Greckie banki oraz giełda w Atenach są dziś zamknięte. Bank Centralny kraju otrzymał również polecenie wprowadzenia ograniczenia na wypłaty środków. Tymczasem Grecy ustawiają się w kolejki przed bankomatami, skąd mogą wypłacać maksymalnie 60 euro.
Choć ekonomiści ostrzegają, że sytuacja w Grecji odbije się również na kursach walut i giełdzie, rzecznik rządu Cezary Tomczyk zdaje się nie widzieć żadnego problemu. Odnosząc się do groźby destabilizacji rynku walutowego Tomczyk przekonywał, że Polska nie powinna się niczego obawiać.
Rzecznik rządu zapewnia, że polskiej gospodarce nic nie grozi, ponieważ mamy „stabilny system bankowy”.Jak patrzymy na obrazki z Grecji to cieszę się że można powiedzieć „nie”, że można przeprowadzić reformy, które może nie są popularne, ale wiem że moi rodacy są bezpieczni (...) Nasz system bankowy jest na tyle oddalony od greckiego że jesteśmy bezpieczni – tłumaczył rzecznik rządu na antenie TVN24.
Tymczasem okazuje się, że sytuacja w Grecji już odbija się negatywnie na polskiej walucie. W stosunku do złotego, euro jest obecnie najdroższe od połowy lutego. Frank szwajcarski osiągnął pułap najwyższy od stycznia, a funt jest wobec złotego najdroższy od ośmiu lat. Ekonomiści mówią już wprost o nerwowości panującej na rynkach walutowych.My na szczęście mamy bardzo stabilny system bankowy, dba o to Komisja Nadzoru Finansowego. Te obrazki, które widzimy w Grecji są niepokojące, te kolejki do bankomatów, zamknięcie banków, to duży problem. To wynika z tego, że populiści w Grecji doszli do władzy, obiecali ludziom wszystko, a teraz się okazuje że nie da się tego spełnić – mówił Cezary Tomczyk.
Nagłówki medialne nie pozostawiają złudzeń. Nawet TVN24, na którego antenie wypowiadał się rzecznik rządu Ewy Kopacz informuje na swojej stronie internetowej:
„Grecja uderza w złotego. Frank najmocniejszy od stycznia, euro i dolar też drożeją ” - głosi jeden z
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz