2015/04/28

"Kłamczucha!" Związkowcy wygwizdali Kluzik-Rostkowską

Gwizdkami i okrzykami zagłuszyli wystąpienie minister edukacji Joanny Kluzik-    Rostkowskiej związkowcy z oświatowej "Solidarności". Zorganizowali oni manifestację przed kancelarią premiera, by domagać się podwyżki płac o 9 proc.

Kluzik-Rostkowska,                                                                 która wyszła do protestujących przed kancelarią premiera, usiłowała wytłumaczyć związkowcom, że nie ma pieniędzy na ich podwyżki. Protestujący zagłuszali jej wystąpienie. Krzyczeli: "kłamczucha", "kłamczucha". 

                                                                               

Gwizdkami i okrzykami zagłuszyli wystąpienie minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej związkowcy z oświatowej "Solidarności". Zorganizowali oni manifestację przed kancelarią premiera, by domagać się podwyżki płac o 9 proc.

Kluzik-Rostkowska, która wyszła do protestujących przed kancelarią premiera, usiłowała wytłumaczyć związkowcom, że nie ma pieniędzy na ich podwyżki. Protestujący zagłuszali jej wystąpienie. Krzyczeli: "kłamczucha", "kłamczucha". 


Kluzik-Rostkowska powtórzyła, że w ostatnich 10 latach nakłady na edukację wzrosły o 15 mld zł (w 2004 r. subwencja oświatowa wynosiła 25 mld zł, w roku 2014 wynosiła 40 mld zł), w tym samym czasie liczba uczniów zmalała o 23 proc., a liczba nauczycieli zmalała o 11 proc. Powtarzała, że nie ma żadnych wątpliwości, iż te 40 mld zł, które są dziś w systemie, mogłyby pracować znacznie lepiej, a nie jest to możliwe bez zmian w Karcie Nauczyciela.
- Szanuję, rozumiem, dziękuję wam za ciężką pracę. Teraz krzyczcie! - zakończyła swoje wystąpienie Kluzik-Rostkowska.
Związkowcy ją wygwizdali. - Nie chcemy kłamstw w sprawie naszych pensji - krzyczeli.
Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda wytknął minister, że inne miała poglądy na podwyżki w oświacie, kiedy była w opozycji do obecnego rządu. - Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - skwitował.
Dodał, że mówienie o tym, iż podwyżki nie są możliwe bez zmian w Karcie Nauczyciela, to "nie dialog, tylko szantaż".

"Przyjechaliśmy do Kopacz"

Według organizatorów w pikiecie uczestniczy prawie 7 tys. osób. Mają ze sobą flagi związkowe, gwizdki, trąbki. Na transparentach można przeczytać m.in.: "Nauczyciel nie wariat - nie zamieni pracy w wolontariat", "Na edukacji eksperymenty to szaleństwa odmęty".
- Nie chciała z nami siąść do dialogu pani premier Ewa Kopacz, więc przyjechaliśmy do niej, do Warszawy - mówił wcześniej Duda.
Zaznaczył, że związkowcy przyszli przed siedzibę rządu walczyć o godne warunki pracy i płacy nauczycieli, a to oznacza, że przyszli walczyć o jakość edukacji i przyszłość uczniów.
- Jeśli słyszymy, że Karta Nauczyciela to relikt przeszłości, bo została przyjęta przez Sejm pod koniec stanu wojennego, to ja przypomnę, że kodeks pracy został przyjęty w 1973 roku. Czy to oznacza, że też należy go zlikwidować? - pytał Duda.
Związkowcy zamierzają przekazać premier Ewie Kopacz petycję. Następnie przejdą przed budynek Sejmu. Tam również ma być złożona petycja.

MEN: Nie ma pieniędzy

Wtorkowa manifestacja oświatowej "Solidarności" jest kolejną akcją protestacyjną zorganizowaną przez ten związek przed siedzibą rządu. Poprzednio Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania pikietowała przed KPRM w grudniu ubiegłego roku.
Wówczas również zgłaszano postulat podniesienia płac nauczycieli oraz protestowano przeciwko przekazywania przez samorządy prowadzenia szkół innym podmiotom. 18 marca rada sekcji podjęła decyzję o zaostrzeniu protestu - organizacji kolejnej manifestacji w kwietniu oraz o wchodzeniu przez komisje zakładowe i międzyzakładowe oświatowej "Solidarności" działające w szkołach i przedszkolach w spory zbiorowe z pracodawcami czy dyrektorami placówek.

Oświatowa Solidarność nie jest jedynym związkiem zrzeszającym nauczycieli, który prowadzi akcję protestacyjną. 18 kwietnia w Warszawie odbyła się ogólnopolska manifestację organizowana przez Związek Nauczycielstwa Polskiego; według związkowców uczestniczyło w niej około 22 tys. osób. ZNP także domaga się podwyżek dla nauczycieli - o 10 proc. w 2016 r. oraz zaniechania przekazywania prowadzenia szkół przez samorządy innym podmiotom.


Od początku marca minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska, komentując żądania obu związków przypomina, powtarza, że nie nie ma pieniędzy na podwyżki. Stwierdziła ponadto, że żądania związkowców kosztowałaby budżet państwa 4 mld zł.

Po raz ostatni płace zasadnicze nauczycieli wzrosły we wrześniu 2012 r. (w zależności od ich stopnia awansu zawodowego od 83 zł do 114 zł). W efekcie wynagrodzenie zasadnicze nauczycieli wynosi brutto: stażysty - 2265 zł, nauczyciela kontraktowego - 2331 zł, nauczyciela mianowanego - 2647 zł, nauczyciela dyplomowanego - 3109 zł.
Autor: MAC/ja / Źródło: tvn2                                                                                
Kluzik-Rostkowska powtórzyła, że w ostatnich 10 latach nakłady na edukację wzrosły o 15 mld zł (w 2004 r. subwencja oświatowa wynosiła 25 mld zł, w roku 2014 wynosiła 40 mld zł), w tym samym czasie liczba uczniów zmalała o 23 proc., a liczba nauczycieli zmalała o 11 proc. Powtarzała, że nie ma żadnych wątpliwości, iż te 40 mld zł, które są dziś w systemie, mogłyby pracować znacznie lepiej, a nie jest to możliwe bez zmian w Karcie Nauczyciela.
- Szanuję, rozumiem, dziękuję wam za ciężką pracę. Teraz krzyczcie! - zakończyła swoje wystąpienie Kluzik-Rostkowska.
Związkowcy ją wygwizdali. - Nie chcemy kłamstw w sprawie naszych pensji - krzyczeli.
Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda wytknął minister, że inne miała poglądy na podwyżki w oświacie, kiedy była w opozycji do obecnego rządu. - Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - skwitował.
Dodał, że mówienie o tym, iż podwyżki nie są możliwe bez zmian w Karcie Nauczyciela, to "nie dialog, tylko szantaż".

"Przyjechaliśmy do Kopacz"

Według organizatorów w pikiecie uczestniczy prawie 7 tys. osób. Mają ze sobą flagi związkowe, gwizdki, trąbki. Na transparentach można przeczytać m.in.: "Nauczyciel nie wariat - nie zamieni pracy w wolontariat", "Na edukacji eksperymenty to szaleństwa odmęty".
- Nie chciała z nami siąść do dialogu pani premier Ewa Kopacz, więc przyjechaliśmy do niej, do Warszawy - mówił wcześniej Duda.
Zaznaczył, że związkowcy przyszli przed siedzibę rządu walczyć o godne warunki pracy i płacy nauczycieli, a to oznacza, że przyszli walczyć o jakość edukacji i przyszłość uczniów.
- Jeśli słyszymy, że Karta Nauczyciela to relikt przeszłości, bo została przyjęta przez Sejm pod koniec stanu wojennego, to ja przypomnę, że kodeks pracy został przyjęty w 1973 roku. Czy to oznacza, że też należy go zlikwidować? - pytał Duda.
Związkowcy zamierzają przekazać premier Ewie Kopacz petycję. Następnie przejdą przed budynek Sejmu. Tam również ma być złożona petycja.

MEN: Nie ma pieniędzy

Wtorkowa manifestacja oświatowej "Solidarności" jest kolejną akcją protestacyjną zorganizowaną przez ten związek przed siedzibą rządu. Poprzednio Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania pikietowała przed KPRM w grudniu ubiegłego roku.
Wówczas również zgłaszano postulat podniesienia płac nauczycieli oraz protestowano przeciwko przekazywania przez samorządy prowadzenia szkół innym podmiotom. 18 marca rada sekcji podjęła decyzję o zaostrzeniu protestu - organizacji kolejnej manifestacji w kwietniu oraz o wchodzeniu przez komisje zakładowe i międzyzakładowe oświatowej "Solidarności" działające w szkołach i przedszkolach w spory zbiorowe z pracodawcami czy dyrektorami placówek.

Oświatowa Solidarność nie jest jedynym związkiem zrzeszającym nauczycieli, który prowadzi akcję protestacyjną. 18 kwietnia w Warszawie odbyła się ogólnopolska manifestację organizowana przez Związek Nauczycielstwa Polskiego; według związkowców uczestniczyło w niej około 22 tys. osób. ZNP także domaga się podwyżek dla nauczycieli - o 10 proc. w 2016 r. oraz zaniechania przekazywania prowadzenia szkół przez samorządy innym podmiotom.


Od początku marca minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska, komentując żądania obu związków przypomina, powtarza, że nie nie ma pieniędzy na podwyżki. Stwierdziła ponadto, że żądania związkowców kosztowałaby budżet państwa 4 mld zł.

Po raz ostatni płace zasadnicze nauczycieli wzrosły we wrześniu 2012 r. (w zależności od ich stopnia awansu zawodowego od 83 zł do 114 zł). W efekcie wynagrodzenie zasadnicze nauczycieli wynosi brutto: stażysty - 2265 zł, nauczyciela kontraktowego - 2331 zł, nauczyciela mianowanego - 2647 zł, nauczyciela dyplomowanego - 3109 zł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz