2015/04/29

Politolog: Warto zakończyć wybory na pierwszej turze. Kandydaci szybciej przestaną się ośmieszać

28-04-2015 , ostatnia aktualizacja 28-04-2015 22:30
»Paweł Kukiz, Bronisław Komorowski, Magdalena Ogórek, Andrzej Duda kolaż
 fot. Grzegorz Michałowski/Marcin Bednarski/Marcin Obara  /  źródło: PAP
– Zakończenie wyborów w pierwszej turze będzie służyć przede wszystkim zaoszczędzeniu nerwów wyborców i dalszego ośmieszania się przez kandydatów – mówi dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, politolog z UW.
Newsweek.pl: Reakcja prawicy na hasło Bronisława Komorowskiego „Rozstrzygnijmy wybory w pierwszej turze” była bardzo nerwowa? Jak pani ocenia to hasło.
Dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz: To do końca nie jest hasło wyborcze, nazwałabym je raczej apelem, właśnie o to, by wybory rozstrzygnąć w I turze, co akurat może do wielu Polaków trafić. Szczególnie, gdy przyjrzymy się pozostałym kandydatom, Andrzejowi Dudzie, który nie jest kandydatem samodzielnym i pozostałym - tych można określić jako wyborczy folklor. Choć trzeba przyznać, że Platforma także niewiele robi, by pierwsza tura była pewna.
Newsweek.pl: Argument PO, że jeśli Komorowski wygra w pierwszej turze, to zaoszczędzimy, jest dobry?
Dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz: Wszystko wskazuje na to, że Komorowski wygra wybory i tak, w związku z tym byłoby nawet rozsądne, by taką oszczędność poczynić.
Newsweek.pl: Namawianie wyborców do oszczędności nie obraża ich inteligencji?
Dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz: Jest w tym trochę racji, ale oszczędność to jest dziś dobry argument. Lubimy słuchać polityków, którzy mówią, że oszczędzają na administracji itd. Dlatego hasło Komorowskiego może do wielu przemówić, a już na pewno w połączeniu ze spotem wyborczym prezydenta, w którym występuje wiele znanych osobistości. To połączenie może wywołać pożądaną refleksję, czy rzeczywiście nie lepiej zakończyć wybory na pierwszej turze i nie oglądać dalej, i tak bardzo słabej kampanii.                                            Zwycięstwo w pierwszej turze będzie przede wszystkim zaoszczędzeniu nerwów wyborców i ośmieszaniu się przez kandydatów. A pierwsze nerwowe komentarze, które pojawiły się w internecie, na szczęście nie zadecydują o ostatecznym wyniku wyborów. Zresztą autorzy tych komentarzy to nie jest elektorat Komorowskiego.
Newsweek.pl: A może Komorowski boi się drugiej tury?
Dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz: Nie, Bronisław Komorowski drugą turą nie jest zwyczajnie zainteresowany. Jego notowania są stabilne, ma podstawy, żeby sądzić, że wybory prezydenckie wygra. Dlatego PO może uważać, że szkoda marnować pieniądze podatników na drugą turę.
Newsweek.pl: Jarosław Kaczyński uważa, że hasło prezydenta Bronisława Komorowskiego może być skierowane do komisji wyborczych. Ma rację?
Dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz: Tak się właśnie zaczyna festiwal pomówień... Jarosław Kaczyński może sobie gdybać, ale będą to tylko paskudne domniemania i dowód na nieposzanowanie kontrkandydata, które niczego dobrego nie przyniesie. Podobnie zresztą jak druga tura.

Newsweek.pl: Prezes PiS apeluje o przyjrzenie się hasłu przez szefa PKW. Co może realnie zrobić?
Dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz: Może powiedzieć „będę się przyglądał” i tyle, co mógłby zrobić innego? Wiadomo, że i bez tego apelu przyglądałby się wyborom. Dlatego ubolewać wypada przede wszystkim nad poziomem intelektualnym obecnej kampanii. Gdyby mnie zapytano, czy na tego typu uprawianiu demokracji warto zaoszczędzić, odpowiedziałam, że na pewno nie warto na nią więcej wydawać.         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz