Nie należy kierować się sondażami, bo prawdziwa dyskusja o tym, co należy zrobić w ósmej już kadencji Sejmu po transformacji ustrojowej – zacznie się na dobre dopiero po jesiennych wyborach. To wtedy będziemy wiedzieli: czy PiS obejmie rządy w Polsce, czy będzie miało większość, by stworzyć rząd samodzielnie, czy może uzyska większość konstytucyjną. Od tego zależeć będzie, jakie możliwości na zmianę sytuacji w Polsce będą mieli konserwatyści. Warto jednak już teraz, gdy wiele wskazuje na to, że za kilka miesięcy dojdzie do zmiany władzy – podyskutować o priorytetach i metodzie realizowania zmian. Ich przeprowadzenie zależeć będzie przecież od przyszłego składu Sejmu, od osób, które wcześniej trafią na listy wyborcze. Muszą to być osoby nie tylko skuteczne, jeśli chodzi o zdobywanie poparcia, ale przede wszystkim uczciwe i mające odpowiednio ustawione priorytety.
Po pierwsze – obywatel
„Tajną bronią” PiS-u jest sposób podejścia do obywateli. To właśnie wola większości Polaków może być dla partii Jarosława Kaczyńskiego „wiatrem” koniecznym do przeprowadzenia koniecznych zmian w Polsce. Wydawać by się mogło, że takie założenie to oczywistość, czy jednak dla partii rządzącej było ono równie naturalne? Postacie skompromitowane w jednych aferach zamieniane były i są na ludzi skompromitowanych w innych. Ta zasada praktykowana była przez Platformę przez osiem lat, więc „ławka” ludzi nieumoczonych w afery w partii rządzącej jest praktycznie pusta.
Jeśli ma dojść do zmiany w Polsce, to musi to być również zmiana w sferze wartości. W ostatnich wyborach prezydenckich to właśnie wartości wygrały, mimo prób ich dyskredytowania, jak było np. przy okazji omawiania tematu in vitro, gdy ochrona życia ludzkiego przedstawiana była jako wada. Andrzej Duda, wbrew tezie, że zaszkodzi mu zbyt otwarte bronienie chrześcijańskich wartości, został prezydentem. Szczere stawanie po stronie obywateli, po stronie wykluczonych może nie tylko dać PiS-owi zwycięstwo, ale pomóc utrzymać się u władzy i – co najważniejsze – umożliwi dokonanie obiecanych dobrych zmian.
Niezbędny kapitał. Zaufanie
25 lat III RP przyniosło bardzo wyraźny podział w Polsce na tych, którzy się dorobili, ale niestety dorobili się kosztem tych, którzy zostali wykluczeni. Na własne życzenie Bronisław Komorowski stał się reprezentantem tej pierwszej grupy, w której interesie działał rząd PO. To bardzo potężne środowisko medialne, bankowe, biznesowe, międzynarodowe, które ruszy do ataku, jeśli Jarosław Kaczyński wygra wybory. Weźmy kluczowe zapowiedzi zmian głoszone przez PiS, takie jak egzekwowanie uczciwości ze strony banków, zatrzymanie wypływu pieniędzy z naszego kraju czy sprawiedliwość podatkowa wobec wielkich hipermarketów oraz małych i średnich przedsiębiorstw. Do zmian sytuacji w Polsce, choćby tylko w tych obszarach, niezbędna będzie ogromna determinacja i odwaga, ale i poparcie umożliwiające ich przeprowadzenie. Weźmy przykład wielkich sieci handlowych, które, jak możemy się spodziewać, po podniesieniu im podatków (zrównaniu do tych, jakie płacą inni sprzedawcy) czy jakiejkolwiek próbie zmuszenia, aby płacili je w Polsce – prawdopodobnie podwyższą ceny towarów tak, by to obywatel zapłacił więcej za swoje zakupy. Winę za podwyżki zrzucą na rządzących, by wymusić zablokowanie niekorzystnych dla hipermarketów rozwiązań.
Blef układu III RP
Skąd takie domysły? Próbkę podobnego „ustawiania” nowej władzy widzieliśmy kilka godzin po ogłoszeniu wygranej Andrzeja Dudy. Doszło do zmian na giełdzie, po których – jak pisali ekonomiści – wybór kandydata PiS-u „kosztował” Polaków, mających kredyt we frankach szwajcarskich, 4 grosze w kursie. Nietrudno się domyślić, jak na egzekwowanie uczciwej relacji bank–klient zareagują instytucje bankowe. Spodziewać się możemy podwyższania opłat, tak by znowu winę zrzucić na przyszłych rządzących. Dlatego właśnie od pierwszego dnia działania podejmowane przez nową władzę powinny być ukierunkowane na obywateli i ich interesy. Jeśli tak będzie, władza będzie miała poparcie społeczne niezależnie od stopnia histerii, jaką wywołają silne grupy i układy, których interesy dotąd realizowały kolejne ekipy stanowiące rdzeń systemu III RP. Po ośmiu sytych latach dla tych grup interesów, w sytuacji gdy poczują się zagrożone, atak z ich strony będzie totalny. Dlatego najsilniejszą bronią, jaką może mieć w ręku PiS, jest poparcie społeczne. Jeśli nowa władza w sposób wiarygodny pokaże się jako reprezentant zwykłych obywateli, których przecież jest większość – te ataki nie będą w stanie zablokować niezbędnych zmian.
Nadzieje emigrantów
Czas na osiem sytych lat dla wykluczonych w kraju, a także dla tych, których III RP wypchnęła za granicę. Jest to grupa niezwykle istotna, o czym świadczy choćby fakt, że w formie oszczędności przywożą bądź wysyłają do kraju kwoty porównywalne wysokością z dotacjami unijnymi (do których otrzymania niezbędne jest przecież uprzednie opłacenie przez nasz kraj corocznej składki do unijnej kasy). Z tych oszczędności, z pieniędzy zarobionych na Zachodzie, skarb państwa ma ogromny zysk. Emigranci wciąż czekają na rozwiązania systemowe, które pozwolą im wrócić do kraju, zamiast ściągać rodziny do siebie. Jeśli Prawo i Sprawiedliwość takie możliwości im przedstawi, będzie miało za sobą kolejną kilkumilionową grupę obywateli, którzy z pewnością wzmocnią kapitał zaufania. Kapitał niezbędny do przeprowadzenia działań, które nie będą podobały się silniejszym, w dużej mierze zagranicznym, ale zżytym już z systemem III RP grupom interesów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz