2016/01/19

"Demokracja" po brukselsku. Schulza denerwowały oklaski, ochrona chciała wyrzucić Polaków


"Demokracja" po brukselsku. Schulza denerwowały oklaski, ochrona chciała wyrzucić Polaków - niezalezna.pl
Podczas debaty w Parlamencie Europejskim doszło do nieprzyjemnego incydentu. Martinowi Schulzowi nie podobały się oklaski dochodzące z galerii sali plenarnej. Siedziała tam grupa naszych rodaków, głównie z Klubów Gazety Polskiej, którzy w ten sposób reagowali m.in. na wystąpienia premier Beaty Szydło. Po słowach Schulza zareagowała ochrona, która chciała wyrzucić klaszczących z tego "przybytku demokracji". - Nie daliśmy się, a unijny urzędnicy później przyznali, że wcześniej z podobną sytuacją się nie spotkali - opowiada portalowi niezalezna.pl Paweł Piekarczyk, który był we wtorek w Strasburgu.

Debata o sytuacji w Polsce jeszcze przed rozpoczęciem wywołała ogromne emocje. Ostatecznie okazało się, że plan opozycji z Polski spalił na panewce, bo wystąpienia premier Beaty Szydło uznano za bardzo dobre, poparło ją wielu eurodeputowanych, a komentarze po zakończeniu były bezlitosne dla polityków Platformy Obywatelskiej.



Jeszcze w trakcie debaty słychać było oklaski dochodzące z galerii. Tak reagowała, m.in. na słowa premier Beaty Szydło, grupa kilkudziesięciu Polaków, którzy przysłuchiwali się obradom. Przyjechali z różnych miast, wśród nich byli członkowie Klubów Gazety Polskiej oraz stowarzyszenia Solidarni2010. Oklaski irytowały jednak prowadzącego obrady Martina Schulza, który co najmniej dwukrotnie zwracał uwagę siedzącym na galerii.

Po debacie portal niezalezna.pl dowiedział się, że na słowach nie poprzestano. Na galerię pofatygowali się bowiem... ochroniarze.
- Gdy zaczęliśmy klaskać, zażądali, abyśmy wyszli. Gdy tego nie zrobiliśmy, zaczęli grozić wezwaniem policji. Ponieważ nie zrobiliśmy niczego złego, pozostaliśmy na miejscu - relacjonuje nam Paweł Piekarczyk, który siedział w jednej grupie Polaków. Druga jednak została zmuszona do opuszczenia galerii przez znacznie większe siły ochrony.

- Później rozmawialiśmy z unijnymi urzędnikami, którzy nie kryli zaskoczenia sytuacją, bo wcześniej takich nie było. Nikomu nie przeszkadzały oklaski, tak jak dzisiaj Martinowi Schulzowi. Najwyraźniej zależy kto klaszcze - ironizuje P. Piekarczyk.

A rzekomo dzisiejsza debata była w obronie demokracji i wolności słowa. Hipokryci..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz