2015/04/11

ANDRZEJ Duda prywatnie !!

Alfabet Andrzeja Dudy – część pierwsza

Dodano: 11.04.2015 [15:51]
​Alfabet Andrzeja Dudy – część pierwsza - niezalezna.pl
foto: Filip Błażejowski/Gazeta Polska
Dzisiaj bardzo wiele osób publicznych próbuje wmówić Polakom, że patriotyzm to przeżytek, a nawet coś w rodzaju obciążenia. Tymczasem bez dumy z naszego dziedzictwa, bez przekonania o tym, że Polska jest ważnym krajem europejskim, który w swojej przeszłości nieraz obronił nasz kontynent przed zagładą i ma dziś prawo oraz obowiązek inicjować istotne działania kształtujące europejską politykę, bez gotowości służby wobec ojczyzny, trudno budować dobrobyt kraju.

II Rzeczpospolita
Do jej dorobku odwołałem się podczas swojego przemówienia na konwencji wyborczej. To nie były puste słowa. Dla mnie jest synonimem polskiego sukcesu mimo niezwykle trudnych okoliczności. Nieistniejąca przez ponad wiek Rzeczpospolita nie tylko odzyskała wolność, ale w ciągu dwóch dekad scaliła się w jedno państwo i powiększała swój dobrobyt. A przecież po drodze była wojna z nawałą bolszewicką, były bardzo zacięte spory polityczne, konflikty narodowościowe, a mimo tych przeciwności naszym przodkom udało się budować, tworzyć, a nie wygaszać i likwidować. Marzę o tym, byśmy odnaleźli w sobie taką wolę umacniania potencjału naszego kraju, jaką mieli Polacy z II RP.

10 kwietnia
Na początku szok, niedowierzanie. Powtarzanie sobie, że to chyba niemożliwe. Później, gdy nadeszła wiadomość z Kancelarii Sejmu, ok. godz. 11, że marszałek Komorowski szykuje się do przejęcia władzy, szok ustąpił miejsca konieczności stanięcia w obronie polskiego porządku prawnego. Przyznam, że do dziś zastanawiam się, dlaczego Bronisław Komorowski tak rwał się wówczas do mianowania się głową państwa, przecież nie było nawet oficjalnego potwierdzenia, że prezydent Lech Kaczyński nie żyje. Jego współpracownicy telefonowali wówczas do mnie co chwilę i informowali o planach marszałka. Mam wrażenie, że zależało im na uzyskaniu mojej aprobaty, by mówić, że prawnik Kancelarii Prezydenta akceptuje tak pośpieszne przejęcie obowiązków głowy państwa przez Bronisława Komorowskiego. Zaprotestowałem bardzo stanowczo. W mojej ocenie byłoby to działanie naruszające konstytucję. Wiem, że na paskach telewizji informacyjnych ukazała się wtedy zapowiedź wystąpienia marszałka Sejmu jeszcze przed południem. Przypuszczam, że również moja postawa spowodowała odwołanie tego planu i opóźnienie jego realizacji. Bronisław Komorowski obwieścił przejęcie obowiązków głowy państwa ok. godz. 14. To był najbardziej dramatyczny dzień w moim życiu.

Córka
Jestem z nią od pierwszych sekund jej życia. Byłem przy narodzinach. Nie zemdlałem! Nigdy nie zapomnę tych chwil. Dla mężczyzny to przeżycie trudne do opisania. Po prostu wspaniałe. Staram się wychowywać Kingę po partnersku, w poczuciu odpowiedzialności za siebie. Tak wychowywał mnie mój tata. Poprzez rozmowę, a nie podnoszenie głosu i rozkazy. O to, czy mi się udało, należałoby oczywiście zapytać córkę, ale mam poczucie, że tak. Jestem z niej naprawdę bardzo dumny. Przede wszystkim dlatego, że wyrosła na mądrą i odpowiedzialną kobietę.

Decyzja o kandydowaniu
Nie rozpatruję jej w kategoriach trudna-łatwa. To po pierwsze wielkie wyzwanie, po drugie ogromna odpowiedzialność. A ja nigdy nie uchylałem się ani od wyzwań, ani od odpowiedzialności. Kiedy zatem prezes Jarosław Kaczyński złożył mi taką propozycję, to ją przyjąłem, mając głębokie wewnętrzne przeświadczenie, że jestem gotów do służby dla naszej ojczyzny. Konsultowałem tę decyzję z najbliższymi, ale podjąłem ją sam. Mam oczywiście pełną świadomość, ile ona zmienia w życiu mojejrodziny. Jakim, szczególnie na etapie kampanii wyborczej, jest dla niej ciężarem. Ani moja żona, ani córka nie aspirowały nigdy do bycia osobami publicznymi. Teraz codziennie mierzą się z zainteresowaniem mediów, czasami jest to dla nich tak zwyczajnie przykre. Mam jednak to szczęście, że zawsze mogłem liczyć na wsparcie najbliższych i nic się w tej sprawie nie zmieniło.

Dom rodzinny
Bardzo skromny, może nawet biedniutki. Rodzice pięli się po stopniach kariery naukowej, temu poświęcili swoje zawodowe życie, a wynagrodzenie młodych naukowców wtedy było niezwykle skromne. Dzisiaj zresztą też nie jest pod tym względem dużo lepiej. Na początku przez dziesięć lat naszym domem był mały, bo dziewięciometrowy pokoik w hotelu asystenckim. Gdy miałem 8 lat, na świat przyszła moja siostra. Tak się złożyło, że niemal do tego czasu byłem jedynym dzieckiem w rodzinie (szerzej rozumianej), zatem cieszyłem się z przywilejów, które mają jedynacy. Trochę na mnie chuchano i dmuchano. Ale nigdy nie zdejmowano ze mnie odpowiedzialności za moje czyny. Pod tym względem rodzice, także dziadkowie ze Starego Sącza (spędzałem z nimi dużo czasu, szczególnie podczas wakacji), byli jednomyślni i konsekwentni.

Dzieciństwo
Byłem dzieckiem niestroniącym od przygód. Raczej posłusznym, niekrnąbrnym, ale co jakiś czas swoimi pomysłami przyprawiałem a to rodziców, a to dziadków o zawrót głowy. Do rangi rodzinnej legendy awansował opis mojej rozprawy z pieczołowicie pielęgnowaną przez moją babcię agawą. Jako kilkuletnie dziecko znalazłem na podwórku ułamany stary nożyk. Oczywiście tak fantastyczne znalezisko ukryłem skrzętnie przed oczami dorosłych. Korzystając z nieobecności babci, po-stanowiłem wypróbować swój skarb na wspomnianej agawie. Odpiłowałem jej każdy listek i dodatkowo – zainteresowany wypływającym sokiem – każdy dokładnie wydrążyłem. Jako pierwsza efekt mojej ciężkiej pracy zobaczyła ciocia. Była przerażona. A gdy wieść o unicestwieniu ukochanej agawy dotarła do samej babci, ta omal nie zemdlała. Sprawa skończyła się wielką awanturą i lekcją, że od kwiatków babci należy się trzymać z daleka.

Góry
Mój dziadek urodził się w domu na przełęczy w Beskidzie Sądeckim w okolicach Łącka. Do dziś mieszka tam część mojej rodziny. Jako dziecko często spędzałem tam część wakacji, pomagałem w gospodarstwie. Później jako harcerz przemierzałem Beskid Sądecki, ale częściej Gorce i Beskid Wyspowy. Jako nastolatek wraz z kolegami z drużyny chodziłem po górach nocą. To była świetna przygoda, spora dawka adrenaliny. Wówczas nie było jeszcze mody na bieganie po górach, gdyby była, to pewnie byśmy po nich biegali.

Harcerstwo
Szczególny czas mojego życia. Przygodę z harcerstwem rozpocząłem jako jedenastolatek. To była jesień 1983 r. Zakończyłem w 1990 r., byłem wówczas drużynowym 5. Krakowskiej Drużyny Harcerskiej „Piorun”. Harcerskie przyjaźnie pozostały do dziś. Od 20 lat każdej jesieni wyjeżdżam z kolegami z zastępu „Orlęta” (imienia Orląt Lwowskich) w Gorce. Wracają wówczas wspomnienia, przede wszystkim te związane z najbardziej emocjonującymi chwilami harcerskiej rzeczywistości, czyli nocnymi podchodami. Każde obozowisko było jak twierdza: miało swoje straże, rzecz jasna także nocne. Chodziło o to, by niezauważonym przez nocne straże konkurencyjnego obozowiska podejść pod jego wartownie i zostawić kartę z informacją o swojej wizycie. Czasami zadanie było dodatkowo utrudnione i trzeba było do-wód swojej obecności umieścić w namiocie dowództwa obcego obozu harcerskiego. Takie akcje zawsze budziły wielkie emocje. I frajdę, na której wspomnienie nawet teraz się uśmiecham.

Kaczyński Jarosław
Wielki polityk i genialny strateg. A jednocześnie, tak jak jego śp. brat, człowiek wielkiej życzliwości. Dzisiaj największa postać polskiej polityki. Ma ogromne do-świadczenie, w tym doświadczenie działania w sytuacjach skrajnie trudnych. Od wielu lat bezpardonowo atakowany, nie zrezygnował z pracy na rzecz budowania uczciwego, sprawnego państwa. Podkreślam słowo „uczciwość”, bo Jarosław Kaczyński to człowiek niezwykłej uczciwości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz