Dodano: 03.04.2015 [12:25]
Stało się dokładnie tak, jak zapowiadał w czasie Konferencji Smoleńskiej Jürgen Roth. Niemiecki wywiad odnosząc się do jego sensacyjnych ustaleń ws. katastrofy smoleńskiej dość wymijająco skomentował kwestie raportu na który w swojej książce powołuje się dziennikarz śledczy. Rczenik BND oficjalnie stwierdza: „Nie twierdziliśmy, że w Smoleńsku doszło do zamachu”, w żaden sposób nie odnosi się jednak do wątku eksplozji o której pisze Roth.
Niemiecki dziennikarz śledczy poinformował, iż dysponuje raportami niemieckiego wywiadu, które wskazują, że tamtejsze służby nie mają wątpliwości, co do przyczyn katastrofy smoleńskiej. - Gdyby teraz wojskowy samolot z dowódcą NATO i innymi dowódcami został zestrzelony – doszłoby do wojny, nie tylko zimnej wojny, jaką mamy teraz, ale realnej, gorącej wojny. Być może dlatego nikt nie chce wyjaśnić przyczyn katastrofy smoleńskiej – mówił w TV Republika Jürgen Roth.
Jednak już w czasie Konferencji Smoleńskiej dziennikarz zwrócił uwagę na istotny aspekt całej sprawy i przewidział, że niemiecki wywiad z pewnością ani oficjalnie nie potwierdzi, ani nie zaprzeczy jednoznacznie doniesieniom zawartym w raporcie. Wreszcie głos w sprawie zabrał rzecznik BND:
- Nie wiemy na jakie raporty i źródła powołuje się pan Roth. Nie mamy także na razie wglądu do jego książki. Zapewniam jednak, że BND nigdy nie twierdził, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Chcę to wyraźnie podkreślić. To bzdura - napisał w komunikacie wysłanym do redakcji wPolityce.pl rzecznik niemieckiego wywiadu Martin Heinemann.
Na te słowa zareagował również sam Jürgen Roth, który napisał na Facebooku:
- BND wypowiedział się, choć nie zna książki. Nie napisałem, że BND wychodził z założenia, że był to zamach, tylko, że dwa źródła jednego z agentów BND przedstawiły mu taką tezę i że tenże agent przekazał to dalej do centrali. Szkoda, że BND nie zwrócił na to uwagi - czytamy we wpisie Rotha.
Na Konferencji Smoleńskiej Jürgen Roth opowiedział bardziej szczegółowo o raporcie z którego czerpie informację.
- To raport źródłowy agenta BND, który przekazuje, że jest nie jedno źródło mówiące o tym, że był wybuch. Pada w tym materiale również nazwisko osoby odpowiedzialnej za zamach. Raport wskazuje imię i nazwisko tej osoby. Oczywiście ja tego nie ujawniam w swojej książce - powiedział niemiecki dziennikarz.
W swojej książce dziennikarz śledczy szczegółowo opisuje linię polityki Władimira Putina. Rozpoczyna od analizy ataków bombowych w Moskwie, za którymi kryło się FSB i podkreśla, że osoby próbujące prowadzić własne śledztwo w tej sprawie ginęły. Następnie Roth zwraca uwagę na wojnę w Gruzji, Smoleńsk i i agresywną politykę Kremla wobec Ukrainy i omawia kwestię zestrzelenia samolotu malezyjskich linii lotniczych.
- Polski rząd utrzymuje, że był to jedynie tragiczny wypadek. Ja zestawiam ze sobą fakty, w sposób obiektywny staram się badać wszystkie informacje na ten temat. (...) Nie znam prawdy. Nikt jej nie zna. Z politycznych powodów nigdy nie wyjdzie ona na jaw. O tym jestem przekonany – tłumaczł niemiecki dziennikarz.
Kluczowe jest jednak spostrzeżenie Jürgen Rotha, od którego postanowił on zacząć swoją książkę.Wyjaśnia on również kwestię „zmowy milczenia” wokół tematu Smoleńska na arenie międzynarodowej. Jego analiza jest szokująca.
- Rozpocząłem książkę od pytania „Co się stało?”. Gdyby teraz wojskowy samolot z generalnym dowódcą NATO i innymi oficerami został zestrzelony, doszłoby do wojny, nie tylko zimnej wojny, jaką mamy teraz, lecz do gorącej. Być może właśnie dlatego nikt nie chce wyjaśnić prawdziwych przyczyn zestrzelenia malezyjskiego samolotu i katastrofy smoleńskiej. (...) Myślę, że niektóre rządy wiedzą, co się stało, ale z przyczyn politycznych nie chcą na ten temat mówić. Nie chcą dolewać oliwy do ognia wobec trudnej sytuacji między Rosją i państwami Zachodu – podsumowuje Jürgen Roth.
Niemiecki dziennikarz śledczy poinformował, iż dysponuje raportami niemieckiego wywiadu, które wskazują, że tamtejsze służby nie mają wątpliwości, co do przyczyn katastrofy smoleńskiej. - Gdyby teraz wojskowy samolot z dowódcą NATO i innymi dowódcami został zestrzelony – doszłoby do wojny, nie tylko zimnej wojny, jaką mamy teraz, ale realnej, gorącej wojny. Być może dlatego nikt nie chce wyjaśnić przyczyn katastrofy smoleńskiej – mówił w TV Republika Jürgen Roth.
Jednak już w czasie Konferencji Smoleńskiej dziennikarz zwrócił uwagę na istotny aspekt całej sprawy i przewidział, że niemiecki wywiad z pewnością ani oficjalnie nie potwierdzi, ani nie zaprzeczy jednoznacznie doniesieniom zawartym w raporcie. Wreszcie głos w sprawie zabrał rzecznik BND:
- Nie wiemy na jakie raporty i źródła powołuje się pan Roth. Nie mamy także na razie wglądu do jego książki. Zapewniam jednak, że BND nigdy nie twierdził, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Chcę to wyraźnie podkreślić. To bzdura - napisał w komunikacie wysłanym do redakcji wPolityce.pl rzecznik niemieckiego wywiadu Martin Heinemann.
Na te słowa zareagował również sam Jürgen Roth, który napisał na Facebooku:
- BND wypowiedział się, choć nie zna książki. Nie napisałem, że BND wychodził z założenia, że był to zamach, tylko, że dwa źródła jednego z agentów BND przedstawiły mu taką tezę i że tenże agent przekazał to dalej do centrali. Szkoda, że BND nie zwrócił na to uwagi - czytamy we wpisie Rotha.
Na Konferencji Smoleńskiej Jürgen Roth opowiedział bardziej szczegółowo o raporcie z którego czerpie informację.
- To raport źródłowy agenta BND, który przekazuje, że jest nie jedno źródło mówiące o tym, że był wybuch. Pada w tym materiale również nazwisko osoby odpowiedzialnej za zamach. Raport wskazuje imię i nazwisko tej osoby. Oczywiście ja tego nie ujawniam w swojej książce - powiedział niemiecki dziennikarz.
W swojej książce dziennikarz śledczy szczegółowo opisuje linię polityki Władimira Putina. Rozpoczyna od analizy ataków bombowych w Moskwie, za którymi kryło się FSB i podkreśla, że osoby próbujące prowadzić własne śledztwo w tej sprawie ginęły. Następnie Roth zwraca uwagę na wojnę w Gruzji, Smoleńsk i i agresywną politykę Kremla wobec Ukrainy i omawia kwestię zestrzelenia samolotu malezyjskich linii lotniczych.
- Polski rząd utrzymuje, że był to jedynie tragiczny wypadek. Ja zestawiam ze sobą fakty, w sposób obiektywny staram się badać wszystkie informacje na ten temat. (...) Nie znam prawdy. Nikt jej nie zna. Z politycznych powodów nigdy nie wyjdzie ona na jaw. O tym jestem przekonany – tłumaczł niemiecki dziennikarz.
Kluczowe jest jednak spostrzeżenie Jürgen Rotha, od którego postanowił on zacząć swoją książkę.Wyjaśnia on również kwestię „zmowy milczenia” wokół tematu Smoleńska na arenie międzynarodowej. Jego analiza jest szokująca.
- Rozpocząłem książkę od pytania „Co się stało?”. Gdyby teraz wojskowy samolot z generalnym dowódcą NATO i innymi oficerami został zestrzelony, doszłoby do wojny, nie tylko zimnej wojny, jaką mamy teraz, lecz do gorącej. Być może właśnie dlatego nikt nie chce wyjaśnić prawdziwych przyczyn zestrzelenia malezyjskiego samolotu i katastrofy smoleńskiej. (...) Myślę, że niektóre rządy wiedzą, co się stało, ale z przyczyn politycznych nie chcą na ten temat mówić. Nie chcą dolewać oliwy do ognia wobec trudnej sytuacji między Rosją i państwami Zachodu – podsumowuje Jürgen Roth.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz