Dodano: 02.03.2015 [10:59]
Współpracownicy Bronisława Komorowskiego – a podobno również i sam prezydent – winą za spadające poparcie głowy państwa w sondażach obarczają Ewę Kopacz – podaje „Fakt”. Według „dużego pałacu”, to premier ma ponosić całkowitą winę za narastającą falę strajków i protestów, a to grozi starającemu się o reelekcję prezydentowi dużymi kłopotami w wyborach.
– Jak się raz zdejmuje majtki, to potem trzeba to robić cały czas – takimi słowami prezydencki współpracownik zrelacjonował „Faktowi” obecny stosunek prezydenta do Kopacz.
Komorowski i jego ludzie maja być coraz bardziej niezadowoleni z posunięć Kopacz i uważają, że to przez jej decyzje tak mocno spadły sondażowe notowania głowy państwa. Obecny prezydent jeszcze dwa miesiące temu miał poparcie na poziomie 65 proc., a teraz notowania spadły poniżej 50 proc. – przypomina „Fakt”. Bliski współpracownik Komorowskiego mówi dziennikowi, że gdyby Kopacz – zdaniem prezydenta – „do końca wytrzymała ciśnienie w czasie strajku górników z Kompanii Węglowej, nie byłoby ani strzelania do górników w JSW – co skończyło się też kapitulacją rządu i rezygnacją prezesa – ani najazdu rolników na Warszawę i zapowiedzi kolejnych strajków”.
Kolejnym problemem dla Komorowskiego może też być to, że Kopacz rusza z ustawami wrażliwymi światopoglądowo, m.in. konwencją antyprzemocową oraz ustawą o zapłodnieniu in vitro. – Przez to możemy stracić dodatkowo część umiarkowanie konserwatywnego elektoratu, który głosował na Bronka – mówi „Faktowi” człowiek z otoczenia prezydenta.
– Jak się raz zdejmuje majtki, to potem trzeba to robić cały czas – takimi słowami prezydencki współpracownik zrelacjonował „Faktowi” obecny stosunek prezydenta do Kopacz.
Komorowski i jego ludzie maja być coraz bardziej niezadowoleni z posunięć Kopacz i uważają, że to przez jej decyzje tak mocno spadły sondażowe notowania głowy państwa. Obecny prezydent jeszcze dwa miesiące temu miał poparcie na poziomie 65 proc., a teraz notowania spadły poniżej 50 proc. – przypomina „Fakt”. Bliski współpracownik Komorowskiego mówi dziennikowi, że gdyby Kopacz – zdaniem prezydenta – „do końca wytrzymała ciśnienie w czasie strajku górników z Kompanii Węglowej, nie byłoby ani strzelania do górników w JSW – co skończyło się też kapitulacją rządu i rezygnacją prezesa – ani najazdu rolników na Warszawę i zapowiedzi kolejnych strajków”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz