2015/02/25

Rolnicy zaostrzą protesty - niektórzy grożą samobójstwem. "I tak niedługo umrę z głodu"



Rolnicy zaostrzą protesty - niektórzy grożą samobójstwem. "I tak niedługo umrę z głodu"


Rolnicy zaostrzą protesty - niektórzy grożą samobójstwem. "I tak niedługo umrę z głodu" - niezalezna.pl
foto: Zbyszek Kaczmarek
W zielonym miasteczku pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów nastroje się radykalizują. Rolnicy zapowiadają, że nie ustąpią, dopóki rząd nie pochyli się nad ich dramatyczną sytuacją. – Nie mamy do czego wracać. To walka o życie nasze i naszych dzieci – powtarzają rolnicy. Już zapowiadają zaostrzenie protestu.

Zbigniew Ostrowski na protest przyjechał z małej miejscowości Wiardy w powiecie łukowskim. Jest zdesperowany, bo jego gospodarstwo jest na granicy bankructwa. Mówi wprost, że jeżeli rząd nadal będzie ignorował rolników i nic nie zrobi, to popełni samobójstwo. – Powieszę się na tym sznurku, bo i tak niedługo umrę z głodu – podkreśla rolnik, wyjmując z kieszeni jednocześnie sznurek i różaniec. Gospodaruje na 25 hektarach, a jego gospodarstwo nastawione jest na hodowlę świń. – Od lat skutecznie się nas niszczy. Złodziejski rząd i politycy. Będę to głośno powtarzał – żali się pan Zbigniew. Jak mówi, pierwsze problemy pojawiały się w latach 90. Później było już tylko gorzej. – W 1997 r. sprzedawałem kilogram żywca za 5 zł. Dzisiaj jest to ok. 4 zł – opowiada rolnik. Żeby zrozumieć problem, wystarczy uzmysłowić sobie, że w tamtych czasach przeciętne wynagrodzenie wynosiło 1061 zł, dziś jest to 4379 zł.

Jak mówią rolnicy, wszystko od tamtego czasu zdrożało, tylko ceny ich płodów rolnych tanieją. Mają żal przede wszystkim do pośredników. – Sprzedawałem ostatnio świnie w firmie posła PSL‑u Krzysztofa Borkowskiego w Mościbrodach i zapłacił mi 3,80 zł za kilogram. Powiedział, że więcej nie może. Niech pan spróbuje od niego kupić, to zapłaci pan 3 razy więcej. Jesteśmy oszukiwani – mówi nam Zbigniew Ostrowski, który popadł w spiralę długów, a ich wartość szacuje teraz na 300 tys. zł. Obecnie protestuje przykuty do latarni przy Kancelarii Premiera. Jego żona pilnuje gospodarstwa. W domu czeka również na niego 10-letni syn. – Będę protestował do skutku, a jeżeli rząd mnie do tego zmusi, to się powieszę – grozi pan Zbigniew. Te zapowiedzi należy traktować poważnie w kontekście danych Narodowego Funduszu Zdrowia, który wskazuje, że rolnicy są grupą zawodową w Polsce najczęściej popełniającą samobójstwa. Nikt jednak nie interesuje się protestującymi. Na rozmowę z nimi nie pofatygowała się ani premier, ani nikt z rządu. – Mam wrażenie, że gdyby zamiast człowieka do słupa przykuć psa, to ktoś by się nim zajął. Nami nikt z rządu się nie interesuje – podkreśla pan Zbigniew. Protestujący są jednak pod stałą obserwacją policji. Za wykroczenia rozdawane są mandaty. Gdy pan Zbigniew protestował w Zdanach, otrzymał mandat za chodzenie niewłaściwą stroną drogi. Dostał wezwanie na policję.

W warszawskim zielonym miasteczku na stałe przebywa kilkadziesiąt osób. Na protest przybywali z całej Polski. Mają różne gospodarstwa. Niektórzy gospodarują na kilku hektarach ziemi, inni jak pan Marcin na 400 ha. Pokazuje zdjęcia szkód wyrządzonych przez dziki. Straty są ogromne. Podkreśla również krytyczną postawę wobec rządzących. – Rząd i Unia Europejska chce zadłużyć polskich rolników, aby ich zmusić do sprzedaży gospodarstw. To przemyślana taktyka. Podobnie jak Donald Tusk dostał od urzędników UE nagrodę za wykończenie stoczni i przemysłu, tak Sawicki pewnie dostanie fuchę, za zniszczenie polskiego rolnictwa – podkreśla pan Marcin. Dziś rolnicy domagają się spełnienia postulatów i dymisji Marka Sawickiego. Przygotowali już nawet taczki do wywiezienia ministra.                                                                                                                                                                                                                                                   No  i  widać  jakie  są  nastroje  w  ludziach  i  jak  należy  walczyć  o  swoje  ,  być  upartym  i  się  nie  dać  .  Górnikom  coś  tam  się  udało  ale  to  zupełnie  co  innego  ale  i  tak  nie  wyszło  to  co  wyjść  miało  .  Tylko  że  strajk  rolników  rządowi -  WISI  .  Po awanturują  się  i  w  końcu  pojadą  do  domu  bo  rząd  dla  nich  nic  nie  zrobi  bo  Unia  zabroniła  .  Polaczki  zdychajcie  sobie  z  głodu  ,  nam  to  wisi  .  Nie  trzeba  się  było  pchać  do  Unii  jak  was  na  to  nie  stać  .  Dziad  nie  idzie  na  kolację  do  restauracji  z  5  gwiazdkami   bo  go  nie  stać  ,  wobec  tego  idzie  do  baru  i  jakoś  sobie  radzi  .  Mieliśmy  bar  i jakoś   dobrze  było  ,  teraz  mamy    tą  restaurację  i  głód  .  Ale  jak  ktoś  z  wydumanych  ambicji  sięga  ponad  miarę  to  koniec  jest  właśnie  taki  . Nas  zwyczajnie  na  Unię  nie  stać  .  Już  niedługo  się  okaże  kto  miał  rację  jak  zamiast  polskiego  obiadu  w  restauracjach  będą  same  Chińczyki  .  pa,  pa  .   ja  wolę  Polski  bar  !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!                                                                                                      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz