Dodano: 26.02.2017 [08:35]
Prowokator spod krzyża na Krakowskim Przedmieściu, jeden z „bohaterów” spotu Platformy Obywatelskiej, który w ostatnich wyborach prezydenckich poparł Bronisława Komorowskiego, uczestnik marszów KOD – Andrzej Hadacz okazał się tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Matka”. Donosił na swoich kolegów z kopalni.
O tym, że Hadacz był TW poinformował jeden z użytkowników Twittera. „Najbardziej znany prowokator spod krzyża urodził się jako Andrzej Dobosz. W 1988 zarejestrowany jako TW SB. Potem zmienił nazwisko” – napisał.
Okazało się, że w Instytucie Pamięci Narodowej są dokumenty, które to potwierdzają. Jak podał portal wpolityce.pl, urodzony w 1962 roku w Kłodzku Hadacz, był zatrudniony był w Kopalni Węgla Kamiennego w Jastrzębiu Zdroju. I właśnie tam miał donosić na swoich kolegów z pracy.
Co ciekawe, w jednej z notatek, dotyczących Dobosza-Hadacza, znalazła się informacja, że został „pozyskany na zasadzie współodpowiedzialności obywatelskiej”, a współpracę z nim zakończono 6 grudnia 1988 roku „z powodu popełnienia przestępstwa” przez TW „Matkę”.
Andrzej Hadacz, wylansowany niegdyś przez prorządowe media na najbardziej znanego obrońcę Krzyża Pamięci, został „gwiazdą” spotu wyborczego PO, wyemitowanego kilka dni przed wyborami parlamentarnymi w 2011 r. Jak oceniali zgodnie komentatorzy i politycy, 30-sekundowy filmik „Oni pójdą na wybory, a Ty?”, którym Platforma straszyła Polaków, w dużej mierze miał wpływ na wynik wyborczy. Hadacz pojawił się tam dwa razy: krzyczał „Tusk albo Komorowski w łeb” oraz z wściekłością rzucał „Nienawidzę ich!”.
Między 2011 r. a ostatnimi wyborami Hadacz brał udział w imprezach lobby homoseksualnego, gdzie stał na podium z Januszem Palikotem. Swoje wystąpienie z tęczowej platformy zaczął od okrzyku: „Słońce świeci dla wszystkich”, a zakończył deklaracją, że „każdego dziesiątego na Krakowskim Przedmieściu” będzie mówił, „że jesteście całkiem przyzwoici”.
Potem krytykował Andrzeja Dudę i popierał w wyborach prezydenckich... Bronisława Komorowskiego. – To całkiem przyzwoity, normalny wujek – przekonywał w nagraniu z lutego 2015 roku. Później zaczął pojawiać się na marszach organizowanych przez tzw. Komitet Obrony Demokracji…
O tym, że Hadacz był TW poinformował jeden z użytkowników Twittera. „Najbardziej znany prowokator spod krzyża urodził się jako Andrzej Dobosz. W 1988 zarejestrowany jako TW SB. Potem zmienił nazwisko” – napisał.
Okazało się, że w Instytucie Pamięci Narodowej są dokumenty, które to potwierdzają. Jak podał portal wpolityce.pl, urodzony w 1962 roku w Kłodzku Hadacz, był zatrudniony był w Kopalni Węgla Kamiennego w Jastrzębiu Zdroju. I właśnie tam miał donosić na swoich kolegów z pracy.
Co ciekawe, w jednej z notatek, dotyczących Dobosza-Hadacza, znalazła się informacja, że został „pozyskany na zasadzie współodpowiedzialności obywatelskiej”, a współpracę z nim zakończono 6 grudnia 1988 roku „z powodu popełnienia przestępstwa” przez TW „Matkę”.
Andrzej Hadacz, wylansowany niegdyś przez prorządowe media na najbardziej znanego obrońcę Krzyża Pamięci, został „gwiazdą” spotu wyborczego PO, wyemitowanego kilka dni przed wyborami parlamentarnymi w 2011 r. Jak oceniali zgodnie komentatorzy i politycy, 30-sekundowy filmik „Oni pójdą na wybory, a Ty?”, którym Platforma straszyła Polaków, w dużej mierze miał wpływ na wynik wyborczy. Hadacz pojawił się tam dwa razy: krzyczał „Tusk albo Komorowski w łeb” oraz z wściekłością rzucał „Nienawidzę ich!”.
Między 2011 r. a ostatnimi wyborami Hadacz brał udział w imprezach lobby homoseksualnego, gdzie stał na podium z Januszem Palikotem. Swoje wystąpienie z tęczowej platformy zaczął od okrzyku: „Słońce świeci dla wszystkich”, a zakończył deklaracją, że „każdego dziesiątego na Krakowskim Przedmieściu” będzie mówił, „że jesteście całkiem przyzwoici”.
Potem krytykował Andrzeja Dudę i popierał w wyborach prezydenckich... Bronisława Komorowskiego. – To całkiem przyzwoity, normalny wujek – przekonywał w nagraniu z lutego 2015 roku. Później zaczął pojawiać się na marszach organizowanych przez tzw. Komitet Obrony Demokracji…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz