- Wydałem taką decyzję, kierując się bezpieczeństwem dzieci. Wszystkie przepisy zostały tu złamane, ten żłobek zamienił się w plac budowy. Dzieci siedziały w pomieszczeniach z oknami zasłoniętymi folią, w kurzu, pyle i hałasie, w pomieszczeniach zdemontowane były też osłony zabezpieczające - mówi tvnwarszawa.pl Dariusz Rudaś, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w m.st. Warszawie.
I dodaje, że to była jedyna możliwość w tej sytuacji.
- To jest nasze zadanie, ochrona zdrowia i życia ludzkiego. Tu nie chodzi tylko o kwestie przepisów, ale zdrowego rozsądku. Zamknąłem placówkę z bólem serca, bo zdaję sobie sprawę z tego, że to duża uciążliwość dla rodziców, ale lepiej, żeby zostały one w domu niż na placu budowy - podkreśla Rudaś.
Ratusz złamał umowę?
- Dzisiaj zostałam poinformowana, że opiekę nad dziećmi do czasu ponownego otwarcia żłobka muszą zapewnić rodzice. Dzieci nie zostaną przydzielone do innych placówek - skarży się jedna z mam.
Jej zdaniem, to złamanie przez ratusz umowy o opieki nad dzieckiem, którą rodzice podpisali na czas wrzesień 2014 - 31 sierpień 2015 r.
Ratusz odpowiada, że zaczął już szukać miejsc dla dzieci z Działdowskiej.
- Jesteśmy oburzeni decyzją sanepidu, bo za nieprawidłowości w nadzorze nad przeprowadzanym remontem sanepid w trybie natychmiastowym obciąża konsekwencjami rodziców i ich dzieci, nie dając Zespołowi Żłobków szans na wpłynięcie na wspólnotę i korektę. W marcu zrobiliśmy kontrolę i nie było opisanych przez sanepid niedogodności. Już od piątku robimy wszystko, aby zrealizować zalecenia sanepidu, choć remont nie jest robiony przez miasto, a wspólnotę mieszkaniową - komentuje Katarzyna Pienkowska z biura prasowego stołecznego ratusza.
Jak podkreśla, ratusz planuje odwołać się od decyzji sanepidu. Szczególnie, że to nie miasto, a wspólnota mieszkaniowa, jest zleceniodawcą remontu. To ona zarządza budynkiem, w którym znajduje się żłobek.
Jak podkreśla, ratusz planuje odwołać się od decyzji sanepidu. Szczególnie, że to nie miasto, a wspólnota mieszkaniowa, jest zleceniodawcą remontu. To ona zarządza budynkiem, w którym znajduje się żłobek.
- Współpraca ze wspólnotą mieszkaniową jest trudna, ale do tej pory udawało się rozwiązywać wszystkie problemy - podkreśla Pienkowska.
Zapewnia także, że władze miasta robią wszystko, by żłobek został jak najszybciej otwarty.
Zapewnia także, że władze miasta robią wszystko, by żłobek został jak najszybciej otwarty.
Dostaną urlop?
Na razie rodzice, którzy nie mają z kim zostawić swoich dzieci, mogą liczyć na zaświadczenia dla pracodawców i pomoc z ZUS-u.
- Wystawiamy zaświadczenia dla pracodawców, na podstawie których można wystąpić o płatną opiekę do ZUS-u (na okres do 60 dni roboczych) z powodu nieprzewidzianego zamknięcia żłobka z przyczyn od nas niezależnych - tłumaczy w rozmowie z nami jedna z pracownic żłobka.
To rozwiązanie nie satysfakcjonuje wszystkich. Rodzice pytają: jaki pracodawca zechce trzymać pracownika, który z dnia na dzień oświadcza, że od poniedziałku nie będzie go w pracy nie wiadomo jak długo, być może do końca czerwca, czyli ponad 2 miesiące?
W takiej sytuacji jest ponad 80 osób.Takie jaja to tylko Polsce . Zaden normalny kraj nie zostawiłby dzieci osób pracujących bez opieki i " kazał " rodzicom zająć się pociechami a w pracy poprosić o urlop . To jest chore . Dobre tylko dla pracowników budżetówki bo ci nic nie stracą . Ale ci co pracują w firmach prywatnych mogą się z pracą pożegnać . Zważywszy na fakt że znaleźć dobrą prace jest cholernie trudno więc to co robi rząd jest zwyczajnym świństwem . Jeszcze jeden dowód na to że ten rząd jest nieudolny a interesy ludzi ma głęboko w dupie !!!!!!!!!!!!!!!!!! GB.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz