3-miesięczny Oliwier z Zawiercia urodził się bez rąk i nóg. Rodzice o niepełnosprawności syna dowiedzieli się dopiero po porodzie. Twierdzą, że żaden z sześciu lekarzy, którzy wykonywali w trakcie ciąży badanie USG, nie poinformował ich o groźbie tak poważnej niepełnosprawności. - Jesteśmy tym wstrząśnięci i mamy żal do tych wszystkich lekarzy- mówi Anna Pelon, mama Oliwiera i zapowiada walkę w sądzie o rentę dla dziecka.
- Wszystkiego dowiedzieliśmy się dopiero po porodzie, po cesarskim cięciu. Mnie poinformował mąż. Przyszedł do mnie i mi powiedział, że dziecko urodziło się bez nóg i praktycznie bez rąk. Byłam w szoku. Nie mogłam w to uwierzyć. Myślałam: to jest jak zły sen - opowiada mama Oliwiera, Anna Pelon.
"Dziecku obcięło kończyny"
Lekarz prowadzący określił nam nawet płeć dziecka, więc nie rozumiem jak to jest możliwe, że nie widział reszty
Anna Pelon – mama chłopczykażaden z lekarzy nie zauważył, że dziecko może mieć tak bardzo poważną wadę. - Jak to możliwe w XXI wieku, w dobie takiej technologii, kiedy są roboty i niesamowita informatyka, że nikt tego wcześniej nie wykrył - pyta mama chłopca.
Podkreśla, że w trakcie ciąży miała robionych w sumie siedem badań USG. Wykonywało je sześciu lekarzy. - Na żadnym USG nikt nie zauważył, że dziecko nie ma nóg czy rąk. To jest nieprawdopodobne. To nie jest drobny szczegół, kiedy nie widać, że nie ma jednego palca - tym bardziej, że lekarze podczas USG liczą nawet palce. Lekarz prowadzący określił nam nawet płeć dziecka, więc nie rozumiem jak to jest możliwe, że nie widział reszty ciała - mówi kobieta.
Zignorowano sygnał ostrzegawczy?
17 lipca ubiegłego roku jeden z lekarzy zasugerował matce, że dziecko ma krótsze jedno udo. Jakiekolwiek tego typu problemy wykluczył jednak lekarz prowadzący, który niemal dwa tygodnie później wykonał badanie USG. Mama Oliwiera miała usłyszeć wówczas, że wszystko jest w porządku, a lekarz robiący poprzednie badanie "musiał popełnić błąd".
- Kiedy zapytaliśmy, czy trzeba robić dodatkowe badania prenatalne, powiedział, że nie ma takiej potrzeby, nie ma takich wskazań, bo dziecko rozwija się prawidłowo i zapewne będzie po prostu mniejsze, bo ja nie jestem za wysoka - relacjonuje Anna Pelon.
Mimo że kobieta po tych wydarzeniach była badana jeszcze 4-krotnie, żaden z lekarzy - w tym ten, który wcześniej zwracał uwagę na krótsze udo - nie zauważył żadnych patologii.
- Jesteśmy tym wstrząśnięci i mamy żal do tych wszystkich lekarzy. Jesteśmy na drodze sądowej. Chcemy dostać jakieś ubezpieczenie i rentę, która się małemu należy za to niedopatrzenie lekarzy, za ten błąd lekarski - mówi mama chłopca.
"Jasnowidzem nie jestem"
Lekarz prowadzący ciążę kobiety nie ma sobie nicdo zarzucenia. Tłumaczy, że nie wykonał badań prenatalnych, bo te nie były konieczne, a wyniki badań USG pozwalały mu stwierdzić, że dziecko rozwija się prawidłowo.
Musiałbym być jasnowidzem. Wiedząc, że tak się to rozwinie, zapewne bym te badania zlecił. Natomiast jak widać, jasnowidzem nie jestem.
- Musiałbym być jasnowidzem. Wiedząc, że tak się to rozwinie, zapewne bym te badania zlecił. Natomiast jak widać, jasnowidzem nie jestem - komentuje Paweł Jedynak ze szpitala w Zawierciu.
Nie planuje przepraszać rodziców chłopca, bo jego zdaniem nie ma do tego powodu. - Za co mam przeprosić? Za to, że pracuję? Że tak się stało z przyczyn dla mnie niejasnych, nieznanych mi? To dziecko zostało przekazane do właściwej placówki praktycznie zaraz po urodzeniu. Może tam trzszukać odpowiedzi: na jakim etapie przyczyna tego stanu mogła zostać wykryta, czy powinna być wykryta i co by to dało, gdyby została wykryta - mówi Paweł Jedynak.
Lekarz nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego badania USG nie pozwoliły na wykrycie, że dziecko nie ma rączek i nóżek. - Jak widać, medycyna nie jest doskonała do końca - ucina.
Niedokładność czy wadliwy sprzęt?
- Tak duża ilość badań i absolutnie nikt nie zwrócił uwagi na brak kończyn? Aż trudne to jest do wyobrażenia - mówi konsultant wojewódzki ds. położnictwa, prof. Krzysztof Sodowski.
Zauważa, że badania mogły być niedokładne lub lekarze wykonywali je na wadliwym sprzęcie. - Te wady, które wystąpiły u dziecka - w przypadku wystąpienia taśm owodniowych - to bardzo trudny i rzadki przypadek, ale na dobrym sprzęcie, przez doświadczonego lekarza (szczególnie w diagnostyce prenatalnej) musiały być wykryte - dodaje.
Podkreśla, że medycyna rozwija się w szybkim tempie. - Aparaty, którymi my dysponujemy, mają tak ogromną rozdzielczość, że w zasadzie w 18. tygodniu ciąży wiemy wszystko o płodzie. Wiemy jak się rozwija, czy ma prawidłowo rozwinięte narządy, jesteśmy w stanie policzyć wszystkie paluszki u rąk i nóg. Wydaje mi się, że coś tu nie zadziałało - komentuje konsultant wojewódzki ds. położnictwa.
Zaznacza, że badanie USG pozwala dowiedzieć się wielu szczegółów dotyczących rozwoju płodu. - Nie polega tylko na tym, żeby zobaczyć czy jest akcja serca i czy dziecko żyje. To nie jest też tylko zbadanie wymiarów kości głowy. Jest to bardzo dokładne badanie strukturalne całego płodu. I my naprawdę musimy do 20-tego tygodnia życia płodu wiedzieć o nim wszystko – czy jest zdrowy, czy nie ma wad strukturalnych, czy nie m
"Nie ma co płakać"
Rodzice rehabilitują 3-miesięcznego Oliwiera, starają się konsultować z różnymi specjalistami. Podkreślają, że są pozytywnie nastawieni.
- Nie poddajemy się, bo gdybyśmy się poddali, wszystko by runęło. Po prostu cieszymy się, że dziecko urodziło się w takiej rodzinie jak my, a nie w rodzinie, która jest patologiczna, która nie mogłaby pomóc - mówi ojciec Oliwiera, Kacper Pelon. No cóż z tego wynika że nasi lekarze to debile . Codziennie mamy coś na temat ich nie kompetencji . Mnie natomiast zastanawia jedno . Sprawa in vitro w Policach miała miejsce w sierpniu ur. a prasa sobie przypomniała po pół roku i zrobiła to wbrew woli matki bo matka wszystko załatwiła ze szpitalem , dostała odszkodowanie i nie chciała tego rozdmuchiwć . Ale paparaci płacą swoim informatorom jak temat dobry a ten taki był . Po tym całym bałaganie który zafundował pacjentom rząd za pomocą pojebanego i nikomu nie potrzebnego NFZ wolą całą uwagę skupić na lekarzach żeby od siebie odsunąć opinię publiczną a że prasa to PO , nie ma się czemu dziwić . Ale i na nich się to kiedyś odbije jak zachorują bo w niektórych przypadkach nawet kasa nie pomorze a to co robimy innym wraca do nas w dwójnasób . A te nagonki niczemu nie służą ale spowodują że lekarze opuszczą ten kraj i po ptokach . Wtym wypadku coś poszło nie tak ale tak czy siak aborcji by nie było bo żyjemy w państwie kościelnym i aborcja i tak by nie wchodziła w grę . Może wiedzieli ale nie powiedzieli ?? No trudno powiedzieć ale tak czy siak niczego by to nie zmieniło . No cóż ja nie bardzo wiem co by to dało gdyby wiedzieli , no może tyle że by się jakoś psychicznie przygotować ale na coś takiego przygotować się nie da . gb
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz