2015/03/06

Poszedł na mecz z córeczką. Zaraz potem umarł

Śmiertelnie chory Lorenzo Schoonbaert (†41 l.) przełożył eutanazję, by ostatni raz zobaczyć mecz swojego ukochanego zespołu Club Brugge. – To moje ostatnie życzenie przed śmiercią. Chcę zobaczyć, jak mój klub wygrywa jeszcze jedno spotkanie.
Schoonbaert (†41 l.) oglądał spotkanie pomiędzy Club Brugge a Mouscron wraz ze swoją 7-letnią córką. Klub pozwolił mu wcześniej wyjść na murawę, gdzie dostąpił zaszczytu rozpoczęcia spotkania. Resztę meczu obserwował ze specjalnie przygotowanej loży dla VIPów. Na trybunach pojawił się też transparent z napisem – "Nigdy nie będziesz szedł sam".
Mężczyzna przełożył eutanazję specjalnie po to, by po raz ostatni obejrzeć mecz swojej ukochane drużyny.                                                                                                                                                                                                                                                                         Moje ostatnie marzenie się spełniło. Teraz mogę umrzeć w spokoju. Będę świętował w niebie – powiedział po wygranym przez Club Brugge 3:0 meczu. – Jestem bardzo szczęśliwy. To będzie wyjątkowe wspomnienie dla mojej córki, którym będzie się teraz mogła cieszyć przez całe życie.
W trakcie ostatnich 20 lat Schoonbaert przeszedł 37 nieudanych zabiegów. Rodzina poinformowała, że mężczyzna po meczu udał się do kliniki i poddał się eutanazji. – Będzie zawsze wspominany, kochany i będziemy za nim tęsknić. Był dzielny do ostatnich chwil swojego życia, miał wszystko pod kontrolą i korzystał z ostatnich chwil życia z ludźmi, którzy byli bliscy jego sercu – mówili. 
Lorenzo nigdy nie afiszował się ze swoją chorobą. Dlatego przez szacunek dla jego stylu życia i ostrej, acz przegranej walki ze śmiercią, media nie piszą na co i jak chorował. To była zawsze jego prywatna sprawa. Za życia niechętnie o tym nie mówił, więc po co pisać o tym po jego śmierci. 
Po meczu Lorenzo pożegnał się ze swoją rodziną, i zgodnie z belgijskim prawem odszedł tak, jak sam tego chciał, mówiąc "żegnajcie" rodzinie i wszechogarniającemu jego ciało bólowi. Uśmiercono go zastrzykiem - koktajlem leków usypiających i zatrzymujących pracę serca.                                                                                                                                                                                                                                                                                                      Bardzo  to  smutne  ale  każdy  ma  prawo  kierować  swoim  życiem  .  Ból  i  cierpienie  zmusiło  tego  człowieka   do  poddania  się  eutanazji  .  Smutne  to  ale  lepsze  niż  życie  w  męczarniach  .                                                                                      gb

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz