24 lutego 2015
Ciało w służbie nauki
Od momentu gdy w imię dobra ogółu zaczęto eksperymentować na ludzkim ciele za życia i kroić je po śmierci, nie ustawały debaty nad moralnym i etycznym wymiarem tego procederu.
Chcemy być zdrowi i żyć jak najdłużej, dlatego całe rzesze naukowców nie ustają w staraniach, by nam to zapewnić. Nie wszyscy jednak zgadzają się na ofiary, jakie trzeba ponieść na rzecz nauki. Jedni przeciwstawiają się doświadczeniom na zwierzętach, inni wykorzystaniu komórek macierzystych, a są i tacy, którzy odrzucają osiągnięcia medycyny – twierdząc, że są one szkodliwe – i np. nie szczepią dzieci.
Te spory i debaty towarzyszą nauce, odkąd odkryła ciało jako twór biologiczny i uniezależniła się od religii. Według tradycji europejskiej istota ludzka składa się z duszy i ciała. Rozpatrywanie zależności między tymi dwoma bytami należało do głównych kwestii rozpatrywanych przez filozofów i teologów. Dlatego badacze natury patrzyli na biologię człowieka przez pryzmat religii, a naruszające integralność ciała i duszy sekcje zwłok, służące zaspokajaniu ciekawości, uważano za świętokradztwo.
Mumifikacja a medycyna
W kulturach pradziejowych praktykowano zarówno kremację, jak i inhumację. Ciałopalenie wynikało z lęku przed zwłokami, które mogły ożyć, by szkodzić żywym (stąd wampiry, strzygi, zombi), poza tym – co równie ważne – ogień uwalniał duszę zmarłego. Również i ci, którzy stosowali obrządek szkieletowy, nie zaglądali pod skórę zmarłych, wierząc, że zachowanie ciała w całości gwarantuje odrodzenie w zaświatach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz