35-letnia Amber Pangborn z Oroville w Kalifornii może mówić o sporym szczęściu. Amerykanka była zmuszona do urodzenie w lesie i spędzenia z córką trzech dni na pustkowiu. Jak do tego doszło? Amber tłumaczyła, że gdy tylko poczuła skurcze wsiadła do samochodu i udała się do rodziców. Po drodze próbowała do nich zadzwonić, ale niestety rozładowała jej się bateria. Pech chciał, że w samochodzie zabrakło paliwa, a akcjaporodowa rozpoczęła się na dobre. Pangborn wysiadła więc z samochodu i urodziła na leśnej drodze. Kobieta wspomina, że musiała chronić córkę przed pszczołami, które dobrały się do łożyska. Kilka z nich dotkliwie ją pożądliło. 35-latka spędziła w lesie trzy dni. Miała ze sobą jedynie trochę wody i cztery jabłka. W końcu udało jej się rozpalić ogień, który został zauważony przez służby ratownicze. Po kilku godzinach kobieta i jej córka zostały zabrane do szpitala. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz