W minioną sobotę do policjantów ze Zgierza dotarła informacja o tym, że jedna z mieszkanek ulicy Zagajnikowej była w ciąży i nie wiadomo teraz, co się dzieje z jej dzieckiem. Były podejrzenia, że mogła je zakopać. Kobieta została zatrzymana i przebadana przez lekarza, który potwierdził, że przed kilkoma dniami rodziła. W ręce stróżów prawa trafił też jej partner - Jerzy G.
Funkcjonariusze z psem przeszkolonym do odnajdywania zwłok zaczęli przeszukiwać okoliczne tereny. W sobotę późnym wieczorem w lasku tuż obok domu, w którym para mieszkała, odnaleźli zwłoki. W niewielkim zagłębieniu znajdowało się wiadro z maleńkim ciałkiem chłopczyka.
Wczoraj rano odbyła się sekcja zwłok dziecka. Wynika z niej, że synek kobiety w momencie porodu żył. - Z opinii lekarza sądowego biorącego udział w oględzinach wynika, że chłopiec urodził się w ósmym, a może nawet dziewiątym miesiącu ciąży - tłumaczy Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Wstępne wyniki sekcji dały podstawy do stwierdzenia, że chłopiec prawdopodobnie przez krótki czas żył. Dokonane na obecnym etapie ustalenia wskazują, że po urodzeniu się noworodek prawdopodobnie został umieszczony w wiadrze, a następnie zakopany.
Wczoraj Lidia M. i jej partner zostali przesłuchani w zgierskiej prokuraturze. Usłyszeli zarzut zabójstwa, za co grozi im dożywotnie więzienie.
Sąsiedzi pary są wstrząśnięci tym zabójstwem. - Z tym Jurkiem to normalnie można było porozmawiać, ona też zawsze "dzień dobry" mówiła. Co w nich wstąpiło? - pytają.
W związku z tą sprawą policjanci zatrzymali jeszcze 26-letnią koleżankę matki dziecka, która mogła mieć swój udział w tej zbrodni. Ona będzie przesłuchiwana dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz