Wesoła wdówka (i bogata!)
Co by nie mówić i co by o tym nie sądzić, wdowa po generale Andrzeju „Zmieścisz się śmiało” Błasiku, wykazała się zdecydowanie większą mądrością, żeby nie powiedzieć przebiegłością, niźli wdowa po nieodżałowanej pamięci Przemku Gosiewskim.
O ile ta Przemkowa poszła na całość, życząc sobie za śmierć partnera dodatkowe pięć baniek, o tyle wdowa Andrzejowa, swą pazerność zdołała okiełznać i żądania dozuje rozsądniej. Bardziej przebiegle.
Jakiś czas temu cichcem i bez niepotrzebnego rozgłosu wystąpiła do MON o dodatkowe odszkodowanie za śmierć (bohaterską) swojego męża i właśnie je dostała. Wydawało by się, że to tylko marne 1,5 miliona złotych, ale poczekajmy jeszcze się nie śpieszmy, bo kto powiedział, że to koniec? Uzasadniając swoje roszczenia, pani Ewa dowodziła, że jest to „zadośćuczynienie za krzywdę powstałą wskutek traumatycznych przeżyć związanych z pochówkiem”.
W pozwie napisała również:
W pozwie napisała również:
„Najpiękniejsze lata mojego życia podporządkowane były bezwzględnie armii. Częste zmiany zamieszkania i odpowiedzialność zapewnienia komfortowych warunków mężowi do wykonywania ekstremalnych zadań w powietrzu nie dawały mi możliwości rozwoju i spełnienia ambicji zawodowych”.
Czyli mąż sobie latał na tym i na owym, za tą i za ową, a ona zamiast zostać aktorką, albo chociaż kelnerka w kasynie, w tym czasie mężowi grochówkę gotowała, by miał „komfortowe warunki”. Czyż nie są to argumenty chwytające za serce?
Macierewicz kiedy to przeczytał, łzę uronił i ręką drżącą ze wzruszenia, podpis na przelewie złożył. Dzięki temu i wedle moich pobieżnych wyliczeń, pani Ewa Błasik jest już multimilionerką, bo wcześniej też swoje zainkasowała. To oczywiście bolesna, ale też istotna nauczka dla pani Przemkowej Gosiewskiej.
Zamiast powoli małą łyżeczką te konfiturki ze słoiczka wybierać, pojechała bo bandzie i chochlą do słoika chciała się dobierać. Nie dziwota więc, że odesłano ją z kwitkiem.
Gdyby cwanie po kawałeczku, raz tu a raz gdzie indziej coś próbowała uszczknąć, to stan jej konta nie byłby gorszy niż Andrzejowej Błasikowej. A tak, na razie przynajmniej, dupa blada. Oczywiście mam graniczące z pewnością przeczucie, że pani Ewa Błasikowa, na tym nie poprzestanie. Za jakiś czas pewnie MON dostanie kolejny pozew, na równie mało szokująca kwotę, z równie fantazyjnym uzasadnieniem i konto rodziny generała wzbogaci się o kolejne zera niekoniecznie po przecinku. Patrz przeto biedny ludu pisi jak się interesy życia we wstającej z kolan ojczyźnie robi. I to na czym!
Za życia maż miał ją w dupie , zdradzali się wzajemnie to choć po śmierci się na nim zemści robiąc z siebie biedną , pożałowania godną wdowę , choć tajemnicą poliszynela było że dawno nie byli razem, byli blisko siebie ale każdy osobno , tak się robi w rodzinach na świeczniku !!!! gb
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz