Podczas rozmowy z Dominiką Wielowieyską kilkakrotnie zaprzeczał, jakoby miał molestować swoje pracownice. Mówił też, że nad całą sprawą pracuje już jego prawnik. - Nie mogę tak tego zostawić. To już są zbyt poważne sprawy. Walczę o swoją twarz, więc muszę to skierować na drogę prawną - mówił.
Szef "Faktów TVN" mówił też, że nie mógł się bronić przed artykułem "Wprost" sprzed dwóch tygodni, bo nie padło w nim żadne nazwisko. - To potworny rodzaj dziennikarstwa - ocenił publikację tygodnika. - To jak z wojną hybrydową na Ukrainie. To dziennikarstwo hybrydowe. To tworzenie gruntu do potężnej fali spekulacji - stwierdził. Odniósł się też do treści dzisiejszej publikacji "Wprost", w którym podano, że w
Na koniec Durczok powiedział, że obecnie myśli "jak przeżyć z dnia na dzień". - Jestem zdemolowanym psychicznie facetem. Trzymam się tylko dlatego, że moja była żona mnie wspiera - powiedział. Powiedział też, że bardzo chciałby poprowadzić jeszcze "Fakty" w TVN.
Wystąpienie Durczoka w TOK FM to odpowiedź na artykuły, jakie ukazały się w tygodniku "Wprost". W dzisiejszym numerze podano m.in. informację o "białym proszku" znalezionym w mieszkaniu, w którym miał przebywać szef "Faktów" TVN. Rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski w rozmowie z tygodnikiem potwierdził, że patrol policji spisał dziennikarza w apartamentowcu.
Na początku lutego w tygodniku Sylwestra Latkowskiego pojawił się głośny tekst, w którym opisano historię "znanej dziennikarki", która miała być molestowana przez "szefa zespołu bardzo popularnej stacji telewizyjnej". Choć "Wprost" wtedy nie ujawnił, o kogo chodzi ani o jakiej stacji telewizyjnej pisano w tekście, to w mediach i w internecie zaroiło się od spekulacji i plotek.
W ubiegłym tygodniu zarząd TVN postanowił powołać niezależną komisję. Ma ona na celu "zweryfikowanie rozpowszechnianych publicznie twierdzeń, że osoby zatrudnione w TVN mogły być przedmiotem mobbingu lub molestowania w miejscu pracy". W jej skład mieli wejść "wewnętrzni i zewnętrzni "
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz