie prezydent Rosji zlecił zabójstwo opozycjonisty Borysa Niemcowa. - Ktoś mu pokazał - my go zabijamy na twoich oczach, ty nie jesteś gospodarzem, musisz się z nami liczyć. Na Kremlu mamy wojnę buldogów pod dywanem. To widać gołym okiem - zauważył.
Ocenił, że "Putin prowadzi Rosję do katastrofy". - W Rosji wszystkie wielkie zmiany dokonywały się w dwóch miastach: w Moskwie i w Petersburgu. Decydują te dwa miasta. A one są ewidentnie antyputinowskie - podkreślił.
Zapytany o to, jak powstrzymać Władimira Putina, odparł, że "trzeba pozwolić wysyłać na Ukrainę broń". - Bo on rozumie tylko język siły, on chce wziąć Ukrainę bez wojny i musi usłyszeć, że bez wojny jej nie weźmie - dodał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz