Zarządzanie regionami - to nowy kierunek studiów Uniwersytetu Śląskiego. Pierwszy taki w kraju! Uczelnia chce kształcić przyszłą kadrę zarządzającą nie tylko urzędami miast i gmin, ale także urzędami wojewódzkimi i marszałkowskimi.
Obsada większości stanowisk w instytucjach publicznych to zazwyczaj rezultat partyjnych rozdań. W takich sytuacjach nie liczą się kompetencje, a polityczna przydatność, o czym wiele razy mogliśmy się przekonać także w naszym regionie. Tymczasem prawdziwych fachowców od zarządzania brak, zwłaszcza w tak szybko zmieniającej się rzeczywistości gospodarczej, społecznej i demograficznej.
Właśnie dlatego Wydział Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego zamierza otworzyć nowy kierunek. Na efekty trzeba będzie poczekać kilka lat, ale piastujący dziś swoje urzędy samorządowcy też będą mogli skorzystać z oferty edukacyjnej, a wielu bardzo by się przydało dokształcenie, bo w planach jest także uruchomienie podyplomowych studiów z gospodarki przestrzennej (wspólnie z Politechniką Śląską). - Chcemy kształcić osoby potrafiące sobie radzić w trudnej rzeczywistości zarządzania przestrzenią lokalną i regionalną, pracujących w różnych instytucjach administracji państwowej i samorządowej - wyjaśnia pomysłodawca, prof. Jerzy Runge, kierownik Katedry Geografii Ekonomicznej Wydziału Nauk o Ziemi UŚ.
Od nowego roku akademickiego każdy student kierunku "Zarządzanie regionami" na Uniwersytecie Śląskim będzie mógł powiedzieć, że nosi w plecaku buławę marszałka, bo to właśnie absolwenci tego kierunku będą stanowić podstawę kadry zarządczej w urzędach miast, gmin czy w instytucjach regionalnych jak Urzędy marszałkowski i wojewódzki. Właśnie uzgadniane są ostatnie szczegóły. Pomysłodawca, prof. Jerzy Runge, kierownik Katedry Geografii Ekonomicznej Wydział Nauk o Ziemi, nie ma wątpliwości, że takich fachowców będzie trzeba nie tylko w najbardziej skomplikowanej pod względem strukturalnym i zmagającej się z wielkimi problemami demograficznymi aglomeracji śląskiej, lecz w całej Polsce. - Pewne zjawiska u nas w regionie widać ostrzej - pewne procesy przebiegają bardziej intensywnie, np. kurczenie się miast, ale żyjemy w stale zmieniających się warunkach gospodarczych i społecznych, które wymagają bardzo precyzyjnej wiedzy, szybkiej reakcji, ale też interdyscyplinarnego spojrzenia - wyjaśnia prof. Runge. Wśród przedmiotów na nowym kierunku znajdą się m.in. kartografia, podziały administracyjne oraz nauki ekonomiczne. Planowane są praktyki w urzędach.
Bardzo brakuje nam osób w administracji samorządowej i państwowej, które z lotu ptaka patrzyłyby na zjawiska i procesy gospodarcze, które umiałyby je ocenić, zaś w sytuacji kryzysu znaleźć rozwiązanie - mówi były marszałek śląski Michał Czarski, jeden z najlepiej ocenianych na tym stanowisku. - Osobiście jestem zwolennikiem długiego planowania, podejmowania decyzji w drodze kompromisu, a potem konsekwentnej realizacji planów. Tymczasem my najczęściej działamy od kadencji do kadencji i każdy stawia sobie pomniki: swój basen, swoją halę sportową itd. itp. - obrusza się Czarski. Przykładem nieudolności w zarządzaniu, pierwszym z brzegu, jest Górnośląski Związek Metropolitalny i metropolitalne klęski kolejnych ekip. Od kilkunastu lat województwo nie jest w stanie sobie poradzić z dokończeniem budowy Stadionu Śląskiego, a tymczasem w każdym większym mieście powstają kolejne areny piłkarskie. W dokumentach czytamy o "zrównoważonym rozwoju województwa", co oznacza m.in., by nie dublować inwestycji, a w realu każdy sobie rzepkę skrobie. Za chwilę skończy się unijne eldorado W polskiej rzeczywistości decyzje personalne zwykle nie są przypadkowe, bo to zwycięska koalicja obsadza najważniejsze stołki w urzędach. Dochodzi też do kuriozalnych sytuacji, gdy współpracowników na wysokie stanowiska szuka się poprzez ogłoszenie na Facebooku, jak uczynił to po ostatnich wyborach samorządowych nowo wybrany burmistrz Mikołowa, Stanisław Piechula. - Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że za chwilę skończy się dla samorządów finansowe eldorado, możliwe dzięki środkom unijnym. Potrzeba będzie kadr przygotowanych do zarządzania samorządami w okresie, gdy dopływ pieniędzy się skończy, a inwestycje utrzymać będzie trzeba. Należy znaleźć też sposób na spłatę zobowiązań, bo przecież wiele samorządów jest potężnie zadłużonych - wyjaśnia dr Małgorzata Myśliwiec, politolog z Uniwersytetu Śląskiego i dodaje: - Wiadomo, że proces edukacyjny trwa kilka lat, ale to dobrze, że wcześniej szukamy rozwiązań .
Kim z zawodu są nasi marszałkowie? Nie zawsze wykształcenie decyduje o kompetencjach oraz o umiejętności zarządzania. Świadczą o tym choćby losy i kariery marszałków śląskich, o których awansie decydowały częściej względy polityczna, a nie merytoryczne. Jan Olbrycht,marszałek śląski w latach 1992-2002,socjolog, ekspert w zakresie funduszy europejskich. Michał Czarski, marszałek śląski w latach 2002-2006, ekonomista. Janusz Moszyński, marszałek śląski w latach 2006-2008, architekt. Bogusław Śmigielski, marszałek śląski w latach 2008 - 2010, lekarz laryngolog. Adam Matusiewicz, marszałek śląski w latach 2010-2013, ekonomista - specjalność rachunkowość, doradztwo podatkowe i inwestycyjne. Mirosław Sekuła, marszałek w latach 2013-2014, absolwent wydziału chemii Politechniki Śląskiej. Wojciech Saługa, marszałek śląski od 2014, absolwent wydziału ekonomiki produkcji. Czy można kogoś nauczyć pełnienia funkcji publicznych? Pomysł jest świetny , kandydatów nie zabraknie bo to kuszący wydział ale co z tego będzie okaże się za kilka lat . Ale prawdą jest że absolwent tego kierunku będzie mieć otwartych wiele drzwi . gb

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz