2015/04/28

Moskwa pustoszeje. Ludzie ratują oszczędności i uciekają z kraju


rosja paszport emigracja
Luksusowe apartamenty przy prestiżowych ulicach rosyjskiej stolicy świecą pustkami. Zamożni Rosjanie i zagraniczni biznesmeni opuszczają pogrążony w kryzysie kraj.
Tylko na Arbacie – najbardziej prestiżowej ulicy w pobliżu Kremla – w ciągu roku liczba mieszkań czekających na wynajem wzrosła o 24 proc. - wynika danych rosyjskiej agencji Knight Frank, opublikowanych przez serwis “The Moscow Times”. Oferty kierowane są tylko do bardzo zamożnych klientów, bo koszt miesięcznego użytkowania apartamentu w tej części Moskwy przekracza 30 tys. zł.
Niewiele lepiej wygląda sytuacja przy ulicy Twerskiej, która ciągnie się od Kremla do stacji metra Białoruskaja. Liczba mieszkań do wynajęcia zwiększyła się o 18 proc.

Dlaczego moskiewska elita się ewakuuje?

Abrat i ulica Twerska to symbol klasy i statusu społecznego. - Dobrze rozwinięta infrastruktura i historyczna zabudowa przyciągają zwykle młodych przedsiębiorców, intelektualistów i członków korpusów dyplomatycznych – mówi Olga Tarakanova, analityk w firmie Knight Frank.
Ale w dobie kryzysu nawet prestiż nie jest skutecznym wabikiem dla najbogatszych mieszkańców Moskwy. Dla analityków tak duża liczba opustoszałych apartamentów w dzielnicy, która pamięta jeszcze rządy carów, świadczy o tym, że moskiewska elita zwija biznesy w obawie przed pogłębiającym się kryzysem.
Poza bogatymi moskwianami, bagaże pakują także pracownicy zagranicznych korporacji, które ulokowały swoje inwestycje w Rosji. Ci, którzy pochodzą z Zachodu, a w Moskwie są tylko wykonawcami zleceń firmy-matki, wracają do swoich państw, bo płacąc podatki w dolarach lub euro, w Rosji niewiele mogą zarobić.
Wszystko przez skutki sankcji i spadek cen ropy, które pociągnęły za sobą spadek rubla wobec dolara o 30 proc. i wycofanie zagranicznego kapitału z kraju. Szacuje się, że do końca 2014 roku z Rosji wytransferowano nawet 150 miliardów dolarów. Efekt? Gospodarka skurczyła się o ok. 5 proc., a ceny towarów skoczyły średnio o 25 proc.
Poza kwestiami ekonomicznymi, pojawiły się też też względy społeczne i brak zaufania rodowitych Rosjan do przedsięwzięć zagranicznych biznesmenów. Dziś pracownicy z Zachodu są szykanowani i na każdym kroku podejrzewani o kolaborację z Zachodem. - Czują ciśnienie zagęszczającej się atmosfery, widmo wojny i zaostrzenie retoryki wobec „obcych” - mówi rosyjski politolog Konstantin Pałaczew.

Rosja traci zachodnich ekspertów

Tylko w 2014 roku ponad pół miliona niepewnych swojej sytuacji finansowej obywateli zachodnich państw zwinęło interesy i opuściło Rosję. To prawie połowa spośród wszystkich przedstawicieli Zachodu. Nad Wołgą zostało ok. 700 tys. osób, które nie zrezygnowały z „oswajania rosyjskiej duszy”.
Jaroław Pilucik
Jak pokazuje mapa, sporządzona na podstawie danych z Federalnego Urzędu Statystycznego, Rosję opuszczają przede wszystkim: Niemcy, Amerykanie, Brytyjczycy, a także Finowie, Kanadyjczycy, Hiszpanie, Włosi i Francuzi. W sumie: ok. 250 tys. osób, głównie przedstawicieli biznesu oraz specjaliści: informatycy, inżynierowie i menadżerowie.
Kryzys wygania z Rosji nie tylko zachodnich inwestorów, ale też obywateli krajów należących do Wspólnoty Niepodległych Państw, które blisko współpracują z Rosją, np. Uzbeków i Tadżyków. Życie w drogiej Rosji przestało być dla nich opłacalne, a zarabianie w słabym rublu – atrakcyjne dla rodzin, którym pracownicy z Azji Centralnej przesyłają wypłaty. Jak wynika z danych Federalnego Urzędu Migracyjnego, w sumie do Uzbekistanu wróciło 100 tys. obywateli, a do Tadżykistanu – 22 tys.


Na ich miejsce przyjeżdżają z kolei m.in.: Gruzini, Koreańczycy, Chińczycy, Mongołowie, Kazachowie i Ukraińcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz