Rosyjski czołgista: W Donbasie nikt z nas nie oszczędzał amunicji
MT/Nowaja Gazieta
Poparzony rosyjski żołnierz opowiada, jak jako „ochotnik” jechał na front w Donbasie, kim są walczący tam najemnicy i jak wygląda uczestnictwo Moskwy w konflikcie.
Dorży Batomunkujew, rosyjski żołnierz pochodzenia buriackiego, został ranny w ciężkich bojach o strategicznie położone miasto Debalcewe. Do poparzonego 20-latka dotarła dziennikarka niezależnej, rosyjskiej „Nowej Gaziety” Jelena Kostiuczenko. I choć obszerny wywiad, który z nim przeprowadziła, został przyćmiony przez wydarzenia związane z zabójstwem rosyjskiego opozycjonisty Borysa Niemcowa, to od kilku dni o wywiadzie znowu mówią moskiewskie media i sieci społecznościowe. Zwłaszcza, że to, co mówi Dorży, zupełnie przeczy putinowskiej propagandzie. Bo gdy pan z Kremla podkreśla, że w Donbasie Ukraińców biją okoliczni górnicy, to leżący w łóżku chłopak mówi, że o Debalcewe walczyli rosyjscy najemnicy i żołnierze. Dorży Batomunkujew pochodzi z Ułan Ude – stolicy Republiki Buriacji nad Bajkałem i podobnie jak inni Buriaci ma kwadratową szczękę i skośne oczy. Słowem, niczym nie przypomina Słowian z Donbasu, którzy, jak mówi Putin, walczą z „faszystowską władzą w Kijowie”. Tyle, że Dorży w Donbasie był. Podobnie jak inni żołnierze z jego 5. samodzielnej brygady pancernej, z jednostki wojskowej nr 46108.
Kolejne łgarstwo Putina !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz