foto: GP
Cała prezydentura Bronisława Komorowskiego to
pasmo nieustannych gaf i wpadek, jednak to, co obserwujemy w czasie kampanii prezydenckiej, przeszło najśmielsze przypuszczenia. Oto w obliczu tragedii, jaką było trzęsienie ziemi w Nepalu, prezydent współczuje „nepalczykom”, na co buntuje się nawet najpopularniejszy na świecie komputerowy edytor tekstu, uparcie sugerując inną pisownię – z wielkiej litery – i podkreślając błąd czerwoną linią. Będąc w Kędzierzynie-Koźlu, prezydent z uporem powtarza pierwszy człon nazwy tej miejscowości jako „Kościerzyn”. Takiego miasta nie ma na mapie. Te wszystkie wpadki i błędy ortograficzne można by zbyć śmiechem, gdyby nie to, że popełnia je głowa państwa.
I trzeba dociekać, dlaczego tak się dzieje. Wiele wskazuje bowiem na to, że Bronisław Komorowski jest poważnie chory. I powinien o tym poinformować nie tylko swoich wyborców, ale całą opinię publiczną.
Tym samym skończą się spekulacje o nadużywaniu przez prezydenta płynów wysokoprocentowych tudzież innych używek. Nikt przecież z chorego śmiać się nie będzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz