foto: GP
W swojej kampanii prezydenckiej Paweł Kukiz często krytykuje polską ordynację wyborczą, wskazując, że dzięki niej Rosja i Niemcy mogą lepiej kontrolować Rzeczpospolitą. Według niego w ordynacji proporcjonalnej „to wódz decyduje o »klasie« politycznej, bo to on ich [kandydatów] wyznacza. Dzięki jednej osobie kontrolowany może być cały naród”. Uznając sensowność argumentów przeciwko ordynacji proporcjonalnej, które przytacza Kukiz, chciałbym zauważyć, że w obszarach postkomunistycznych istnieje niezwykle wysokie zagrożenie oligarchizacją życia publicznego. Mamy tu do czynienia z nomenklaturową klasą biznesową, wyjątkowo podatną na korupcję.
W ordynacji większościowej zewnętrzna kontrola życia politycznego kraju poprzez takich przekupionych lokalnych, wpływowych oligarchów – bądź ludzi słupy przez nie zorganizowanych – mogłaby się okazać jeszcze łatwiejsza niż w proporcjonalnej, poprzez przywódców politycznych. Takie zjawisko możemy zresztą obserwować na Ukrainie, gdzie właśnie w okręgach jednomandatowych zbierane są „szable magnackie” do Rady Najwyższej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz